Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zbliżała się godzina 20, co oznaczało, że Eijiro musiał wychodzić na niezwykle stresujące spotkanie ze swoim starym przyjacielem z liceum. Niestety nie był zupełnie do tego przekonany. Jego pozytywna pewność siebie uleciała niczym żelki z paczki, którymi zajadał stres. Na jego głowie leżały dłonie dziewczyny, która cały czas go uspokajała, głaszcząc go po karmazynowej czuprynie. Ashido była naprawdę szczęśliwa, że miała okazję zobaczyć swoich dawnych przyjaciół, a w szczególności Eijiro. Jej uśmiech chyba mówił sam za siebie. 

- Nie wiem, czy to coś zmieni.. - Kirishima westchnął głośno, bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Spojrzał niepewnie na siedzącego obok niego chłopaka, który podał mu żelka. - To raczej nie sprawi, że będę nie wiadomo jak pewny siebie.

- Przynajmniej będziesz szczęśliwy przed tym koszmarem - Izuku zaśmiał się melodycznie i wzruszywszy ramionami, spojrzał na zegarek. - Ale, jak-

- Kirishima, przez całe liceum powtarzałeś, że męstwo jest najważniejsze i jakieś inne dyrdymały! Gdzie teraz jest ten męski idiota?! - brunetka wrzasnęła na przyjaciela, który podskoczył zaskoczony jej nagłym wybuchem. Dziewczyna walnęła go w łeb i zaczęła wiercić mu dziurę wzrokiem. - Bakugo może i jest okropnym dupkiem, ale nie daj się mu zasmucać! 

Chłopakowi napłynęła ciepła krew do głowy. Nawet o tym nie pomyślał. Jego przyjaciółka miała rację, a on po prostu o tej racji zapomniał! Umysł strzelił porządnego facepalma, a nogi same pognały do drzwi. Założył czerwonawe trampki na stopy i łapiąc swoją bluzę z oparcia krzesła, uśmiechnął się do dwójki siedzącej w jego pokoju, po czym upewnił się, że wziął najważniejsze rzeczy i ruszył do dobrze znanego mu parku, który mieścił się w zasadzie kilka minut od akademika. 

W głowie dalej miał lekki mętlik, jednak starał się nie myśleć o tym. Męska potęga, która ostatnimi czasy utknęła gdzieś między regałami, obróciła jego humor do góry nogami. Było to dosyć głupie, ale tak działał organizm Kirishimy - mogłeś rozpaczać, ale i tak po chwili wyglądałeś, jakby nic się nie stało. To było coś, czego prawie każdy mógłby mu pozazdrościć. 

Jako że październik rozpoczynał swoją drugą połowę, słońce chowało się powoli za widnokręgiem, przez co panował już półmrok. Listki drzew wiśni kołysały się na chłodnym wietrze, które zdmuchiwał niektóre z gałęzi i pociągał je za sobą w nieznane. Pogoda, jak na jesień, była niezwykle ładna. Chmury postanowiły nawiedzić inne rejony Japonii, co liczyło się z brakiem śniegu, bądź deszczu. Taką pogodę Eijiro kochał najbardziej, chociaż nie umiałby odmówić parzeniu się na plaży. 

- Hej, Eijiro - znajomy głos wyrwał chłopaka ze wpatrywania się w drzewa. Czerwonowłosy odwrócił się do chłopaka, z którym miał się tu zobaczyć, po czym przełknął gulę w gardle, najciszej jak się dało. Cicho westchnął i spojrzał na twarz tego blondyna.

- Cześć, Bakugo.. - jego oczy mimowolnie przejechały na policzek chłopaka, na którym był mały bandaż ochładzający. Widać było, że cios Kirishimy trochę zabolał. Sprawca tego bandaża westchnął ponownie i wyciągnął ręce z kieszeni bluzy. - Ja przepraszam cię za to... To nie było celowe - tak naprawdę przynajmniej odrobinę celowo to zrobił to. To też była wina Katsukiego, ale wolał nie zaczynać ich rozmowy z grubej rury.

- To nic takiego. Zasłużyłem sobie.. - Bakugo zaśmiał się nerwowo i wyciągnął dłoń w kierunku swojego rzekomego przyjaciela. Chciał się z nim pojednać, ale nie oczekiwał radosnej odpowiedzi. - Kiri.. Chcę ci to jakoś wytłumaczyć, proszę..

Eijiro chyba pierwszy raz w życiu widział tego chłopaka - Katsukiego Bakugo - proszącego go o coś w taki sposób. Jego twarz była niezwyczajnie przygnębiona, a ruch oczu ograniczał się do powolnego mrugania, skierowanego na czerwonowłosego. Młodszy z nich nie wiedział, co zrobić. Wziął głęboki oddech i nawet nie złapał wyciągniętej do niego dłoni, tylko przytulił blondyna kurczowo, kładąc dłonie na jego plecach. 

Katsuki zmarszczył brwi z niedowierzaniem. Znał Czerwonego Jeża bardzo dobrze, ale naprawdę nie sądził, że mógłby mu wybaczyć po tym, co mu zrobił. Ale jednak - zrobił to. Blondyn odsunął się od przytulającego i przeczesał swoje szpiczaste włosy.

- Od razu chciałem cię przeprosić, że się nie odzywałem, ani nawet ci nie powiedziałem, że gdzieś jadę... Eh.. Mój kochany ojczulek uznał, że pojadę na zachód - blondyn zaśmiał się kpiąco i wsadził dłoń do swojej kieszeni. - Nie dał mi słowa, żebym komukolwiek powiedział, a potem to już zupełna chujnia. Miałem zacząć pracować w jakiejś krajowej firmie i siedzieć za biurkiem, jak jakaś pieprzona sekretarka. Telefon oczywiście mi zabrał i dostawałem go tylko na rozmowy z rodziną.. Ale w końcu mogłem wrócić, jak mu się znudziło życie ze mną. Pierdolony tatuś z niego - chłopak zacisnął pięść i westchnął zrezygnowany, przenosząc wzrok na Kirishimę, który patrzył na niego ze współczuciem.

- O mój boże.. Ja nie miałem pojęcia.. - czerwone tęczówki Kirishimy lekko zadrżały z zaskoczenia. Chłopak zasłonił swoje usta dłonią i natychmiast rzucił się na blondyna, patrzący kpiąco w ziemię. Ta kpina była jednak zmieszana z żalem, który rozsadzał go od środka. Po chwili jego wyraz twarzy znowu zmienił się. Kirishima znowu odezwał się cicho. - Po prostu cieszę się, że wróciłeś... 

Oboje nie odzywali się przez dłuższy czas, obejmując siebie w czuły sposób, jakby między nimi nic się nie stało. Ich torsy delikatnie się stykały. Eijiro ze słabym uśmiechem położył głowę na ramieniu blondyna, wzdychając z ulgą. Cieszył się, że nie pokłócili się. Dalej zależało mu na Katsukim i był bliski wzruszenia, że mógł go przytulić. Historia blondyna wydawało mu się odrobinę naciągana, ale mimo to, mu uwierzył. W końcu dalej łączyła ich przyjaźń i wątpił, że ten mógłby go okłamać. W głębi serduszka był leciutko zadowolony. Po kilku dłuższych chwilach czułego przytulania się mężczyźni odlepili się od siebie, a Kirishima odezwał się ponownie:

- Musimy trochę nadrobić, prawda? - czerwonowłosy uśmiechnął się delikatnie i podrapawszy się po lekko zaczerwienionym karku, popatrzył na swojego przyjaciela. Jego nogi powoli zaczęły się poruszać, co oznaczało zaproszenie na spacer. - Poszedłeś gdzieś na studia? - po chwili zapytał, zaczynając przesłuchanie, żeby dowiedzieć się jak najwięcej z tych dwóch lat życia chłopaka.

- Nie. Niepotrzebne mi są, więc po co mam się przez 5 lat męczyć? - Bakugo wzruszył ramionami i ponownie włożył dłonie do kieszeni jasnych dżinsów. Jego spojrzenie było wryte w betonowe płytki, po których stąpał, a wyraz twarzy nadwyraz spokojny. - A ty gdzie polazłeś, co?

- Na dziennikarstwo. Chcę kontaktować się z różnymi osobami, niezależnie od tego kim są. W sumie jako niesamowita przylepa nie wytrzymałbym długo sam - Eijiro zaśmiał się przyjemnie, cały czas masując swój kark. 

- Nic dziwnego. Dla takiego czuba, jak ty, to idealne zajęcie - starszy mężczyzna parsknął kpiąco śmiechem i spojrzał złośliwym wzrokiem na drugiego. Mimo że przez ostatni czas niezwykle się wyciszył i prychał już jadem na wszystko, co się rusza, to dalej był niekiedy wredny dla innych, co wywołało śmiech u Kirishimy, który był już przyzwyczajony do jego chamskich odzywek.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo - Kirishima wywrócił zabawnie oczami i zażartował sam z siebie, puszczając uwagę przyjaciela mimo uszu. Spojrzał na twarz Bakugo, która była jak zwykle jasna, jednak coś przykuło jego uwagę. Na bokach jego twarzy pojawiły się małe włosy, a w jego uszach znalazły się czarne kolczyki. Sam czerwonowłosy miał dziurki w uszach, ale nie miał okazji kupić żadnych ładnych kolczyków. Dopiero teraz zauważył, że także szczęka blondyna zrobiła się ostrzejsza, aż sam musiał złapać się za twarz i sprawdzić, czy jemu nie rośnie zarost, ani czy jego broda też jest ostra. - Bakugo, wydoroślałeś strasznie. I wyglądasz.. Przystojnie. 

- Dzięki - Katsuki mimowolnie spojrzał zaskoczony na według niego opowiadającego głupoty chłopaka, a jego policzki minimalnie zrobiły się ciepłe od komplementu. Gdyby usłyszał takie coś od losowego faceta na ulicy, pewnie zagroziłby mu utratą życia. Ale to był Kirishima. Nie miał serca mu coś zrobić, bo usłyszał od niego tysiące podobnych komplementów i szczerze dał sobie spokój z nim. - I nie martw się, tobie też już rosną. Tu - przejechał palcem po jego policzku, na którym poczuł szorstkie i krótkie włoski. - Musisz się ogolić, bo wyglądasz jak jakaś debilna flaga.

- Wiem, wiem. Nie wygląda to męsko! - Eijiro zaśmiał się i otarł palce o swoją skórę raz jeszcze, po czym z wyszczerzonymi ząbkami, spojrzał na chodnik. - Masz już dom? Wiesz.. Niedawno wróciłeś..

- Szukam jakiegoś mieszkania, a na razie to zostaję u matki. Pewnie się cieszy na mój widok - Bakugo prychnął dalej wkurzony tą sytuacją i przetarł swoją zmęczoną, ale i tak dalej przystojną twarz. Tak przynajmniej uważał Kirishima, który za nic nie chciałby sobie teraz przypomnieć sytuacji, mająca miejsce dwa lata temu. Sytuacja ta zachwiała ich przyjaźnią, ale jak widać, wszystko wróciło do normy. Raczej. - A po co pytasz?

- Trochę mnie twój stan martwi... - młodszy zatrzymał się i spojrzał na drugiego chłopaka, wpatrując się w niego jak śliczny obrazek. Zupełnie zapomniał, co chciał powiedzieć i dopiero ponowione pytanie, wróciło mu pamięć. - Nie miałbyś nic przeciwko, gdybyś wpadł do mnie na noc? Skoro nie chcesz jechać do matki, to możesz.. No wiesz. Przenocować u mnie 

- Ta, dzięki - jasnowłosy westchnął cicho i poczuł swego rodzaju ulgę, spowodowaną propozycją przyjaciela. 

Był zadowolony, bo Kirishima nie odrzucił wyciągniętej do niego ręki, która i tak była już często odrzucana. W jego sercu zaczęły się zbierać małe kamyki nadziei, które zaczął zbierać chłopak o karmazynowych włosach, na którym mu zależało, jak mało komu. Nawet jego matka nie jest dla niego tak ważna jak przyjaciel. Chłopak przyniósł mu radość i był mu za to wdzięczny, ale nie umiał mu tego jasno przekazać. Jego chamska natura nie umiała podziękować prosto z serca. 

Ale był mu wdzięczny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro