Chongyun || Wyjątek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

niemieckawiedzma, podano do stołu

◇ ──────── ◇

— Przestań zabierać mi mojego przyjaciela!

Chongyun odwrócił się, z początku niepewny, czy te słowa były skierowane do niego. Gdy tylko cię zobaczył, wiedział, że są. Wpatrywałaś się w niego ostrym wzrokiem, który wydawał się być po to, by przybić go do podłogi, gdy ty będziesz wymagała od niego przyrzeczeń. Skojarzył twoją aurę z duchami nieszczęśliwych kochanków, którzy później nawiedzali opuszczone pałace swoich ukochanych.

— Ach, ty byłaś... [Imię]..? — Chongyun próbował przypomnieć sobie jak nazywała się przyjaciółka o której Xingqiu tyle mu opowiadał. Spotkał cię tylko dwa razy, ale już od pierwszego momentu odczuwał od ciebie silną niechęć do niego. Teraz zaczynał rozumieć dlaczego. — ...Chodzi ci o Xingqiu? W takim razie to ja powinienem to powiedzieć!

Stanęłaś z założonymi rękami, patrząc na niego z niedowierzaniem.

— Przykro mi, ale nie. Byliśmy praktycznie nierozłączni, dopóki... Argh! dopóki ty się nie pojawiłeś! — w twoim głosie było tyle czystego oskarżenia, złości i melacholii, że Chongyun aż sam się wzdrygnął.

Nie wiedział jednak co za bardzo zrobić. Poczuł ukłucie poczucia winy w klatce piersiowej, bo naprawdę nie chciał nikomu odbijać ich najlepszych przyjaciół, ale nie było na tyle silne by natychmiastowo zerwać wszystkie kontakty z Xingqiu. Dla niego, Xingqiu też był bardzo cennym przyjacielem.

— Uh-huh! To się nazywa zazdrość! Toksyczna zazdrość! — wypalił Chongyun. Ze swoją dziecinną twarzą często sprawiał wrażenie ciepłej kluchy, ale gdy przyszło co do czego, zdecydowanie postawił obronić się za siebie. Może właśnie dlatego był jednym z najlepszych egzorcystów w Liyue; niby wygląda na niezręcznego, ale sama jego obecność płoszyła wszelkie złe duchy w okolicy.

Teraz to ty zamarzłaś.

Czy to faktycznie mogła być toksyczna zazdrość..? Na pewno nie chiałaś być ciężarem dla Xingqiu, ale teraz, kiedy Chongyun przedstawił to w taki sposób, wiedziałaś, że te słowa będą ciążyć ci przez lata.

— Czy to naprawdę toksyczna zazdrość? — twój głos się załamał. Chongyun ochłonął i spojrzał na ciebie bardziej ciepło. — Po prostu nie-e chcę... nie chcę zaprzepaści naszej przyjaźni...!

Wpadając w pół-panikę podobną do twojej, Chongyun próbował cię uspokoić. — To nie... to nie jest taka toksyczna przyjaźń! Użyłem złych słów! Ale Xingqiu ma prawo mieć wielu innych przyjaciół.

Spojrzałaś na niego załzawionymi oczami.

— Chciałbyś by Xingqiu miał wielu innych przyjaciół...?

— Cóż... nie — przyznał Chongyun po chwili. Doszedł do wniosku, że naprawdę nie chciałby radzić sobie z kolejnymi ludźmi, których Xingqiu nazywałby swoimi przyjaciółmi. Jeszcze lepiej zaczynał rozumieć jak się czujesz, ale nie zamierzał bardzo ingerować w życie towarzyskie jego dobrego znajomego. Chongyun spojrzał na ciebie, widząc w tobie smutek, jaki pojawiłby się u niego. — Pozwól więc, że zostanę wyjątkiem... Okay?

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro