15 rosie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ale wiesz, że niedługo będziesz musiał podjąć decyzję. - Powiedziałam, bawiąc się naszym splecionymi palcami.

Leżałam z chłopakiem na łóżku, wtulona w niego, a ten całował mnie co parę minut w głowę i gładził dłonią udo.

- Taa - westchnął. - Na razie o tym nie myślę. - Tu zrobił przerwę, a ja objęłam go w pasie. - Może zostanę kucharzem. I będę kręcił kebaby.

- I będziesz mi robił sałatki. - Rzuciłam.

- No pewnie - parsknął śmiechem. - Masz tu balkon, nie? - spytał Blase, powoli się podnosząc.

- Tak. - Kiwnęłam głową i wskazałam palcem na przezroczyste drzwi na prawo.

- Zapalimy? - poprawił koszulkę i wyszedł na zewnątrz.

Wziął głęboki oddech,po czym odwrócił się do mnie. Wyjął paczkę Black Devil Special Flavour, wyciągnął dwie sztuki, z czego jedną wyciągnął w moją stronę.

- Ja nie palę. - Rzekłam krótko. Wsadziłam dłonie do tylnych kieszeni czarnych spodenek i poprawiłam crop top.

Zawsze, gdy odmawiałam mu papierosa czułam się nieswojo ( a robiłam to już z dobre dziesięć razy ).
Miałam wrażenie, że robią to tutaj cały czas i to codzienność. Czasem sądzę, że zaproponowaliby papierosa nauczycielowi ze szkoły.
Jednak nie mieliśmy okazji z Blasem zapalić we dwoje, więc on nie wie, że nie tykam fajek.

Spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, zaśmiał się i podszedł kilka kroków, tak że nie było między nami wolnego miejsca. Położył swoją dużą dłoń na moim biodrze, wcześniej podpalił papierosa i wsadził mi go między palce prawej ręki, potem powiedział:

- Ze mną nie zapalisz? No dalej, dla mnie.

Posłałam mu niepewne spojrzenie. Ten wpatrywał się we mnie, nie mrugajac. Widząc moje zastanowienie, co było równe stopniowemu przekonywaniu się, przygryzl wargę.

Spuściłam głowę, wzięłam fajkę do ust i zaciągnęłam się, spoglądając na niego. Blase zwycięsko uśmiechnął się i przeskanowal mnie wzrokiem. Po momencie jednak, zakaszlałam, na co ten zaśmiał się i zabrał mi papierosa. Wsadził go do ust i oparł się o balustardę, skupiając wzrok na widokach.

Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.

Właśnie zapaliłam pierwszego w swym życiu papierosa. Z moim chłopakiem.

Blase, widząc moją minę, zapytał :

- I co? Nie było chyba tak źle.

- Było super.

Na to on lekko kiwnął głową, a gdy skończył palić wróciliśmy do pokoju.

Znów położyliśmy się na łóżku, ale tym razem zaczęliśmy całować. Jego dłonie wędrowały po całym moim ciele, w niektórych miejscach zwalniały, powodując u mnie uśmiech. Sięgnęłam palcami po jego czarne włosy, za których końcówki delikatnie pociągnęłam. Mruknął i już miał zabierać się za całowanie mojej szyi, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

Stanęliśmy bez ruchu w tym samym momencie. Zaczęłam się śmiać, a Blase opadł zrezygnowany na poduszki. Zeszłam z niego, jeszcze raz szybko całując miejsce niedaleko podbródka.

- To nie moja mama. Sprawdzę i zaraz wracam. - Rzuciłam i ruszyłam szybko na dół.

Poprawiłam nieułożone włosy i naciągnęłam top na brzuch. Odchrząknęłam i otworzyłam drzwi.

Scarlett.

Dziewczyna widząc mój wyraz twarzy prędko zapytała:

- Przyszłam nie w porę?

Uśmiechnęłam się.

- Yyy...Nie, wchodź.

Odwzajemniła uśmiech i weszła do środka. Szybko zrzuciła z siebie bluzę i ruszyła tanecznym krokiem na górę do mojego pokoju, podśpiewując pod nosem.

A ja jedynie modliłam się, by mój chłopak nie był nagi.

Pobiegłam szybko za nią.

Gdy wstąpiłam do pokoju natychmiast rozpoznałam to zdezorientowanie i zirytowanie na twarzy Blase'a.

- Co ona tutaj robi? - Zwrócił się do mnie.

Moja przyjaciółka stała jak wryta, gapiąc się na chłopaka.

- Blase. Ona ma imię. Scarlett, mówiłam ci. - Odezwałam się.

- Aaa, no tak. - Udał przejętego. - Tak więc, Scarlett, co tu robisz? Czemu przeszkadzasz swojej przyjaciółce, gdy jest ze swoim chłopakiem?

Zpiorunowałam go wzrokiem, jednak ten cierpliwie wpatrywał się w Scarlett.

- Jeśli jej chłopak nie potrafi zaakceptować jej najlepszej przyjaciółki, to jest chyba jakiś kiepski. - Rzekła po chwili.

Złapałam ją pod rękę i starałam się naprawić sytuację.

- Przestańcie. Blase - przy tym spojrzałam na niego - przecież nic złego się nie stało. Siadaj Scarlett.

Chłopak wstał, podszedł do mnie i pocałował w policzek, po czym dodał:

- Skoczę do łazienki i po coś do picia.

Gdy wyszedł z pokoju, dziewczyna otworzyła usta i wyciągnęła mnie na balkon.

- Chyba sobie żartujesz. On jest okropny.

Zacisnęłam usta, pochodząc bliżej niej.

- Wiem. Ale naprawdę chcę, żebyście się dobrze dogadywali. Na tym najbardziej mi zależy. Nie chcę tu wrogiej atmosfery. Domyślam się, że z twojej strony to nie problem...

- Właśnie. - Przerwała mi, wyciągając paczkę papierosów.

Black Devil Strawberry Flavour.

Różowe.

- Oo, Blase pali takie same.

Spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. Podeszła dwa kroki bliżej i powąchala mnie. Po minucie się odsunęła, rozczarowanie widniało na jej twarzy.

- Całe szczęście,że za nimi nie przepadam i są tylko zapasowe. Rosie...

- Poczekaj. Zanim coś powiesz, wzięłam tylko jednego bucha, i tak się zakaszlałam.

Westchnęła i zaciągnęła się raz jeszcze.

- Jejku, ale on cię omotał.

- Ej, kiedyś i tak w końcu bym zapaliła. - Powiedziałam troszkę ciszej, broniąc się.

Nie chcę kłócić się z moją najlepszą przyjaciółka tylko dlatego, że mój chłopak ma jakieś fazy.

- Niby tak. - Podsumowała, zgasiła papierosa i lekko się uśmiechnęła.

Widząc moją minę, odkaszlnęła i objęła mnie.

- Przecież nie jestem zła. Po prostu od lat broniłaś się od fajek, a nagle taka szuja mówi słowo i legniesz, ale staram się zrozumieć. To te całe zakochania.

Zaśmiałam się.

- Tylko bez wyzwisk.

- Postaram się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro