parents || [jily]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mały chłopiec już od ponad godziny nie chciał usnąć. Lily co chwile wracała do dziecięcego łóżeczka stale okrywając malca i nucący mu kołysanki. Trzymała go za małą rączkę, a nawet czarowała małe iskierki chcąc uśpić syna.

Jednak na marne.

James, który starał się ulotnić został prędko złapany i jako ojciec musiał towarzyszyć Lily w usypianiu małego Harrego.

— Może go zostawimy i użyjemy Silencio.

To twój syn!

— Ale ciągle płacze!

— Nie bądź jak dziecko i go kołysz!

— A co ja robie!

Mały Harry przez nerwowe ruchy rodziców, tylko bardziej się rozbudził i z radością zaczął zdejmować ojcu okulary.

— Na Merlina czemu on nie śpi — okularnik starał się wcisnąć Harremu smoczka, jednak ten stale go wypluwał radośnie gaworząc.

— To jest dziecko, Potter — odpowiedziała rudowłosa poprawiając pościel malcowi. — Tak właśnie zachowują się dzieci.

— Zrozumiałem — odparł James. — Potter.

Lily westchnęła i wzięła syna na ręce, a następnie ułożyła go w łóżeczku. Chłopiec niechętnie się ułożył, ale lekko przymknął oczy.

— To wina Syriusza — odparł James.

— Z której strony?

— Ciągle mu puszcza metal, a potem jest taki aktywny.

— Mówiłam mu żeby mu na razie tego nie włączał.

— To Syriusz.

Lily podniosła rękę dając znak Jamesowi, aby ten się uciszył. Mały Harry spokojnie oddychał i wyglądało na to, że spokojnie spał.

James nie chcą go w żaden sposób obudzić zniżył się na kolana, a to samo zrobiła Lily. Oboje zaczęli się czołgać po dywanie nie chcą zrobić żadnego hałasu, a dodatkowo nie chcieli, aby ich syn zobaczył jak wychodzą.

— Normalnie jak w Hogwarcie — szepnął brunet.

— Cicho siedź — syknęła Lily, czując jak bolą ją łokcie.

— Pamiętasz jak raz się na mnie rzuciłaś w bibliotece i wpadliśmy na McGonagall? Wtedy też się czołgaliśmy żeby nas nie zobaczyła.

— Na litość James.

— Ja byłem bez spodni, a ty bez koszuli.

— James.

— Wyglądałaś wtedy dobrze — kontynuował. — Myślisz, że możemy to odtworzyć?

Lily zatrzymała się i spojrzała na chłopaka. W oku miał ten znany błysk oraz jak zwykle się szczerzył.
Czując jak bardzo mu zależy, zbliżyła się i musnęła jego wargi. Ten ochoczo ją objął i oddał krótkie pocałunki.

Jednak ich zbliżenie nie trwało zbyt długo gdyż zaledwie pare sekund później usłyszeli cichy głos z łóżeczka.

— Mama?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro