XXXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eren od samego rana musiał zajmować się swoją młodszą siostrą cioteczną, której w ogóle nie trawił. Ta od początku dokazywała i w ogóle nie ułatwiała chłopakowi, wręcz utrudniała. Niby w domu jeszcze był Zeke, ale ten nie wyrywał się do pomocy bratu. W końcu nie miał ochoty niańczyć dwóch Erenów, a do szatyna ciągle miał żal, że źle traktuje bruneta. Właściwie traktował go dobrze, ale sam sposób mówienia młodszego trochę raził. Jakby nie szanował Levi'a... Oczywiście to nie tak, ale Eren nie umiał tak po prostu przestać być sobą. Ackermann to akceptował, bo poznał się na chłopaku, ale Zeke nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Chociaż tutaj nawet Levi nie miał pretensji i był skłonny przyznać rację przyjacielowi, z drugiej strony nie chciał szkodzić swojemu ukochanemu. W końcu Eren był po prostu Erenem.

Przez Gabi szatyn nie miał nawet czasu napisać miłej wiadomości Levi'owi ani zadzwonić, ani w ogóle nic. Wiedział, że to sprawia radość starszemu, dlatego bardzo ubolewał nad tym, że nie mógł tak dzisiaj zrobić. Zamiast tego, właśnie kłócił się z siostrą, aby ta uważała, bo znowu zamoczy poduszkę. Ta nie chciała go słuchać i specjalnie ruszała szklanką, aby budzić obawy chłopaka. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, na co szatyn od razu zwrócił uwagę. Wskazał dziewczynce palce, że ma być grzeczna, po czym pobiegł do wejścia. Kiedy otworzył, ujrzał czarnowłosego, bladego anioła. Levi patrzył pytająco, a zarazem łagodnie na wyraźnie skołowanego szatyna. Ten na chwilę, jakby znieruchomiał, po czym ocknął się. Zrobił grymas na twarzy, po czym mocno wtulił się w niższego i zaczął marudzić:

- Levi! Jak dobrze, że jesteś! Proszę, pomóż mi!
- Co się stało? - niepewnie głaskał go po plecach.
- To dziecko mi rujnuje dzień!
- Gabi?
- Mhm... - wymamrotał, chowając nos w przyjemnie pachnące zgięcie szyi starszego.

Jednak chłopak nie miał wiele czasu na to, bo zaraz Levi go odsunął od siebie, na co ten zmarszczył brwi z niezadowolenia. Jednocześnie skierował wzrok na bruneta, obserwując jego wędrówkę w głąb domu. Ackermann od razu przeszedł do swoich magicznych mocy na małe istoty, które wciąż były niepojęte dla chłopaka nielubiącego dziecka. Jednak bardzo szybko Levi poradził sobie z dziewczynką, że ta zmieniła się w aniołka. Teraz jej jedynym niewłaściwym zachowaniem było to, że ta lepiła się do Ackermanna niczym do swojego najukochańszego opiekuna. Dwójka właśnie siedziała na kanapie i oglądała telewizję, oczywiście jakiś wartościowy program. Tuż obok obserwował ich niezadowolony szatyn z rękoma skrzyżowanymi na torsie, a przy tym marszczył brwi. W ogóle nie podobał mu się fakt, że Gabi tuli jego chłopaka, a po drugie to, że Levi poświęca czas dziewczynce, a nie jemu. Jak w ogóle tak mógł, przecież to Erenem powinien się zajmować...

Po dłuższej chwili brunet spojrzał na młodszego znacząco, a ten aż otworzył szerzej oczy. Jednak posłusznie pokiwał głową, po czym wstał i poszedł na górę. Za chwilę Levi również przeprosił Gabi i oznajmił, że zaraz wróci. Następnie wstał, zostawiając ją samą. Chwilę obserwował małą wersję Erena, po czym przyśpieszonym krokiem również wszedł na górę. Ledwo dołączył do Erena, a już pociągnął go ze sobą na ścianę. Bez uprzedzania wpił się w jego wargi, atakując go jak największą namiętnością. Szatyn aż zastękał z zaskoczenia, ale totalnie oddał się i posłusznie odwzajemniał mocny pocałunek, a przy tym zaczął błądzić dłońmi po ciele starszego, a Levi podobnie. Przez dłuższy czas gorąco wymieniali ślinę oraz kojący dotyk, aż oderwali się i zaczęli nieco dyszeć. Szatyn został oderwany siłą, bo mógł dłużej, ale brunet miał powód. Słyszał zbliżające się kroki, a niekoniecznie chciał być złapany na wiadomej czynności. Za chwilę zza winkla faktycznie wyszła Gabi wpatrzona w Levi'a. Ten spojrzał pytająco na nią, już olewając młodszego.

- Skończyło się - rzekła brunetka.
- Wracaj tam, zaraz przyjdę - odpowiedział Levi spokojnie, chcąc się szybko pozbyć dziecka.
- Dobrze! - pokiwała głową z uśmiechem, po czym pobiegła.

Kiedy Gabi oddaliła się wystarczająco daleko, Levi spojrzał na młodszego ciepło i czule, kiedy ten był wyraźnie naburmuszony:

- Nie patrz tak, Eren... - poprosił łagodnie i z przejęciem - Lepiej, żeby nas nie widziała...
- Ta, zrobiła to specjalnie - prychnął, krzyżując ręce na torsie i odwrócił się tyłem.
- Co? - zdziwił się. Mimo to objął go od tyłu i zaczął głądzić po różnych częściach ciała, na ile miał możliwość - No przestań. Po co miałaby to robić specjalnie... Po prostu jesteś zazdrosny.
- Nie jestem... - burknął.
- Nie martw się, przecież to ciebie kocham, a nie Gabi - zaśmiał się.
- No nie wiem...
- Eren... - zabrzmiał ciszej, a jednocześnie czulej - Pamiętasz co ostatnio robiliśmy? Bardzo mi się podobało...
- Naprawdę? - spojrzał w jego stronę zaciekawiony.

Brunet pokiwał głową ze szczerym, lecz delikatnym uśmiechem:

- Uwielbiam się z tobą kochać - wyszeptał z lekkim zawstydzeniem - Myślałem, że mogę najwięcej dwa razy, ale ty mi pokazujesz, że chyba nie mam granic...
- Kocham cię, Levi! - nagle przytulił starszego, podnosząc go.
- Ja ciebie też, Eren... Skoro już to wyjaśniliśmy, powinniśmy do niej wrócić. Albo ona wróci.

Szatyn pokiwał głową, choć z niechęcią. Teraz jeszcze bardziej miał ochotę spędzić więcej czasu z ukochanym sam na sam. Niekoniecznie tak jak zwykle, wystarczyłby mu zwykły spacer. Byleby z samym Levi'em i z dala od tej dzikuski.

Jakiś czas później Gabi wymyśliła sobie, że chce iść na kakao. Nie takie zwykłe, tylko z konkretnej kawiarni. Brunet zgodził się, bo nie widział powodu, żeby odmówić. Już nawet nie pytał o zdanie Erena, przypisując sobie połowę opieki nad dziewczynką. Jednak chłopak nawet nie protestował, zgadzał się na wszystkie pomysły Levi'a. W końcu ten umiał rozmawiać z dziećmi, zupełnie odwrotnie niż Jaeger.

Kiedy dotarli na miejsce, Levi od razu zmieszał się i już chciał wracać. Eren to zauważył i bezpośrednio spytał:

- Co się stało, kochanie?
- Poczułem się gorzej...
- Znam cię... Coś ukrywasz.
- No bo... Tu jest mój były... - burknął cicho.
- Co?!

Eren natychmiast zaczął się rozglądać na wszystkie strony, próbując na czuja znaleźć dawną miłość Levi'a. Oczywiście jego zazdrość urosła o wiele wyżej, ale chciał wiedzieć, jak poprzednik wygląda. Czy był przystojniejszy, lepszy... Ogólnie czy prezentował się korzystniej niż sam Eren. Chłopak zaczął wypytywać starszego i wskazywał palcem na danego chłopaka, pytając czy to ten. Ale Erenowi w ogóle to nie szło, więc brunet już chciał wskazać mu, kiedy nagle do dwójki podszedł wysoki blondyn o ciekawych rysach twarzy. Obiektywnie był atrakcyjny.

- Levi! - zawołał blondyn, uśmiechając się życzliwie - Tak dawno cię nie widziałem...
- Co tu robisz, Erwin? - spytał niepewnie brunet.
- Mam do załatwienia sprawy z twoją mamą. Właściwie miałem nadzieję cię zobaczyć, ale nie sądziłem, że tak szybko to nadejdzie...
- Widzisz... - uśmiechnął się niezręcznie, patrząc w bok, żeby zakryć mimowolne wypieki - Czasem wychodzę z domu...
- Ty głuptasie! - zaśmiał się, czochrając mu włosy - Jak zawsze zabawny...

Eren obserwował relację dwójki, marszcząc brwi w skupieniu. Między dwójką czuć było jakieś ciepło, a na pewno obustronny szacunek. Z tym, że ten cały Erwin bez problemu zawstydzał Levi'a bardziej niż ktokolwiek inny mógł tego dokonać, nawet Eren. Chłopak narazie akceptował obecność blondyna, ale nie podobał mu się jego stosunek do bruneta. Coś za luźno się zachowywał...

- Właśnie, Levi! - zawołał Erwin - Nie przedstawiłeś mi swoich towarzyszy...
- Eee, co? Ach tak! - brunet zachowywał się dość nerwowo - To Eren i Gabi.
- Gabi, jesteś bardzo urocza, wiesz? - blondyn uśmiechnął się życzliwie w stronę dziewczynki, a ta aż zaczerwieniła się. Ale od razu wyczuła ciepło opiekuńcze od nieznajomego, dlatego odwzajemniła uśmiech.
- To dzikus, a nie dziecko - burknął Eren nieprzyjemnie.
- A ty, Eren - kontynuował Erwin łagodnie - To zapewne chłopak Levi'a...
- Tak? Skąd wiesz? - spytał cynicznie.
- Widzę, jak na niego patrzysz - zabrzmiał dość poważnie, po czym już luźniej - Poza tym trzymasz go dość mocno za rękę.

Wtedy szatyn szczerze zawstydził się i nerwowo przerwał uścisk, po czym spojrzał na bok, chcąc zachować swoją twardą postawę. Przez resztę czasu Erwin zajmował całą uwagę. Levi z grzeczności kontynuował rozmowę, za to Gabi była z łatwością zbajerowana. Także Eren zszedł na drugie tło i czuł się, jakby był niepotrzebny tam. Ackermann pewnie nawet nie zauważyłby, gdyby szatyn sobie odszedł... Właściwie już wstawał, kiedy poczuł na nadgarstku zgrabną dłoń należącą tylko do jednej osoby:

- Gdzie idziesz? - spytał Levi.
- Do domu. Wiesz, gdzie mieszkam... Odprowadzisz Gabi.
- Ale, Eren... - spojrzał na niego zdziwiony.
- Nie chcę... - zmarszczył brwi, po czym wyrwał się z uścisku i poszedł.

Brunetowi było szczerze przykro i chciał pobiec za młodszym, ale nie mógł. Jeszcze jakiś czas ignorował słowa Erwina, patrząc w stronę Erena. Za to Gabi z niezwykłym zainteresowaniem obserwowała blondyna podobnie jak Levi'a. W dwójce widziała idealnych rodziców, na co zwrócił uwagę Erwin. Levi tylko pokiwał głową z grzeczności. Tak naprawdę od momentu odejścia Erena, chłopak nie myślał o niczym innym tylko o humorze szatyna. Martwił się o niego i chciał jak najszybciej sprawdzić, czy wszystko w porządku. Jeszcze trochę pociągnął spotkanie, po czym pożegnał się i szybko popędził do domu Jaegerów. Wszedł tam nawet bez pukania i zaczął szukać Erena. Gdy tylko zobaczył go naburmuszonego ze wzrokiem wbitym w ścianę, natychmiast pociągnął go i wybiegł z nim przed dom. Zabrał go trochę dalej, gdzie będą tylko oni sami, po czym spojrzał ze smutkiem:

- Co się stało, Eren?
- Jestem ci niepotrzebny... - warknął.
- Jak możesz tak mówić? - zmarszczył brwi z przejęciem.
- Z Erwinem masz tysiące tematów, a do tego długo ze sobą byliście. Macie wspomnienia, co... - sam zmarszczył brwi, czując narastające złość i ogromną zazdrość - Jeszcze on jest dla ciebie taki...
- Jaki?
- Opiekuńczy... Jest lepszy ode mnie... Dogaduje się z dziećmi i w ogóle...

Brunet przez chwilę obserwował jak Eren szczerze czuje się zagubiony, po czym wtulił się w niego mocno. W ogóle nie przestawał, tylko pogłębiał uścisk. Zaskoczony Eren już nie wiedział, co zrobić. Jedynie ułożył dłonie we włosach i na plecach starszego, gładząc go. Po dłuższej chwili Levi wymamrotał:

- Pamiętaj, Eren... Kocham tylko ciebie.
- Ja...
- A ty mnie?
- Też... - spojrzał niepewnie w bok - Też cię kocham... Po prostu...
- Nie przejmuj się Erwinem. On taki jest od zawsze. Nie obchodzi mnie, że nie radzisz sobie z dziećmi. Sam jesteś dzieciuch i ja mogę się tobą zajmować.
- Levi...
- Ciii... - przyłożył mu palec do ust.

Eren przez chwilę patrzył zaskoczony na bruneta, po czym sam pogłębił uścisk.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro