*×5×*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wczoraj minął trzeci dzień naszego "odpoczynku". Wstałem dosyć wcześnie. Do końca nie mogłem stwierdzić która jest godzina, ponieważ niestety nie mam zegarka, ale stawiam, że przed szóstą.

Rozciągnąłem się na szybko i spojrzałem na Węgry. Miał wory pod oczami, a jego poduszka była widocznie mokra. Biedak... pewnie płakał całą noc. Austria był jego dobrym przyjacielem. Obiecał mi, że jak uda nam się wywalczyć wolną Europę, to pójdziemy gdzieś razem. Niestety sprawy inaczej się potoczyły. Nie miałem serca, żeby go budzić, więc wziąłem wcześniej przygotowaną torbę i wyszedłem sam.

Założyłem na głowę brązową czapkę i skierowałem się do jednej z uliczek, w której mnie jeszcze nie było. Doszedłem do dużego, czerwonego muru. Stwierdziłem, że to będzie odpowiednie miejsce.

Kiedy siedzieliśmy z Węgrami w domu zrobiliśmy sporą ilość plakatów. Oczywiście były na nich propagandowe hasła.

Bez zastanowienia zacząłem wieszać je na murku. Wszystkie były obok siebie. Chciałem, żeby były widoczne z drugiego końca ulicy. Byłem jakby... w transie? Nie zwracałem na nic uwagi. Jedyne co się teraz liczyło, to plakaty. Nawet nie zauważyłem, kiedy przekroczyłem granice niemiecko - rosyjską.

Ten mur był naprawdę spory. Nareszcie udało mi się dotrzeć do jego końca. Trochę to trwało, ale dałem radę! Co mnie zdziwiło, to to, że jeszcze kilka plakatów mi zostało. Stwierdziłem, że skoro wcześniej uwzieliśmy się na nazistów, to teraz wypadałoby zająć się trochę komunistami.

Na ulicach, które należały do ZSRR, poprzywieszałem resztę plakatów, ale również narysowałem sporo graffiti. Przecież pod tą okupacją też żyje sporo krajów i im też wypadałoby uświadomić, że Europa się jeszcze nie poddała!

Nagle usłyszałem kroki i krzyki w oddali. Rozpoznałem, że był to Związek Radziecki. Skarżył się na moje malowidła swoim żołnierzom. Tętno mi strasznie podskoczyło, a serce biło zdecydowanie za szybko. Zacząłem biec. Przebiegłem całą uliczkę naokoło, aby nie natrafić na ZSRR i na szczęście mi się to udało. Przebiegłem przez granicę i szybko się obejrzałem, czy na pewno nikt mnie nie zauważył i mnie nie goni.

Na szczęście nikogo za mną nie było. Nagle wpadłem na coś miękkiego. Upadłem na ziemię. Spojrzałem przed siebie i jedyne co widziałem, to czarne buty. Bałem się spojrzeć w górę. Bałem się co tam spotkam. Postać nade mną stała bez ruchu i się nie odzywała. Ręcę zaczęły mi się trząść i bardzo pocić. Powoli spojrzałem nad siebie.

Serce zabiło mi tak, jakby miało wybuchnąć. Nade mną stał III Rzesza z przerażającym uśmiechem na twarzy.

- A więc to twoja sprawka, Polen?

×××××××××××××××××××××××××××

Pisząc ten rozdział tak mi serce waliło xD

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro