27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chciałbym wam serdecznie podziękować za tyle wyświetleń i gwiazdek. Bardzo mnie to cieszy i motywuje do pisania.
Dziękuję też za wysokie rankingi pod książką.

A teraz zapraszam do czytania;)

– Hej śpiąca królewno, bobudka.

– Stark jeszcze pięć minut – odparła sensem głosem a gdy zdała sobie sprawę z sytuacji natychmiast otworzyła oczy.

Gdy ujrzała twarz Tonego szybko wyskoczyła z łóżka i zawiesiła się mu na szyję omal go nie przewracając.

– Spokojnie, nie chce umierać od przytulenia – odparł jak zwykle żartem.

– Tęskniłam Stark – powiedziała cicho.

Gdy w końcu odkleiła się od niego po jej polsku spłynęło kilka łez szczęścia. Tak jej go brakowało.

– A ty do łóżka – rozkazał – chora jesteś. Znowu zbagatelizowałaś objawy i teraz jesteś chora. No jazda pod kołdrę.

Kobieta lekko się zaśmiała i jak rozkazał leżała już w łóżku a Stark przykrył ją kołdrą pod szyję. Przesunął krzesło koło niej i usiadł.

– Zaraz się tu zagotuje – powiedziała zachrypniętym głosem – chcesz mnie tu zagotować?

– Nie – zaśmiał się – chce byś była zdrowa i mogła mi zrobić babeczki. Szkoda, że nie zadziałałem jakoś wtedy gdy zajmował Ziemię. Może wtedy żylibyśmy wolni i szczęśliwi.

– Tyle, że nie jest mi tu aż tak źle. Traktuje mnie dobrze i uratował wiele razy przed śmiercią. Ma serce – powiedziała uśmiechając się na samą myśl o Lokim.

– Ty kobieto masz chyba wysoką gorączkę – dotknął jej czoła i udał, że się poparzył – czekaj, czekaj czyli ta ruda wiewiórka Sigyn? Chyba tak miała na imię mówiła, że ty zabrałaś jej tego mordercę Lokiego. To prawda?

– Wtedy porwała mnie doprowadzając do śmierci a on mnie uratował i ja...to znaczy on mnie...pocałował – powiedziała cicho jąkając się.

– Co?! On cię pocałował?! Powiedz mi, że nie odzajemniłaś – w jego głosie można było wyczuć błaganie.

– Tak odzajemniłam to – odpowiedziała szybko.

– Nie wierzę. Moja najlepsza przyjaciółka którą porwał i więzi psychopata i morderca bez uczuć a zakochała się w Lokim. Tyle, że on nie ma uczuć i cię wykorzystuje. Powiedział ci, że odda za ciebie życie czy, że kocha cię na zabój? Sądzę że nie. Więc po jakiego chuja się w nim zakochałaś?! – ostatnie zdanie wykrzyczał.

– Jak to wy Midgardczycy mówicie: serce nie sługa i od miłości się nie uchroni. Myślę, że na dziś starczy rozmów – wszyscy zwrócili uwagę na Lokiego, który nagle pojawił się w pokoju. Znalazł się przy Tonym i dodał przed zniknięciem – zaraz wracam królowo.

Znikli w kłębie zielonego dymu a po chwili Tony Srark stał już w swojej celi cały zły.

– Moja królowo? – prychnął – o co ci chodzi Jelonku? Już dzięki niej zająłeś Ziemię a teraz ją w sobie rozkochałeś? W sumie wątpię by ona sama z siebie ciebie pokochała bardziej jej coś podałeś do jedzenia. Jak ją choć raz skrzywdzisz nieważne jak, obiecuje ci, że wydostanę się i zabije cię – zagroził mu Stark.

– Dla ciebie dziwne jest to, że morderca coś pokocha. Nie wiesz co przeżyłem lub czego pragnę więc radzę ci się zamknąć.

Odszedł nie słuchając już Starka. Gdy wyszedł z lochów zastanawiał się nad tym co Tony powiedział Viktorii. Nie powiedział jej wprost, że ją kocha tylko pocałował.

Leżąc odkryła się kołdrą by nie ugotować się. W końcu poczuła powiem świeżego powietrza. Patrzyła się w sufit.

– W jednym Stark ma rację – powiedział Loki wchodząc do pokoju – przykryj się kołdrą.

Cicho westchnęła i przykryła się znowu kołdrą.

– Tak lepiej.

Nastała po miedzy nimi cisza. Nikt nie chciał jej przerywać. Mogli poukładać myśli. Nie było niezręcznie. Lecz po chwili sen dopadł kobietę i odleciała do Krainy snów.

– Gdybym mógł spełnić twoje jedno marzenie – zaczął Loki – jakie by było?

Gdy nie dostał odpowiedzi spojrzał na brunetkę i zobaczył, że usunęła. Uśmiechnął się lekko po czym wstał i pocałował ją w czoło mówiąc:

– Kolorowych snów moja Królowo.

Zniknął wraz z kłębem zielonego dymu.

– Musisz wybrać – usłyszała nagle Victoria – zostać ze mną w Asgardzie tym samym mnie ratując i stać u mego boku czy wrócić na Ziemię.

Spojrzała na rozmówcę i zobaczyła czarnowłosego. Miał smutny wyraz twarzy a na czole małą ranę.

– Victoria wróć z nami. On cię porwał i zaczarował! Nie myślisz racjonalnie. Wróć do domu – po drugiej stronie stał Tony wraz z resztą ekipy.

Patrzyła to raz na Avengersów a raz na Lokiego. Miała mętlik w głowie. Kogo wybrać. Oboje są dla niej ważni.

– Wróć na Ziemię – nalegał Tony.

Spojrzała się na zielookiego wyczekując, że dokona za nią decyzję.

– Nie mogę cię zmusić byś została. Lecz wiedz, że zawsze będziesz w mojej głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro