49 scarlett

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam być u Violet za dwadzieścia pięć minut.

Po drodze napisałam jeszcze do Blase'a, który mi nie odpisał, odświeżyłam messengera setki razy i minęłam się z Nisem.

- O, Scarlett? - powiedział, w ostatniej chwili przed wyminięciem mnie.

- Nise...?

- Widziałaś Bena? Muszę z nim pogadać, a on mi nie odpisuje.

I co niby miałam mu odpowiedzieć?

Ben nie wspominał o Nisie od dawna. Strasznie go unikał, a skoro mu nawet nie odpisywał, to chyba nie powinnam mu pomagać.

- Napiszę do niego.

Stwierdziłam, że to najlepsza opcja - dowiem się o jego zdaniu. Nie chcę go wkopać, ale po części martwiłam się o tę sprawę z Nisem. Czyżby nadal sobie tego nie wyjaśnili? To już drugi miesiąc.

Zapytałam Bena o to, co odpowiedzieć Nise'owi, a on odpisał w ułamku sekundy.

koala:

kurwa mać

niech mu będzie

powiedz, że jestem na chacie

- Jest w domu - powiedziałam, uśmiechając się do Nise'a. - I ma czas.

- Dziękuję.

Od razu wróciłam na konwersację z Benem.

ukochana blase'a:

o co chodzi z wami?

Wróciłam wzrokiem do Nise'a. Popatrzył na mnie uważnie - no tak, my raczej nie gadaliśmy.

- To do zobaczenia, Nise.

- Mhm. Na razie, Scarlett.

Wyminął mnie, a ja wciąż obserwowałam podskakujące trzy kropki na konwersacji z Benem.

koala:

opowiem ci to jak jeszcze więcej z tego wyniknie

wyjdziemy sobie gdzieś

jak będziesz miała czas

ukochana blase'a:

zawsze mam na ciebie czas

Wysłał mi już tylko jakieś serduszko, gdy w końcu byłam przy domu Violet.

Nigdy wcześniej u niej nie byłam - niezbyt się zadawałyśmy, chociaż to chyba się powoli zmieniało.

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi,a po chwili usłyszałam szczekanie. No tak, Violet miała psa.

Co najlepsze, powiedział mi o tym Mike, bo Blase kiedyś śmiał się, że Honey, jej pies, przypomina Peanutbuttera. Violet wspomniała mi o nim dopiero niedawno.

Odpięłam słuchawki, gdy ujrzałam ją w progu.

Przerzucała piosenki na telefonie, a po chwili uśmiechnęła się, kiedy odpaliła się jakaś tam piosenka Beyonce.

- Hej - przywitała się ze mną, a ja odpowiedziałam jej tym samym.

Ledwo zdążyłam wejść do domu, gdy podbiegł do mnie dość spory labrador, którego kojarzyłam ze zdjęć na Instagramie Violet.

- To Honey, prawda?

- Tak - uśmiechnęła się, a Honey pobiegła gdzieś w praw-o. - Słyszałaś od Mike'a, zgaduję?

- Oczywiście - odwiesiłam kurtkę. Chyba połowę rzeczy o niej wiem od Mike'a. Naprawdę.

Koło dwudziestej trzeciej skończyłyśmy oglądać High School Musical i zajęłyśmy się poważniejszymi tematami, otworzyłam różowe wino, które dostałam od Mike'a jako spóźniony prezent urodzinowy, a ona odpaliła film Lemonade.

- Nienawidzę Beyonce - stwierdziłam, jakoś po Hold Upie, którego ogólnie nawet szanowałam.

Spojrzała na mnie z dziwną nienawiścią w oczach, którą obdarzała czasem Mike'a.

- Ej, ja ją kocham - powiedziała, wpatrując się w teledysk do Don't Hurt Yourself  jak w obrazek.

- Znaczy wiesz, muzykę ma w miarę spoko...

- A słyszałaś Blow? Kojarzy mi się z tobą i Blasem.

Zastanowiłam się chwilę. Nie, nie słyszałam.

- Nie.

- Posłuchamy potem, okej? Jak nie zapomnę.

Skinęłam głową i zerknęłam na telefon. No tak, już wiem, o co miałam ją spytać.

- Violet, ty kiedyś zadawałaś się z ekipą dość bardzo, no nie? Znaczy, chyba do tego wraca, ale jeszcze za czasów Octavii?

- Miło, że uważasz, że do tego wraca - uśmiechnęła się. - Ale no tak, przyjaźniłam się z dziewczynami, Blasem i Jamesem...

- Właśnie, James - powiedziałam, dokładnie przypominając sobie, co ostatnio mówił mi Blase. - On był kiedyś najlepszym przyjacielem Mike'a, prawda?

- Tak, ale potem pokłócił się z Jacobem, a Mike się wkurwił.

- Ile on ma lat?

- Jakoś z dwadzieścia dwa. Dlaczego o to pytasz?

Zerknęłam na jego numer zapisany w moich kontaktach.

- Bo wiesz, on pracuje w restauracji, w której byłam z Blasem i...

- Co, wpadł ci w oko?

Przewróciłam oczami.

- Nie, Violet. Zresztą to dobrze, bo wystarczy mi, że ludzie mnie nienawidzą, bo jestem z byłym mojej niby przyjaciółki, z którą nawet nie rozmawiałam przed tym, jak poznała Blase'a przez jakieś pół roku.  Gdybym zakochała się w innym, to w ogóle by mnie zajebali.

- Współczuję ci tego. Podczas tej dramy z Mikiem też miałam przejebane bez żadnego powodu.

- Miłość nie wybiera - stwierdziłam, przybliżając się trochę do niej. - Ale wracając do tematu, to on dał mi swój numer, i w ogóle był dal mnie jakiś bardzo miły.

Violet wyglądała na naprawdę zaskoczoną, bo nawet zignorowała zaczynające się 6 Inch z Ablem.

- Nigdy nie słyszałam, by Jacob miał na kogoś krasza, więc to dziwne.

- Wiesz, Blase był już o niego zazdrosny... Chociaż to nic nowego, no bo on jest zazdrosny nawet o Mike'a.

Zaśmiała się i sięgnęła po wino.

- Blase nie bywa raczej zazdrosny. Ani zakochany. To jego pierwszy raz.

- Niedawno bym się kłóciła, ale masz rację. Gadałam z nim ostatnio i sam to przyznał, że czuje do mnie coś więcej niż do reszty.

- Urocze.

Wróciła wzrokiem do teledysku, a ja postanowiłam zapytać o jeszcze jedno.

- Miałam jeszcze pytać o Mike'a. Pisaliście ostatnio?

Uśmiechnęła się do samej siebie.

- No, tak. Umówiliśmy się na jutro. Mam nadzieję, że w końcu coś z tego będzie, bo, jak już mówiłam, to jest męczące.

Zawahałam się przez chwilę. Powinnam jej o tym mówić? Nie wiem.

- Znam Mike'a i powiem ci tylko, że on na pewno chce tego tak samo, jak ty.

Zerknęła na telefon, na czat z Mikiem - wysłał jej zdjęcia z imprezy.

Przybliżyła na jedno, na którym całowałam się z Blasem - Mike zrobił je już przy końcu imprezy.

- Jak Blase całuje? Wnioskuję, że masz doświadczenie.

Spojrzałam na nią, trochę zdezorientowana samym pytaniem.

- No cóż, dobrze - odpowiedziałam szczerze. - Skąd to pytanie?

- W sumie nie wiem, ale ja się nigdy nie całowałam.

Naprawdę?

Nie mogłam w to wręcz uwierzyć. Violet wydawała mi się być doświadczona w takich sprawach.

- Serio?

- No, tak - wzruszyła ramionami. - Ale wiesz co jest najgorsze?

- Co?

- Że mimo, że nigdy się nie całowałam, to wiem, że chcę całować się tylko z Mikiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro