XXV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nathan szedł po szkole z głową wysoko, a na jego twarzy widniał zgniatająco zadziorny uśmiech. Jego zuchwała aura grała dzisiaj w jego duszy na całego, a on kompletnie miał wszystko gdzieś. Jedynie obojmował swoją rudowłosą dziewczynę, jakby była jego własnością. Para wzbudzała skrajne emocje, a najbardziej zazdrość. Wiele dziewcząt pragnęło Nathana od bardzo dawna, a ta "nowa" prawie w mgnieniu oka stała się jego nową ofiarą. Oczywiście żadna nie patrzyła na to w sen sposób, dla nich to było niewyobrażalne szczęście. Noah również zauważył swoją siostrę wraz z jakimś idiotą... Jednak on zaczął się zastanawiać nad jej dziwnie pewnym zachowaniem. Nie widział jej od wczoraj po treningu, ale co mogło stać się w ciągu kilku godzin... Chłopak przeczuwał już naprawdę różne rzeczy, ale wciąż jedynie mrużył oczy i udawał brak zainteresowania. Aby zabić własne przeczucia, był bardziej zaangażowany w życie Alexandra...

Jednak Nathan nie zapominał, że robił to tylko i wyłącznie dla zazdrości miłości jego życia. Jednak blondyn, jakby kompletnie nie zwracał uwagi na Nathana ani jego dziewczynę. Za to przy Noah był zadowolony z życia, co strasznie wkurzało bruneta. Nie miał zamiaru się tak bawić...

Tydzień później Nathan westchnął ze zmęczenia. Nie mógł już dłużej udawać, że Gloria daje mu poczucie szczęścia. Wcale nie dawała, a w dodatku zaczęła go nudzić... W końcu w kółko powtarzała, że go kocha, kiedy on ani razu jej tego nie wyznał. Ciekawe, że ona nie zauważyła ani nie nalegała, jednak powód jego milczenia był prosty. On naprawdę jej nie kochał, nawet jej nie lubił. W dodatku dziewczyna nie była dla niego żadnym wyzwaniem... 

Para właśnie szła za rękę, choć Nathan już przygryzał wargę z obrzydzenia. Może to przesada, ale strasznie już nie chciał tego robić... Nagle brunet stanął, puszczając mniejszą dłoń Glorii. Następnie stanął przed nią, westchnął głęboko, aż wreszcie wyznał to: 

- To już koniec. 
- Co? - zaśmiała się. 
- Mówię o nas. Zrywam z tobą. 
- Nathan... - momentalnie jej oczy, jakby zalśniły od łez - Nie możesz...
- Proszę cię, nie zaczynaj... - westchnął, marszcząc brwi i wywracając oczami, nic sobie nie robiąc z uczuć właśnie zranionej dziewczyny - Nie mam ochoty znowu tłumaczyć lasce, że już jej nie chcę. Było fajnie, ale się skończyło, blablabla... Nara. - Włożył ręce w kieszenie dresowych spodni, po czym odszedł od niej. 

W bardzo szybkim tempie o wszystkim dowiedział się już wściekły Noah. Rudowłosy ze złości kopnął w ścianę i z adrenaliny nic nie poczuł ani nie zrobił sobie krzywdy, choć uderzył z całej siły. Zaraz po tym wybiegł z szatni, żeby znaleźć Nathana i go dojechać. Nie miał zamiaru go oszczędzać, w końcu w tak bezlitosny sposób skrzywdził jego siostrę. Był też wściekły na siebie, że to wszystko przeczuwał, a nic nie robił...

Gdy Noah biegł przez korytarz nagle poczuł, że na kogoś wpadł. Lekko zszokowany chłopak szybko okiełznał sytuację. Właśnie potrącił małego bruneta, który wyglądał na jeszcze bardziej zszokowanego. Nawet trochę zadrżał, jakby ze strachu... Zdezorientowany rudowłosy odruchowo chwycił niższego za drobne ramię oraz złapał jego delikatną rękę, proponując:

- Pomogę ci... - szybko pomógł chłopakowi wstać. 

Wtedy brunet spojrzał z dołu na Noah swoimi głęboko brązowymi tęczówkami. Wtedy rudowłosy otworzył szerzej oczy, nie wiedząc co dalej. Przez kilka sekund jak zaczarowany patrzył prosto w te czekoladowe ślepia, nie mogąc nijak się odezwać. Niższy wcale nie był lepszy, chociaż na jego policzkach ze stresu pojawiły się rumieńce. W końcu co mógł zrobić, gdy przewrócił go dwa razy większy od niego rudowłosy model, w dodatku wytrącając mu książki z rąk. Nagle Noah otrzeźwiał, odzyskując świadomość. Szybko spojrzał na podłogę, na której były rozsypane podręczniki. 

- Bardzo przepraszam! - rzucił się do zbierania książek. Następnie wszystkie oddał brunetowi do rąk.
- Ja.. dziękuję... To moja wina. Jestem trochę roztargniony... - niepewnie odpowiedział.

Rudowłosy poklepał niższego po ramieniu, po czym z czułym uśmiechem rzekł: 

- Uważaj na siebie. 

Za chwilę Noah już nie było, choć zdezorientowany brunet jeszcze obejrzał się za nim...

W końcu Johnson znalazł Nathana blisko szafek. Szybko pociągnął go za kaptur, po czym rzucił na szafki. Następnie agresywnie złapał bruneta za kołnierz i równie wściekle spojrzał mu w oczy. Oliwy do ognia dodawał ten arogancki uśmiech Nathana, jakby doskonale wiedział, po co Noah przyszedł.

- Co się cieszysz, zjebie?! Zaraz możesz stracić te wszystkie zęby! 
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - udawał niewinnego.
- Ona była dziewicą, idioto! - złapał materiał jeszcze mocniej.
- Oh, naprawdę? - zaśmiał się - Nie mówiła. Zresztą... Jęczała pode mną, jakby dobrze znała temat - nie ukrywał zadowolenia z siebie połączonego z pewnością.
- Nie miała z kim wcześniej tego zrobić! 
Aaa... - spojrzał w górę, jakby sobie przypominał - Wspominała coś o tym, że nie może się doczekać, aż w nią wejdę... - mówiąc to śmiał się prosto w twarz rudowłosemu. 

Wściekły chłopak puścił Nathana, wcześniej ponownie rzucając go na szafki. Aż dyszał z emocji, ale jego nerwy wcale z niego nie schodziły. Po prostu był zbyt zszokowany, że jego własna siostra oszukała go. Właściwie wcale nie musiał wierzyć Nathanowi, ale sam fakt, że Gloria mogła go oszukać... To było dla niego za dużo. Jednak odchodząc, krzyknął: 

- Pożałujesz tego, bądź pewny, frajerze! 

Nathan jedynie uśmiechał się pewnie jak na niego przystało. Nic sobie nie robił z gróźb, co go to obchodziło. Był wręcz przeszczęśliwy, że sprowokował Noah. Czerpał z tego faktu niemożliwie wielką satysfakcję. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro