15. Nie zabraniaj mi być ojcem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Martyna
Ostatnie kilkanaście dni spędzałam prawie bez przerwy z Mateuszem. Po prostu siedzieliśmy ze sobą rozmawiając na miliony tematów. Czasami Marta do nas dołączała, ale to dość rzadko. Chyba przez moje i Mateusza bardziej ''zagęszczone'' relacje. Nie chciałam by tak było, bo lubiłam oboje i chciałam z obydwojgiem spędzać czas. Nie z jednym, a z obydwojgiem. Niestety, było to coraz bardziej niemożliwe. Przez to zaczęłam spędzać czas z nimi osobno. Z Mateuszem było dość przyjemnie, ale z Martą już nie do końca. Była jakby zdystansowana w stosunku do mnie. Zawsze, gdy pytałam czemu tak jest, unikała tematu. Może poczuła się odsunięta od nas. Chciałam to jak najszybciej naprawić i starałam się z nią spędzać więcej czasu. Zmieniało się to, ale nieznacznie. Niepokoiło mnie również to, że Kamil próbował być coraz bliżej z Polą. Nie chodziło o to, że nie chciałam by był jej ojcem, tylko o to, że teraz próbował być wielce dobrym ojcem. Chciał naprawić swój zepsuty wizerunek wśród przyjaciół. Okropnie mi to nie odpowiadało. Nie chciałam, by moja córka była czyimś naprawiaczem wizerunku. Starałam się go delikatnie odsunąć od niej, ale nie było to łatwe - spędzał z nią więcej i więcej czasu, nie odstępywał jej na krok. W końcu i ona go polubiła, więc już tak nie odsuwałam go od niej.

Pewnego wieczoru, kiedy uspałam już Polę i Mateusz wrócił do siebie, usłyszałam ciche pukanie w drzwi i zapytanie o możliwość wejścia. Wpierw nie chciałam się na to zgodzić, bo był to Kamil, ale po dłuższych namowach zgodziłam się.

-Wiem, że mnie nienawidzisz i jest to nie bezpodstawne i wiem, że zjebałem i nie zasługuje na kontrakt z Polą, ale ja chciałbym być jej ojcem, prawdziwym ojcem, a nie takim, jakim byłem do tej pory. Proszę, nie zabraniaj mi być ojcem.
-Zrozum, że nie chcę by Pola miała ojca, który się jej wyparł-mówiłam to nie patrząc na niego.
-Źle zrobiłem, wiem o tym, ale ja chcę się zmienić, chcę to zrobić dla niej-usłyszałam nutkę desperacji. Słyszałam ją u niego tylko raz. Jeden jedyny raz, kiedy wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem raka płuc. Chciał zrobić wszystko żeby nic mi się nie stało, dosłownie wszystko. Na szczęście okazało się to tylko cholernie mocnym zapaleniem płuc. Wachałam się przez chwilę. Nie wiedziałam czy mam mu uwierzyć czy jednak nie. Ostatecznie postawiłam na to pierwsze.
-Jeśli kiedykolwiek w jej oku pojawi się łza z Twojego powodu to przysięgam ci, że Cię osobiście wykastruję, zabiję i zakopię w lesie.
-Nic jej nie zrobię, możesz być pewna.
-Będę Cię pilnować, nie zostaniesz z nią sam na sam.
-Czyli nie będziesz już zabraniać mi z nią kontaktu?-widziałam nadzieję w jego oczach. Na prawdę na to liczył.
-Jeśli będę tam też ja to nie będę.
-Dziękuję-odruchowo, a przynajmniej taką miałam nadzieję, przytulił mnie. Odsunęłam się mimo, że ręce zawędrowały mi na jego plecy, a głowa na ramię. Poczułam się jak dawniej, jak wtedy, gdy byliśmy razem. Lubiłam to uczucie. Było takie... przyjemne? Chyba nie powinnam tak uważać będąc w związku... On też się odsunął z lekko zakłopotaną miną-przepraszam-szepnął.
-W porządku, to... nic takiego-posłałam w jego stronę delikatny uśmiech, on odpowiedział mi tym samym.
-Ja już chyba pójdę, chyba chciałaś już iść spać-spojrzał znacząco na przyszykowane łóżko i cofnął się w stronę drzwi.
-Mówiłeś rodzicom o Poli?-spytałam kiedy złapał za klamkę. Zatrzymał się. Głośno westchnął i odwrócił się w moją stronę.
-Jeszcze nie-wcale mnie to nie dziwi.
-Kiedy chcesz im powiedzieć?-wzruszył ramionami-jeśli chcesz...-zatrzymałam się na chwilę by ułożyć to w głowie-jeśli chcesz to możemy im razem powiedzieć, w końcu mnie lubili i sam rozumiesz.
-Mogłabyś?-w oczach rozbłysła mu nadzieja. Kiwnęłam głową na tak-dziękuję-znów mnie przytulił. Tym razem na pewno nie był to przypadek. Chciałam się temu oprzeć, ale już tego nie zrobiłam. Przyjemne uczucie sprzed niecałego roku wróciło. Było zbyt silne by je zostawić. Po prostu nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam go znów zostawić. Chciałam by był ze mną już na zawsze.

~|~
Hej! Wiem, że długo nie było rozdziału, ale wiele rzeczy mi się zwaliło na głowę i nie miałam kiedy napisać, a i wena też kapryśna była. Mniejsza, przepraszam za to.
Miłego dnia/dobrej nocki! 💕
Bay, bay! 🖐🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro