Spotkanie szeryfa
Pov. Edward
Prowadziłem Sylwię do domu szeryfa, ale nie wiem czy Thompson ja polubi czy on nie będzie jej ufać. Pewnie ja muszę wszystko wytłumaczy mu o co tu chodzi. Doszliśmy do domu Thompson'a.
- Zostaniesz tutaj na chwilę?
- Jasne. Poczekam.
Weszłem do środka i nikogo chyba nie ma.
- Halo? Szeryf? Jesteś w domu?
- W kuchni.
Poszłem tam i zobaczyłem, że Thompson robi sobie obiad.
- Czego chcesz Edward?
- Mam taki mały problemik.
- Jaki?
No dobra. Trzeba ruszyć z konia.
- Mam takiego niespodziewanego gościa. Nie wiem czy ją polubisz, ale...
- Skąd ona pochodzi?
Teraz mam mówić? No dobra. Nigdy się nie dowiem jak na nią zaaraguję.
- Z innego świata.
Szeryf stał w miejscu i nic prawie nie robił, ale odwrócił się w moją stronę i patrzył się jednym okiem do mnie.
- Nie wiesz kim ona jest...
- Wiem, i jest taka sama jak my!
- Ale nie wiesz skąd jest! Myślisz, że ona jest taka sama jak my, ale tak nie jest i...
- Teraz ci pokażę jak wygląda na żywo! Daj jej szansę! Daj...
Szeryf myślał przez chwilę i kręcił się przez minutę.
- No dobra. Dam jej. Niech ona wejdzie do środka.
- Okej.
Pov. Sylwia
Czekałam strasznie długo aż Edward przyjdzie. Ile można czekać? Zauważyłam, że drzwi zaczynały się otwierać i zobaczyłam Edwarda w drzwiach.
- Wejdź do środka. Mój przyjaciel chcę cię zobaczyć.
- Okej.
Czemu on chce mnie zobaczyć? Trochę się denerwuję, bo ja pierwszy raz spotykam kogoś nowego. Weszłam do salonu i usiadłam na krześle.
- Poczekasz?
- Tak.
Poszedł chyba po swojego przyjaciela. Zauważyłam jakieś zdjęcie na półce no i zobaczyłam Edwarda i dwóch różnych osób. Jeden wygląda jak książę, a drugi jak szeryf czy coś. Słyszałam kroki, więc odłożyłam zdjęcie na półkę i usiadłam miejsce.
- Szeryfie, to ta dziewczyna, o której ci mówiłem. Ma na imię Sylwia. Sylwia, to jest mój przyjaciel, Sherrif Thompson.
Czemu... ja czuję motylki w brzuchu? Chyba to stres, albo... nie... to nie jest prawda.
Godzinę później po opowiadaniu...
- Czyli ona została przez kogoś wciągnięta przez portal no i pojawiła się na początku miasta?
- Tak. Właśnie tak było, ale nie wiem kto mnie wciągnął.
Thompson zastanawiał się przez chwilę, ale wiedział co powiedzieć.
- Za pierwszym razem nie chciałem ci pomóc, ale zmieniłem zdanie i chcę ci pomóc.
Byłam taka szczęśliwa, że aż przytuliłam Thompson'a.
- Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki!!
Pov. Thompson
Ona mnie... przytula? Heh... odwzajemniłem uścisk. Jest nawet miła i... urocza. Teraz mam do siebie pytanie. Czy to prawda czy sen?
_____________________________________
404 słów
Sorki, że o takiej godzinie, ale zajęło mi to strasznie długo, ale chociaż rozdział jest.
Na razie ludziska!
Gwiazda już spada🌠
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro