17/12/09

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzyminutowa podróż w stronę domu cioci mija dla Jungkooka zdecydowanie zbyt szybko, zbyt cicho i w zbyt napiętej atmosferze. Suche powietrze wnętrza samochodu, z nutką wiśni i nieznajomego dla Jungkooka zapachu drażni jego nozdrza, a on wciąż próbuje cieszyć się kolejną 'podróżą' z mamą, lecz ta milczy. Malec wzdycha ciężko, dramatycznie, gdy ciotka wysiada z samochodu i macha na pożegnanie, po czym posyła mu buziaka, a on udaje że go łapie i układa na delikatnie spierzchniętych ustach, a po chwili śmieje się szeroko. Starsza kobieta odchodzi i staje na ganku, bacznie obserwując prowadzącą pojazd bratanicę. Jungkook widzi w lusterku zaniepokojone i nieobecne spojrzenie matki, a ulica jest nieco bardziej zatłoczona niż zwykle i sprawia, że w jego sercu, z dziwacznego, kompletnie nieznanego mu powodu także gości ślad niepokoju.

***

- Nie waż się dzisiaj zapomnieć o numerze! - krzyczy donośnie, a po chwili śmieje się szczerze, gdy rusza znów w stronę lady w celu obsłużenia przybyłego klienta.

Okolice dziesiątej zawsze są dość spokojne we wszelkich lokalach, jako że większość osób w tym czasie pracuje, uczy się, i nikt nie wychodzi na lunch. Co kilkanaście minut, czasem nawet rzadziej, ktoś przybywa, składa zamówienie nie robiąc zamieszania i odchodzi biorąc kawę na wynos, więc pracownicy absolutnie nie muszą się w tym czasie niczym martwić. 

Zmysły Jungkooka są wyostrzone na tyle, że zaczyna dostrzegać różnice w zapachu kawy parzonej przez Taehyunga, a tej przygotowanej przez innych pracowników. Ma nieco głębszy aromat, jakby używał większej ilości ziaren kawy. Również jego karmelowe macchiato, którego raz spróbował biorąc łyk z kubka chłopaka jest wyjątkowo słodkie, ale może tylko dla siebie przygotowuje je w ten sposób, jako że uwielbia słodycze. Jest ciekawy koloru parzonej przez niego kawy, bo pewnie zwracając uwagę na ten aspekt, też dostrzegłby jakieś rozbieżności.

Wszystko składa się na to, że kawa początkującego, choć dostatecznie doświadczonego baristy jest jego zdaniem lepsza od jakiejkolwiek innej. Za przyczynę uznaje jej mocniejszy aromat, więc możliwe, że to po prostu kwestia jego gustu. Taehyung nie waha się nadawać przygotowanym napojom smaku, charakteru.

Zamyślony Jungkook nawet nie orientuje się w którym momencie starszy kolega przysiada się znów do niego, a przez drzwi wpada kolejny mroźny powiew, gdy zadowolona klientka opuszcza lokal z nabytym napojem.

Uśmiecha się delikatnie i odstawia prawie pusty kubek na świeżo wyczyszczony blat i z kieszeni wyciąga swoją komórkę, po czym podaje ją Kimowi. Ten tylko bezcelowo przechyla głowę i zerka na nowoczesne urządzenie. Nie zna się na telefonach, ale wygląda mu on na jeden z tych najnowszej generacji, choć widoczne są na nim ślady użytkowania. Lekko pościerane krawędzie i drobne pęknięcie na dolnej części ekranu, nie zakłócające obsługi urządzenia, tym bardziej osobie niewidomej.

- Mam nowy numer i jeszcze go nie znam - spieszy z wyjaśnieniami brunet - zapisz sobie.

Taehyung kiwa głową, ponownie zapominając o bezcelowości gestów tego typu. Przepisuje znaleziony w kontaktach numer do swojego smartfona i tworzy nowy kontakt, który bez większego namysłu i kreatywności nazywa po prostu "Jungkook". Zwraca telefon właścicielowi i odchrząkuje, myśląc o nowym temacie do rozpoczęcia. Uświadamia sobie, że zaledwie za dwa tygodnie nadejdą święta i dwie iskierki rozpalają się momentalnie w jego oczach. Twarz przyozdabia uśmiech, a chłopak zaraz rozpoczyna konwersację z radością w głosie:

- Święta! Jakie masz plany? - niespokojnie wierci się na krześle, w tym samym czasie obmyślając swoje. Rodzina Taehyunga jest liczna i zgrana, wobec czego święta to jego ulubiony okres w całym roku. Gdy tylko się kończą, zawsze odlicza do kolejnych. Odkąd jednak wkroczył w dorosłe życie i stał się zabiegany, zapomniał o tak prostym i powtarzalnym, a zarazem magicznym i pięknym czasie w roku.

- Nie mam - odpowiada bez namysłu, mącąc łyżeczką pozostałą w filiżance kawę - a ty?

- Czekaj, jak to nie masz? - nie ukrywając zdziwienia, przestaje wiercić się na wszystkie strony i siada spokojnie, sytuując się na krześle nienaturalnie, jak dama, obserwując bezwiedne ruchy ręki towarzysza.

- Normalnie - wzrusza ramionami, ale ten ruch wcale nie wyrzuca z serca nieprzyjemnego uczucia - to jak z twoimi planami?

Mimo niezwykle ciekawskiej natury Taehyung postanawia nie wnikać w szczegóły i pospiesznie analizuje konwersację, dochodząc do wniosku, że brunet niekoniecznie chce o tym rozmawiać. W myślach gratuluje sobie konkluzji i skupia się na własnych zamiarach wobec nadchodzących świąt.

- Wszyscy zjadą się parę dni przed Bożym Narodzeniem i zacznie się zabawa - uśmiecha się szeroko, co młodszy wyczuwa w tonie jego głosu - będzie wspólne gotowanie, opowiadanie żartów i takie tam. Ten czas jest najlepszy. Pewnie niektórzy zostaną aż do sylwestra, a później będę smucił się w tygodniowej depresji i przyzwyczajał do ponownej samotności.

Analizując opisane szczegóły Jungkook kiwa głową na każde kolejne słowo wypowiadane przez młodszego. Nie czuje nic, myśląc o kolejnych samotnych świętach. Jeszcze pięć lat temu w sercu zagościłby żal i starałby się ukryć ogarniający go smutek. Trzy lata temu, pewnie przez chwilę pożałowałby i pozazdrościł. Rok temu zazdrość ogarnęłaby go na nieco dłużej i pomyślał, że byłoby miło. Dziś nie czuje nic. 

Mimo to, stara się udawać. Chyba jeszcze nie doszedł do etapu gdzie emocje odłączają się od jego duszy i pędzą do innego wymiaru, pozostawiając ciało samo sobie, bez osobowości i empatii. Choć jego wewnętrzny głos zdecydowanie namawiał go do próby odłączenia się od rzeczywistości.

- Fajnie - wymusza uśmiech, co wychodzi mu wyjątkowo dobrze - baw się dobrze, to już niedługo. Wygląda na to, że lubisz święta.

Miodowa czupryna podskakuje śmiesznie, gdy Taehyung pospiesznie kiwa głową, a swoim krzykiem zwraca uwagę pozostałych klientów kawiarni:

- Tak!  - rozgląda się pospiesznie i nie zwracając szczególnej uwagi na innych jedynie cicho odchrząkike i usadawia się z powrotem na krześle - Uwielbiam, a ty? - ponownie krzyczy radośnie, jak dziecko, które właśnie dostało ulubiony smakołyk i musi się opanować, więc tym razem znacznie ciszej. 

Na odpowiedź Jungkooka, tak jak w dniu gdy go poznał, znów jest zmuszony czekać przeciagające się kilkanaście sekund, w trakcie których chłopak zdaje się dogłębnie analizować temat. Wypija ostatni łyk kawy, delektując się głębokim smakiem.

- Nie bardzo.

- Jest jakiś powód? - zaciekawiony kontynuuje. Nagle zwraca uwagę na rozbrzmiewające w kawiarni świąteczne piosenki, na które Jungkook jest cały czas wyczulony i analizuje ich brzmienie.

- Który dziś jest? Dziesiąty? - ściąga brwi i oblizuje usta, na co Taehyung zwraca uwagę, łącząc ten tik z poprzednim jaki zaobserwował, mianowicie przygryzaniem warg, które są od tego już widocznie poranione. Zapewne wpływa na to też obecna pogoda i panujący na zewnątrz mróz, który tylko pogarsza sytuację delikatnych ust dwudziestolatka, kuszących Taehyunga swoją niezbadaną do tej pory fakturą.

- Dziewiąty - Taehyung zerka na wiszący na jednej z pokrytych cytatami ścian kalendarz, odrywając się od dziwnego, niezrozumiałego przez niego samego transu w który na moment wpadł - czemu pytasz?

Jungkook znów zdaje sie odpłynąć wraz ze swoimi myślami gdzieś w dal, ponownie przygryzając lewą część dolnej wargi nerwowo, skubiąc ją od środka. Wsłuchuje się w rozbrzmiewające w tle Last Christmas i zastyga. Po kilku sekundach uśmiecha się nerwowo, w znany już Taehyungowi sposób i zwraca głowę w kierunku starszego, który przez moment ma wrażenie, że dostrzegł kącik jednego z oczu chłopaka, gdy ukazał mu się jego ostry profil.

- A więc za 16 dni minie 16 lat - wyzwala napuchniętą wargę spomiędzy zębów i ponownie oblizuje obie - co za zbieg okoliczności. Chyba dlatego nie przepadam za świętami.


----(a/n)----

Jak tak dalej pójdzie, to ja do końca tego roku nie skończę tego ficzka, cholera :')

Ale zabieram się teraz za niego, ogarnęłam się trochę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro