6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siostra nie zamierzała mi odpuścić. Zaczynała mnie wkurzać. Z każdym dniem jej nagabywanie było coraz gorsze. Nie wiedziałem, ile jeszcze tego zniosę. Czy jej naprawdę jeszcze nie znudziło się ciągłe gadanie tego samego? Przecież widziała, że ją olewałem. Najgorsze, że dla niej nasze kłótnie niewiele znaczyły. Pewnie wmawiała sobie, że przez narkotyki byłem agresywny. Inaczej już dawno dałaby mi spokój. Niby czemu Vienna uznała, że potrzebowałem pomocy? Zastanawiałem się, czy zarządzanie firmą nie było zbyt lekką robotą dla niej. Miała swoje zajęcie. Powinna się skupić na pracy. Myślałem, że dzięki temu siostra da mi trochę spokoju. Niestety. Wyznaczyła sobie za cel utrudnianie mi życia. Może powinna sobie znaleźć inne zajęcie. Wcale nie musiała niańczyć dorosłego brata. Sam potrafiłem się o siebie zatroszczyć. Przynajmniej do czasu, aż nie skończę zaćpany u Waltera. Wtedy niewiele mnie interesowało. Im szybciej Vienna przestanie się mną przejmować, tym lepiej dla niej. Ona nie musiała marnować sobie życia z mojego powodu. Miała szansę zrobić coś o wiele lepszego.

– Masz problem.

– Nie jeden. - Zaśmiałem się.

Nie traktowałem jej gadania poważnie. Najchętniej kazałaby mi zrezygnować ze wszystkich przyjemności w życiu. Może powinienem powiedzieć, że byłem uzależniony od seksu. Ciekawe, co wtedy wymyśliłaby Vienna, żeby wyciągnąć mnie z tego uzależnienia. Zastanawiałem się, czemu ona nie chciała imprezować w większych ilościach? Czy znajomi mojej siostry to sami nudziarze? Przecież ludzie w jej wieku również przesadzali z używkami. Jednak moja kochana siostra unikała alkoholu na każdym kroku. Odmawiała wypicia nawet kolorowych babskich drinków, jakby miały sprawić, że straci kontrolę nad wszystkim. Szaleństwo. Vienna alkohol traktowała jak najgorsze zło. Przecież nikt w naszej rodzinie nie miał z nim problemu. Nikt poza mną. Jednak nie wierzyłem, że to był powód, żeby go nienawidzić. Coś jeszcze musiało sprawić, że moja siostra nienawidziła alkoholu. Czy chciałem poznać powód? Nie bardzo. Każde z nas powinno samemu radzić sobie z własnymi problemami. Szkoda, że Vienna tego nie rozumiała.

– Ćpasz.

To rzeczywiście mógł być problem. Jednak nie tak wielki, żeby z tym przestać. Nie złożę żadnej obietnicy, skoro nawet nie zamierzałem jej dotrzymać. Vienna nie powinna oczekiwać, że się zmienię i zrezygnuję z używek. Co niby miałem innego robić? Nie miałem pracy ani żadnego hobby. Nie chciałem spędzać czasu w firmie. Zależało mi tylko na dobrej zabawie. Korzystałem w życia. Według niektórych w najgorszy sposób, ale podobało mi się to. Czasami zastanawiałem się, czy nie przesadzałem, ale to nie powstrzymywało mnie przed braniem. Zawsze wydawało mi się, że miałem nad tym kontrolę. Traciłem ją tylko przy Lolicie. To on była moją największą słabością. Jednak nigdy się do tego nie przyznam. Oznaczałoby to, że byłem uzależniony. Vienna odniosłaby sukces, gdybym opowiedział o tym, co działo się ze mną przy Lolicie. Czy siostra albo rodzice mogli oddać mnie na odwyk wbrew mojej woli? Powinienem się tego dowiedzieć. Najlepiej, zanim Vienna przekona mamę albo tatę, że miała rację. Oszalałbym, gdyby zamknięto mnie w ośrodku wbrew woli. Miałem nadzieję, że prawo na to nie pozwalało.

– Piję.

Mogłem się do tego przyznać bez żadnego problemu. To dodatkowo dawało większe jazdy. Jednak do alkoholu łatwiej było się przyznać. To był akurat problem, który można było rozwiązać od razu. Gdy miałem do wyboru wódę lub dragi, zawsze wybierałem to drugie. Wtedy alkohol mógł wcale nie istnieć. Tyle że jeden nałóg łatwo było zastąpić drugim. Gdybym przestał ćpać i pić alkohol na pewno znalazłbym coś wyniszczającego. Nie zamierzałem przyznać się do ćpania. Udawałem, że to żaden problem, licząc, że siostra dojdzie zie do takiego samego wniosku. Chciałem wkurzyć Vienne. Dobrze mi szło. Nie podobało mi się jej wtrącanie się w moje życie. Na pewno zdenerwowałaby się, gdybym ciągle jej czegoś zakazywał albo sprawdzał każdego, z kim się spotykała. Może powinienem to zrobić, żeby w końcu zrozumiała, jaka była upierdliwa. Tyle że, zamiast szpiegować dorosłą siostrę, wolałem pójść na kolejną imprezę. To był dla mnie priorytet. Zwłaszcza że u Waltera pojawiała się Lolita. I Poppy.

– Ćpasz – powtórzyła wkurzona – potrzebujesz odwyku.

Wiele razy sugerowała, że powinienem przestać, ale po raz pierwszy wspomniała o odwyku na poważnie. Wydawało mi się, że myślała, że w ten sposób uda jej się mnie zmusić do zrezygnowania z narkotyków. Na początku próbowała mnie nastraszyć, co jej nie wyszło. Wcale się nie bałem. Wiedziałem, co mi groziło. Jednak Vienna dowiedziała się, które ośrodki odwykowe oferowały najlepszy program. Mogłem zdecydować, gdzie mnie zamkną. Nigdzie się nie wybierałem. Wierzyłem, że mogłem skończyć z narkotykami i alkoholem w każdej chwili. Udowodniłbym jej to, gdybym tylko chciał. Byłem młody i korzystałem z życia. Bawiłem się jak wielu innych ludzi w moim otoczeniu. Byłem wolny. Nie czułem potrzeby się ogarnąć. Czemu Vienna nie potrafiła tego zrozumieć? Koniecznie próbowała się mnie pozbyć. Skoro byłem problemem, po co się mną przejmowała? Co powinienem zrobić, żeby w końcu się ode mnie odczepiła? Nie pójdę na odwyk, tylko, dlatego że siostra tego chciała. Musiałem wymyślić coś innego.

– Chyba sobie żartujesz. - Wyśmiałem ją.

Wcale nie uważałem się za ćpuna. Chociaż czasami zdawałem sobie sprawę z tego, że nałóg zaczynał siać spustoszenie w moim organizmie. Mój przećpany mózg często nie pracował prawidłowo. Pewne rzeczy docierały do mnie z opóźnieniem albo nie myślałem o konsekwencjach, gdy pakowałem się w bójki. Jednak nie przejmowałem się tym. Tylko moja siostra miała z tym problem. Czy w jej otoczeniu nikt nigdy nie brał narkotyków? Nie upijali się? Niemożliwe. Nałogowcy byli w każdym pokoleniu. Starsi ode mnie ludzie wcale tak bardzo się nie różnili. Możliwe, że niektórzy z nich już się ogarnęli, ale to nie znaczyło, że nie było ćpunów w wieku Vienny. Gdzie, do kurwy, ona się uchowała? Nikt nie trzymał jej w domu. Rodzice żadnemu z nas nie zakazywali imprez. Przecież przed przeprowadzką miała koleżanki, które chętnie balowały. Widziałem je wiele razy na imprezach. W okropnym stanie, ale mojej siostry nigdy z nimi nie było. Gdzie ona spędzała czas? Z kim? Nie wnikałem w to. Nie pilnowałem jej. Była dorosła i miała prawo robić, co chciała. Nie potrzebowała niańki.

– Nie. To nie jest zabawne.

Chyba dla niej. Mnie nasza rozmowa bawiła. Nie zawsze, ale akurat dzisiaj miałem dobry nastrój. Chociaż jeszcze nie wziąłem szczęśliwej tabletki. Na to miałem jeszcze czas. Nie wiedziałem, czego oczekiwała Vienna, ale nie zrezygnuję z narkotyków. Tak samo, jak z imprez. Nie miałem ku temu powodu. Straciłbym wtedy Lolitę. Przebywanie z nią sprawiało mi radość. Chociaż zastanawiałem się, jak nasza relacja będzie wyglądała po ostatniej rozmowie. Minął tydzień, odkąd się spotkaliśmy. Dziewczyna nie nadawała się do normalnego życia. Tak samo ja. Przez chwilę myślałem, że mogliśmy spróbować. Jednak doszedłem do wniosku, że wolałem imprezy, Lolitę i narkotyki, niż nudną pracę i rozmowy z ludźmi, których nawet nie lubiłem. Dobrze, że zadbałem o pieniądze. Dopóki rodzice i Vienna będą zarządzać firmą, na brak hajsu nie będę musiał narzekać. Moja rodzina nie pozwoli sobie na utratę dochodu. Firma świetnie funkcjonowała, a dzięki temu nie tylko ja nie musiałem przejmować się pieniędzmi. Może Vienna powinna z nich skorzystać i gdzieś wyjechać.

– Jednak mnie bawi. - Zaśmiałem się.

Bawiła mnie złość siostry. Kiedy w końcu zda sobie sprawę, że nie traktowałem jej słów poważnie? Nie lubiłem wkurzać Vienny. Jednak ona podjęła temat, który mi się nie podobał. Musiałem jakoś zareagować. Liczyłem, że szybciej się odczepi, ale nie zapowiadało się na koniec rozmowy. A szkoda, bo miałem inne plany na spędzenie tego dnia. Poza tym przed spotkaniem z nią jarałem trawkę. Stąd dobry humor. Dzięki temu jakoś przetrwam to spotkanie. Za to Vienna wyjdzie wkurwiona na maksa. Czyż nie zdążyła jeszcze wyczuć ode mnie marihuany? Wydawało mi się, że łatwo było rozpoznać charakterystyczny zapach trawki. Z ledwością powstrzymałem się przed powąchaniem swojej koszulki. Wtedy moja siostra od razu zorientowałaby się, że coś było nie tak. Nie potrzebowałem kolejnego wykładu. Ten o ośrodkach odwykowych był wystarczająco nudny. Byłem pewien, że mogliśmy porozmawiać o czymś ciekawszym. Czy siostra uważała, że skoro ćpałem, to nie miałem nic wartościowego do powiedzenia? Zaskoczyłbym ją, gdyby tylko dała mi szansę się wypowiedzieć.

– Carter, możesz stracić życie!

Tak, wiedziałem o tym, a mimo to wcale się nie przejmowałem swoim uzależnieniem. Nie bałem się tego, jak wielu ludzi. Strach nie był w stanie powstrzymać mnie przed braniem narkotyków. Chyba nie było żadnej rzeczy, która by mnie przed tym powstrzymała. Na niczym mi nie zależało. Niewiele miałem do stracenia. Od zawsze uważałem, że umrę młodo. Może, dlatego że nie wyobrażałem sobie przyszłości. Co na mnie czekało? Chyba przerażało mnie nieznane. Właśnie dlatego sięgałem po narkotyki. Łatwiej było się oderwać od rzeczywistości i decyzji, od których zależała moja przyszłość. Wtedy życie wydawało się jakieś lepsze. Chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że to tylko złudzenie. Chwila odskoczni. Jednak bardzo dobra chwila. Chciałem zatrzymać ją jak najdłużej. Czy gdybym spróbował wyjaśnić to siostrze, zrozumiałaby? Na pewno nie. Wtedy uznałaby, że powinienem skorzystać z pomocy psychologa albo psychiatry. Już nie wiedziałem, co gorsze. Odwyk i terapie byłby dla mnie beznadziejne. Może komuś pomagały, ale nie chciałem tego. Nie zmienię zdania.

– Odpuść.

– Nie zamierzam.

Miałem przerąbane. Musiałem ją jakoś, stąd wygonić. Chociaż to trudne, bo mieszkaliśmy razem. Każdego dnia żałowałem, że dałem się na to namówić, ale obawiałem się, że inaczej będę musiał zamieszkać z rodzicami. Czy byłoby lepiej? Może, do czasu, aż znaleźliby gdzieś zostawione przeze mnie narkotyki. Wtedy rozpętałoby się piekło. Łatwiej było mi znosić Vienne. Czy ona nie miała nic do roboty? Oby tylko nie wpadła na pomysł zamknięcia mnie w mieszkaniu. Zwariowałbym. Wystarczyło, że razem mieszkaliśmy. To był jej warunek po przyjeździe do Miami i zajęciu stanowiska zastępcy w firmie. Inaczej nie zostałaby tam. Nie miałem wyboru. Musiałem się zgodzić. Siostra chciała mnie kontrolować. Wcześniej jej się to nie udało, bo skupiała się na nauce. Szkoda, że była starsza ode mnie. Inaczej to ja musiałbym mieć ją na oku, ale to byłoby lepsze. Czy uprzykrzałbym jej życie? Może trochę utrudniałbym Viennie spotykanie się z facetami, ale tylko do czasu, aż bym się nie naćpał. Poza tym zabroniłbym jej pojawiać się wśród ludzi takich jak Walter.

– Musisz.

Nie miała prawa mówić mi, co powinienem robić. Byłem dorosły. Chyba o tym zapomniała. Jednak musiała wiedzieć, że nie miała nade mną żadnej władzy. Podejmowałem decyzje, które nie musiały się podobać mojej siostrze ani rodzinie. Każde z nas miało inne zdanie w wielu kwestiach. Pogodziłem się z tym już dawno temu. Marnowałem swoje życie. Nikt na tym nie cierpiał. Poza tym Vienie będzie lepiej beze mnie. Kiedy to w końcu do niej dotrze? Może powinienem zrobić jej wykład? Gdy coś mi się stanie albo gdy siostra w końcu mi odpuści, będzie mogła skupić się w końcu na sobie. Na pewno miała własne plany na przyszłość. Nie musiała mnie w nich uwzględniać. To bez sensu. Jak na razie to ona bardziej marnowała swoje życie. Poświęcała czas na namawianie mnie na odwyk, na który się nie zgodzę, zamiast uganiać się za facetami, jak większość dziewczyn w jej wieku. To z nią było coś nie tak. Czy nie marzyła o założeniu rodziny? Miała dobre warunki, żeby wychowywać dziecko. Wystarczyło tylko znaleźć mężczyznę, który zechce tego samego. Nie powinna mieć problemu ze znalezieniem idealnego kandydata. Wystarczyło poświęcić mu czas. Naprawdę chciałem dobrze dla swojej siostry. Niestety nic nie byłem w stanie jej obiecać.

– Pieprzony egoista – burknęła pod nosem.

Na tym zakończyliśmy swoją rozmowę. Mogłem spokojnie wyjść na imprezę, gdzie czekało mnie wiele atrakcji, a przede wszystkim świetna zabawa. Tego brakowało mi najbardziej. Od razu znalazłem stolik z magicznymi tabletkami. Czasami nawet nie zastanawiałem się, co brałem. Losowałem dragi, jak kilku znajomych i czekaliśmy na efekty. Ryzykowne, ale i tak świetnie się przy tym bawiłem. Nie rozmawiałem z Lolitą, mimo że pojawiła się na imprezie. Nawet do mnie nie podeszła. Nie zamierzałem prosić o jej uwagę. Zbyt wiele razy to robiłem. Poza tym nie zamierzałem za nic przepraszać. Kumpel oczywiście zauważył, że coś było nie tak, ale nie dałem się wciągnąć w rozmowę. Nie lubiłem się nikomu żalić. Zwłaszcza ludziom, którzy szybko mogli to wykorzystać przeciwko mnie. Szukałem wzrokiem Poppy. Miałem nadzieję, że nie pojawiła się w Waltera wcześniej i nie wyszła stąd z obcym typem. Wysłałem jej SMS. Jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Nie powinienem się martwić. Był środek tygodnia, a dziewczyna imprezowała głównie w weekendy. Może była zajęta czymś innym.

Następnego dnia siostra znowu zmusiła mnie do rozmowy. Gdyby tylko gadała, nie miałbym z tym problemu. Jednak ona chciała, żebym jej odpowiadał. Niby co? Znała moje zdanie. Nie zmienię się. Czemu Vienna nie mogła mnie zaakceptować takiego, jakim byłem? Powinienem nie wychodzić ze swojego pokoju, dopóki nie upewnię się, że nadal była w mieszkaniu. Za chwilę pewnie wyjdzie do pracy. Zamierzałem jej unikać. Mogło mi się to udać. Przecież Vienna nie polezie za mną na imprezę do Waltera. To nie miejsce dla niej. Poza tym nikt jej tam nic nie powie. Przynajmniej poza domem mogłem mieć spokój. Dobrze, że rodzice nie bardzo się mną przejmowali. Wtedy miałbym przerąbane. Jednak oni mieli ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład planowanie kolejnych podróży. Prowadzenie własnej firmy uderzyło im do głowy. Uważali, że nie musieli już nic robić. Większość rzeczy załatwiała za nich Vienna. Zastanawiałem się, kiedy się zbuntuje.

– Nie musisz gdzieś iść? - Oparłem się o blat.

Powinna być w pracy. Zamierzałem zwrócić siostrze uwagę. Nawet jeśli to nasza firma musiała pojawić się w biurze. Miała swoje obowiązki, w których nikt jej nie zastąpi. Nie chciałem zatrudniać dodatkowych osób. Nie dlatego, że żałowałem kasy, ale nie byłem w stanie kontrolować ludzi. Kto miałby to zrobić? Rodzice? Oni byli nieodpowiedzialni. Raczej sami potrzebowali kogoś, kto by ich kontrolował. Czy musiałem przypomnieć siostrze o jej obowiązkach? Może jednak powinienem pozwolić rodzicom, żeby wykonywała pracę za nich. Nie miałaby czasu na nic innego. Dałaby mi spokój. Chociaż nie chciałem obarczać wszystkimi sprawami Vienny. Bałem się, że odejdzie z firmy i będę zmuszony tam pracować. Nie chciałem tego. Matka z ojcem również musieli dbać o nasz biznes. Planowanie wyjazdów mogli zostawić sobie na wakacje. Jednak oni chcieliby podróżować przez cały czas. Nie sądziłem, że po otworzeniu firmy im odbije. Wcześniej wydawało mi się, że byli rozsądnymi ludźmi. Myliłem się i to bardzo.

– Ty musisz.

– Jeszcze nie. - Spojrzałem na zegar.

Było wcześnie. Liczyłem na odpoczynek. Gdyby nie Vienna spałbym jeszcze. Jednak teraz już nie było sensu się kłaść. Impreza zacznie się dopiero za kilka godzin. Miałem jeszcze trochę czasu, żeby się przygotować. Chociaż mogłem to zrobić u Poppy. Ona przynajmniej nie męczyłaby mnie o przestanie brania narkotyków. Powinienem zwrócić Viennie uwagę, że ta gadka mnie już nudziła. Czy wymyśliłaby wtedy coś innego? Może zakazałaby mi wychodzić z domu. Jakby w ogóle miała do tego prawo. Zastanawiałem się, czy siostra rozważała ubezwłasnowolnienie mnie. Jeszcze o tym nie wspomniała. Może to dobrze, bo wtedy przekroczyłaby granice. Podejmowałem decyzje, które nie raniły innych. Krzywdziłem głównie siebie. Nie chciałem, żeby ludzie się do mnie przyzwyczajali. Pogodziłem się już z tym, że przez swój nałóg mogłem stracić życie. Doskonale zdawałem sobie sprawę z konsekwencji swoich wyborów. Nie żałowałem. Czy miałem jakieś plany na przyszłość? Obecnie nie. Liczyła się tylko dobra zabawa w towarzystwie Lolity.

– Na odwyk. - Rzuciła przede mną kilka ulotek.

– Nie czytam czasopism. - Oparłem się o blat.

Nawet nie spojrzałem na ulotki. Miałem ochotę od razu wyrzucić je do kosza. Powinienem to zrobić. Chyba Vienna nie sądziła, że je przeczytam? Skoro moja siostra tak bardzo chciała pomagać osobom uzależnionym, niech zgłosi się do jakiegoś ośrodka. Mogła zostać wolontariuszem i pomóc osobom, które naprawdę tego chciały. Poczułaby się lepiej. Przynajmniej ktoś doceniłby jej starania. Na mnie liczyć nie mogła. Nigdy. Prędzej czy później zawiódłbym ją nie tylko w poważnej sprawie. Im szybciej to zrozumie, tym lepiej dla nas obojgu. Czy nadal musiałem wysłuchiwać powodów, dla których nie powinienem ćpać? Robiło się to już nudne. Potrafiłem za to wymienić tysiące powodów, dla których branie narkotyków było według mnie dobrym pomysłem. Tak samo mógłbym wymienić powody, dla których Vienna powinna odpuścić i się ode mnie odciąć. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że siostra nie chciała słuchać nic, co miałem do powiedzenia. Poza tym, że zgodziłbym się udać na odwyk. Niedoczekanie.

– Czemu się niszczysz?

– Takie mam hobby. - Przewróciłem oczami. – Dobrze się przy tym bawię.

Naprawdę dobrze bawiłem się na haju. Lubiłem ten stan. Czułem się wolny. Nie przejmowałem się wtedy niczym. Na trzeźwo męczyło mnie wiele rzeczy. Ludzie, dorosłość, odpowiedzialność, strach. Łatwiej było wziąć prochy i odciąć się od wszystkiego. Nawet jeśli to chwilowe ukojenie. Warto było. Czemu Vienna nie potrafiła tego zrozumieć? Od razu założyła, że bez narkotyków będzie mi lepiej. Czy zdawała sobie sprawę z tego, jak ciężko byłoby mi się odnaleźć w codzienności? Powinna spróbować wyjść na imprezę i chociaż wypić trochę alkoholu. Raz się upić, żebym mógł jej to wypominać w nieskończoność. Przynajmniej by się wyluzowała. Potrzebowała tego. Poza tym żadne z nas nie pamiętało już, jaki byłem, zanim zacząłem brać, ale jakoś mi się za tym nie tęskniło. Przynajmniej niczym się nie przejmowałem. Na pewno nie, obcymi ludźmi, którzy uwielbiali gadać na mój temat.

– To nie jest zabawne! – podniosła głos. – W ogóle nie myślisz o innych!

Nie musiałem. Mogłem być samolubny. Byłem sam. Bez celów. Bez planów. Bez żadnych zobowiązań. Za nikogo nie byłem odpowiedzialny. I dobrze, bo to by mogło mnie dobić. Nie miałem dziewczyny, którą ciągnąłem w dół ani dziecka, które obserwowało mój upadek. Żaden dzieciak nie zasłużył, żeby cierpieć z powodu nałogów rodziców. Przynajmniej o to mogłem zadbać. Rodzina też nie patrzyła na mnie w złym stanie, bo najczęściej przebywałem poza domem. Wśród ćpunów. Na nich mój stan nie robił żadnego wrażenia. Sami często wyglądali o wiele gorzej. Nikt nie namawiał mnie, żebym przestał. Raczej zachęcali do dalszego ćpania. Nie potrafiłem wyciągnąć Lolity z nałogu ani nawet sprawić, że zechciałaby stworzyć ze mną normalny związek. Dostosowałem się do jej trybu życia. Przynajmniej nie musiałem sobie odmawiać seksu, gdy wpadła mi w oko jakaś panienka.

– Nikomu nie szkodzę.

– Jasne.

– Wyjdź gdzieś.

Niech się z kimś spotka. Potrzebowała tego. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że była samotna. Miałem nadzieję, że nie odpychała od siebie ludzi z mojego powody. Nie chciałem niszczyć życia siostrze. Miała prawo je sobie ułożyć, jak chciała. Wcale nie musiała przejmować się mną. Powinna wyjść w końcu do ludzi. Dobrze jej to zrobi. Byle tylko nie gadała o uzależnieniach. Wtedy nie znajdzie sobie znajomych. Odnosiłem wrażenie, że Vienna zbyt często zostawała sama w mieszkaniu. Stad czas na wymyślanie głupot. W tym sposobów na przekonanie mnie do odwyków. Chyba powinienem pomyśleć o odcięciu Internetu. Sam rzadko z niego korzystałem. Vienna na pewno miałam jakichś znajomych, którzy wyciągnęliby ją na imprezę. Poznałaby faceta i jemu ciągle truła o nałogach i uzależnieniach, które na nich czyhały albo o innych rzeczach. Mogłaby planować ślub, dzieci i inne babskie rzeczy. Wiedziałem, że kobiety marzyły o czymś zupełnie innym niż mężczyźni. Nam nie spieszyło się do zakładania rodzin.

– Chciałbyś – burknęła.

– Jasne, że tak. - Patrzyłem na nią. – Zacznij żyć własnym życiem.

Poważnie musiałem jej o tym przypomnieć? Miała dopiero dwadzieścia pięć lat. Mogła się wybawić, zanim założy rodzinę. Powinna skupić się na sobie. Nie chciała zmarnować najlepszych lat swojego życia i obwiniać za to mnie. Ja niczego nie żałowałem. Dobrze się bawiłem przez większość czasu. Jeśli przeżyję, za kilka lat będę miał co wspominać. A co zostanie Viennie? Nic. Będzie obwiniać mnie za to, że nikogo nie poznała, że nie założyła rodzinny. Wtedy dopiero sprawi, że popadnę w nałóg jeszcze bardziej. Wykończę się. Na pewno nie chciała, żeby stało się to z jej powodu. Nie chciałem tego mówić. Nie zamierzałem wpędzać Vienny w poczucie winny. To w niczym by nam nie pomogło. Chyba najwyższy czas opuścić mieszkanie. Inaczej powiem coś, czego nie chciałem. Kłóciłem się z siostrą wiele razy, ale starałem się jej nie obwiniać o to, jak wyglądało moje życie. Nikt nie miał wpływu na moje wybory.

– I patrzeć na twój upadek?

Nie! Nie powinna patrzeć, jak staczałem się na dno. Właśnie dlatego chciałem, żeby mi odpuściła. Gdyby się ode mnie odcięła, mniej bolałoby ją, gdyby coś mi się stało. Nie chciałem, żeby siostra obwiniała siebie za to, że nie umiała mi pomóc. Nie chciałem jej pomocy. Powinna skupić się na czymś innym. Oszczędziłaby sobie patrzenia na mój upadek. Nie musiała się o mnie martwić. Dam sobie jakoś radę. Przetrwam jeszcze kilka lat. Nie jej wina, że byłem zepsuty. Nie musiała mnie naprawiać. Podobała mi się, jaki byłem. Nawet jeśli mnie to niszczyło. Przynajmniej nie czułem bólu. Może umieranie wcale nie będzie takie złe. Dragi wszystko złagodzą.

– Nie musisz. - Wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro