*×8×*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak jak powiedział Wielka Brytania, zrobiliśmy sobie wolne. Nie do końca wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić. Byliśmy ciekawi, czy jest taka możliwość, aby dostać jakieś inne zadania. Chcieliśmy się do czegoś przydać. Przecież nie mogliśmy siedzieć z założonymi rękoma i patrzeć, jak nasz kontynent jest niszczony.

Wiedzieliśmy jednak, że na razie jakiekolwiek działania były bardzo ryzykowne. Przecież trwała wojna. Dobrze wiedzieliśmy, że o jej końcu powiadomią nas Brytania i Francja.

Na razie siedzieliśmy w swoim domu i rozmawialiśmy. Prędzej czy później, nasze wszystkie rozmowy schodziły na tor polityczny i wojenny. Nie mogliśmy uwolnić się od naszych najczarniejszych myśli nawet na chwilę.

Nagle usłyszeliśmy huk. Odwróciliśmy się gwałtownie i szybko podbiegliśmy do drzwi.

— Polska zostań tu! — rozkazał mój brat.

— A-ale... — Nie zdążyłem dokończyć, a Węgry już wyszedł.

Czekałem w ciszy aż wróci. Zaraz drzwi przed moimi oczami się otworzyły. Stał w nich nie kto inny, niż Węgry.

— Musimy uciekać! — powiedział.

— C-co? Czemu? — spytałem ze zdziwieniem.

— Zbliża się tu Związek Radziecki z dużą ilością artylerii. — oznajmił i szybko złapał mnie za rękę.

Zanim się obejrzałem, biegliśmy między uliczkami na terenie okupacji niemieckiej. Nasz bieg trwał naprawdę długo.

— W-Węgry... ja już nie mogę! — wysapałem.

— Jeszcze kawałek. Wytrzymaj!

Wbiegliśmy na tereny, które od samego początku należały do Niemiec. Kiedy tylko III Rzesza przejął inne tereny sam się tam przeniósł, a większość żołnierzy też została wysłana na tereny okupowane. Znaczyło to conajmniej tyle, że możemy mieć trochę spokoju. Chociaż na chwilę...

Stanąłem pod jednym z budynków. Próbowałem złapać oddech i unormować bicie mojego serca.

— Polska?

— Hm?

— Zobacz w górę.

Od razu pokierowałem swój wzrok w niebo. Węgry do mnie podszedł i nakierował moją głowę na małe okienko, w którym były kraty.

— To więzienie? — zapytałem.

— Możliwe... chodź, poszukamy jakiegoś miejsca na osiedlenie się. — oznajmił Węgry.

Powolnym krokiem ruszyłem za nim, ciągle patrząc się w małe okienko. Nagle zauważyłem w nim jakiś błysk i czerwony pasek.

— Węgry! Tam chyba ktoś jest! — Złapałem brata za bluzkę.

— Eh... pewnie kogoś aresztowali.

— No to może mu pomożemy?

— Możemy spróbować, ale jeżeli tam będą strażnicy, to uciekamy. — stwierdził Węgry.

Ja tylko kiwnąłem głową i pokierowałem się do wejścia. Nikogo przy nim nie było. Dziwne... to chyba było tylne wejście.

Skorzystaliśmy z okazji i weszliśmy po cichu do środka. Z tego co pamiętam, to widziałem kogoś na pierwszym piętrze. Weszliśmy na odpowiednie piętro i powędrowaliśmy długim korytarzem.

Zaraz doszliśmy do jednej celi. Dokładnie rozejrzałem się po całym pomieszczeniu. Zaraz z ciemności wyłonił się...

— N-Niemcy?! — zdziwił się Węgry.

— Ungarn? Polen? Co wy tu robicie? — zapytał cicho.

— Raczej co TY tu robisz? Czemu jesteś w więzieniu?! — podniosłem lekko głos.

— Wszystko wam opowiem, ale... czy moglibyście mnie uwolnić?

— Jasne, tylko jak? — Węgry zaczął się rozglądać.

— Na początku tego korytarza jest mały, drewniany stolik, na którym znajduje się klucz do tej celi. — wytłumaczył Niemcy.

Bez dłuższego zastanowienia pobiegłem na drugi koniec ciemnego korytarza. Rzeczywiście, był tam stolik, a na nim klucz. Wziąłem go i wróciłem do Niemiec oraz Węgier.

Podszedłem do celi i ją otworzyłem. Niemcy z niej wyszedł i powiedział, żeby za nim iść. Razem z bratem nie byliśmy do końca przekonani, czy możemy mu ufać. Bądź co bądź, to jednak Niemcy zaokupowali większą część Europy. Postanowiliśmy jednak zaryzykować.

Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do bloku, który był zbudowany z czerwonej cegły.

— Rozgośćcie się. — odparł z uśmiechem.

— Co to za miejsce? — zapytał mój brat.

— W tym miejscu chowałem się przed III Rzeszą. Spokojnie nie znajdzie nas tu, ponieważ aresztował mnie u siebie w biurze. Szczerze nie byłem przekonany, czy ta budowla dalej stoi, ale na szczęście tak. No dobra, może teraz przejdę do wyjaśniania paru spraw. Zacznijmy od tego, że ja i III Rzesza to nie to samo. On jest jakby... złą wersją mnie. Nie wiadomo skąd się tu wziął. Na początku zaprosił mnie, na jak sam stwierdził, "rozmowę w celu ustalenia paru spraw na temat państwa" do swojego biura. Oczywiście była to tylko przynęta, która miała mnie do niego zwabić. Niestety dałem się i już następnego dnia stałem pod ogromnymi drzwiami do jego biura. Zaprosił mnie do środka z "niewinnym" uśmiechem. Zanim się obejrzałem do pomieszczenia weszło sporo żołnierzy. Paru z nich mnie złapało i zakuło w kajdanki. Wtedu on zaczął wygłaszać swoją mowę, o tym jak ma zamiar zniewolić Europę, a następnie cały świat! Udało mu się wygrać wojnę, a następnie zaokupować wiele ziem, należących do innych krajów. Kiedy skończył swoją dość długą przemowę, rozkazał swoim żołnierzom zabrać mnie do aresztu. Mówiłem mu żeby się opamiętał. Żeby tego nie robił, ale nie chciał mnie słuchać. Ciągle dostawałem informacje o jego poczynaniach. To wszystko mnie przerażało. G-gdybym tylko mógł coś zrobić... — Oczy Niemiec się zaszkliły.

— Myślę, że znalazłoby się coś, co mógłbyś zrobić, ale najpierw musimy cię zaprowadzić do Wielkiej Brytanii oraz Francji. — oznajmiłem.

Niemcy tylko kiwnął głową. Stwierdziliśmy, że do bunkru pójdziemy jutro. Teraz i tak zaczęło się ściemniać, a my byliśmy strasznie zmęczeni. Dostaliśmy z bratem całkiem wygodne posłania, a następnie zasnęliśmy.

××××××××××××××××××××××××××

Kolejny rozdziaaaał

Ten jak dotąd najdłuższy 😅

Do następnego!

Papajuuu ❣️🍻

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro