Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Colin

Na następny dzień znowu obudziłem się o 7.00.
Gdy się ogarnąłem, udałem się do szkoły.
Dziś ojciec nie mógł mnie podwieźć, gdyż musiał być wcześniej w pracy i nie miał czasu.
Więc wziąłem ze sobą plecak i poszedłem do szkoły.
Kiedy już do niej dotarłem, od razu udałem się do klasy.
Gdy już weszłem do mojej klasy, z ulgą stwierdziłem, że czarnowłosego i jego gangu jeszcze nie było.
Nie chciałem z nimi mieć doczynienia, bo pamiętałem jeszcze dzień poprzedni i zdarzenie w toalecie, więc byłem nawet szczęśliwy, że tych chłopaków jeszcze nie ma.
Usiadłem na swoim miejscu, wypakowałem na biurko podręcznik do Biologii, która była naszą pierwszą lekcią i wyciągnąłem telefon.
Do lekcji miałem jeszcze dobre 25 minut więc wyciągnąłem bezprzewodowe słuchawki z plecaka i włączyłem moją ulubioną playliste z BTS.
Słuchałem muzyki jakieś dobre 10 minut i gdy miałem przełączyć na inną playliste to nagle, usłyszałem otwieranie drzwi klasowych.
Podniosłem zwrok i z ciekawością spojrzałem na drzwi.
Niestety, osoba a raczej osoby, które weszły do klasy, to był czarnowłosy i jego gang.
Nie miałem ochoty na nich patrzeć a szczególnie z nimi rozmawiać, więc powróciłem do słuchania muzyki, mając nadzieje, że mnie nie zauwarzyli.
Jednak, się myliłem.
Jakąś minute po wejściu czarnowłosego i jego gangu usłyszałem chrząknięcie obok mojej ławki.
Od razu wiedziałem kto stał przy moim biurku więc zastopowałem muzyke i podniosłem wzrok.
Tak jak przypuszczałem, przy mojej ławce stał czarnowłosy i jego kumple.
- Coś nie tak...? - spytałem starając zachować spokój.
- Skąd masz bezprzewodowe słuchawki? - spytał czarnowłosy.
W tej chwili byłem nieźle skołowany.
Dlaczego czarnowłosy pytał mnie o takie rzeczy?
Co go obchodziło skąd mam te słuchawki?
- Ojciec mi kupił - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nie było sensu kłamać, bo to i tak nie był jakiś wielki sekret i uznałem, że najlepiej będzie jak najszybciej zakończyć tą rozmowe.
- Ach tak. Ojciec ci kupił? Czyli macie dużo szmalu? - spytał znowu czarnowłosy.
Nie rozumiałem o co chodziło temu chłopakowi, bo moim zdaniem to, że ojciec mi kupił słuchawki było normalną rzeczą.
Nie rozumiałem też dlaczego pytał mnie czy mamy dużo pieniędzy.
Nie wiedziałem zbytnio co odpowiedzieć, ale wiedziałem, że za jakieś 15 minut ma się zacząć lekcja, więc powiedziałem :
- No... Tak...? - na te słowa czarnowłosy się pogardliwie uśmiechnął i już wiedziałem, że moja odpowiedź to był błąd.
Czarnowłosy spojrzał wymownie na swoich dwóch koleszków a następnie popatrzył na mnie.
Nie wiedziałem czego w tym momęcie mam się spodziewać, bo on był chyba zdolny do wszystkiego, więc poprostu siedziałem tam i czekałem co się stanie dalej, wcześniej odkładając telefon do plecaka, w obawie, że może się z nim coś stać.
Nagle czarnowłosy chwycił mnie lewą ręką za moją bluze (w której byłem dziś ubrany) i podniusł mnie do góry.
Wiedziałem, że jeden jego ruch i dostałbym pięścią w twarz, więc poprostu czekałem na rozwój wydarzeń i byłem nieźle przerażony.
- Dobrze wiedzieć debilu, że masz dużo kasy. Przynajmniej będe mógł sobie na tobie zarobić - zaśmiał się chłopak.
- Czego ty odemnie chcesz...?! - wyksztusiłem, bo jego uścisk troche pozbawiał mnie tchu.
Czarnowłosy nic mi nie odpowiedział tylko drugą ręką wyrwał mi z uszu moje słuchawki (co bolało) i schował je do kieszeni.
Myślałem, że na tym to wszystko się zakończy ale widocznie czarnowłosemu nie było mało.
Zamiast mnie puścić i zostawić, rzucił mnie na podłoge klasy a ja gruchnąłem o krzesło sąsiedniej ławki, przy czy uderzyłem o nie twarzą i rozwaliłem sobie nos, przez co ten zaczął krwawić.
Wszyscy, którzy znajdowali się w klasie słysząc hałas, zgromadzili się wokół nas i obserwowali całe zdarzenie.
Dotknąłem ręką nosa i potem na nią spojrzałem.
Przeraziłem się, widząc krew, która ciągle mi ciekła z nosa i już zdąrzyła pobrudzić podłoge i moją bluze.
Próbowałem się podnieść jednak wtedy czarnowłosy, który nadal nademną stał, kopnął mnie i przez to uniemożliwił mi podniesienie się.
- Ale z ciebie lamus! Nawet nie potrafisz się obronić! Zachowujesz się żałośnie! Jak jakaś dziewczyna! Co jest z tobą nie tak?! Ale dzięki przynajmniej za słuchawki. Przyznajmniej taki z ciebie porzutek śmieciu! - powiedział i na ostatnie słowa znów mnie kopnął tylko tym razem mocniej, przez co jęknąłem.
Jego kumple się śmiali, tak jak on sam a nikt z klasy nie próbował mi pomóc.
Najpiewniej dlatego, że poprostu nie chcieli mieć kłopotów.
Modliłem się, żeby lekcja się zaczeła, albo żeby ktoś przyszedł i mi pomógł.
Po prostu chciałem, żeby to piekło się już zakończyło.
Co jest ze mną nie tak... Dlaczego oni mi to robią!? Dlaczego!? I... Za co... Pomyślałem i się popłakałem.
Poprostu to było dla mnie za wiele.
- No patrzcie, teraz się rozryczał! Ale beksa! Naprawde jesteś żałosny! - powiedział czarnowłosy i chciał znowu mnie kopnąć, jednak wtedy stało się coś, co dosłownie mnie zaskoczyło.
- Zostaw go! - usłyszałem jakiś głos za sobą. Gdy ten głos zabrzmiał czarnowłosy na chwile się odemnie odczepił i się odwrócił.
Spojrzałem na mojego wybawiciela przez ramię, zmęczonym i zapłakanym zwrokiem.
Ujrzałem, chłopaka ze słuchawkami.
Bardzo się zdziwiłem, bo chłopak stał co prawda bez kurtki ale na pewno dopiero co przyszedł do klasy.
Wszystkie oczy skierowały się na tego chłopaka i również czarnowłosy skupił na nim całą swoją uwage.
- Bo co mi zrobisz, Jones?! - spytał pogardliwie czarnowłosy.
- Nic nie zamierzam ci robić, David. Nie będe się zniżał do twojego poziomu. A teraz łaskawie, zostaw go, bo bicie słabszych od siebie jest dopiero żałosne - odezwał się chłopak ze słuchawkami i podszedł do mnie.
Nagle, wyciągnął w moją stronę dłoń.
Ja ją niepewnie chwyciłem i mimo, że troche bolało mnie ciało to jakoś udało mi się wstać.
Stanąłem obok chłopaka ze słuchawkami i trzymałem sobie nos lewą ręką a prawą puściłem dłoń 'Jonesa'.
Po chwili chłopak podał mi chusteczke i spytał :
- Wszystko okej? Wezwać pielęgniarke? - ja spojrzałem na niego niepewnie, bo nadal wszyscy się na nas gapili, jednak aż tak źle się nie czułem więc odparłem :
- Um... Nie... Dam rade - na moje słowa chłopak ze słuchawkami się lekko uśmiechnął a ja nadal trzymałem chusteczke przy nosie.
Nagle, rozległ się dzwonek.
Dopiero po chwili wszyscy się zorientowali, że jest już lekcja i zanim usiedli na swoich miejscach to do klasy weszła proffesor Willer, która uczyła nas Biologii.
- A co się tutaj dzieje? Co ci się stało w nos Colin? - spytała nauczycielka patrząc na mnie.
- Eee... - zająknąłem się niewiedząc czy skłamać czy powiedzieć prawde.
Spojrzałem na Davida a on spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem co znaczyło, że gdy powiem prawdę on mi zrobi coś gorszego niż przed chwilą.
Spojrzałem więc na nauczycielke i powiedziałem :
- Ja... się... przewróciłem... - na te słowa, proffesor Willer spojrzała na mnie niepewnie ale po chwili westchnęła.
- No dobrze. Idź ogarnąć ten nos a wszyscy inni niech usiądą i zaczynamy lekcje - odparła nauczycielka a ja pokiwałem głową i wyszedłem z klasy.
Zkierowałam się do łazienki i przemyłem kilka razy nos wodą a potem przyłożyłem do niego mokry papier.
Po 20 minutach, sprawa z nosem była już zażegnana i nawet ciało przestało mnie boleć, podobnie jak nos.
Jednak nie miałem wcale ochoty iść na lekcje więc stanąłem nad zlewem i popatrzyłem w swoje odbicie w lustrze.
Twarz była jeszcze odrobinę czerwona od łez i odrobine pocharatana, ale mnie to teraz nie obchodziło.
Dlaczego życie mnie nienawidzi?! Za co ten David mnie tak nienawidzi?! Przecież ja mu nic nie zrobiłem! I do tego wziął mi moje słuchawki! Ojciec mnie zabije! Myślałem cały czas wpatrując się w lustro.
W pewnym momencie byłem tak zły na cały świat, że poprostu udeżyłem lekko ręką w lustro i spuściłem głowe, zamykając oczy.
Co jest ze mną nie tak...? Pomyślałem.
Wtedy zadzwonił dzwonek.
Pośpiesznie wyszedłem z łazienki, żeby czarnowłosy i jego gang mnie nie znaleźli i poszedłem do biblioteki, bo wiedziałem, że tam na pewno nie będą mnie szukać.
Usiadłem na kanapie pod regałam i zrezygnowany ukryłem twarz w kolanach i siedziałem tam czekając na koniec przerwy.
Wtedy ktoś wszedł do biblioteki.
Nie miałem już ochoty wiedzieć kto wszedł, więc nadal tam siedziałem.
Nagle usłyszałem kroki obok mnie i zobaczyłem orzez dziure w kolanach czyjeś buty.
- I jak się czujesz? - usłyszałem czyiś głos.
Podniosłem wzrok znad kolan i zauwarzyłem...
Chłopaka ze suchawkami.
- Umm... Okej - odparłem i wstałem.
Stanąłem naprzeciw chłopaka, czekając co zrobi.
- To dobrze. Jestem Tom. Tom Jones - przedstawił się chłopak wyciągając w moją strone dłoń.
Ja ją chwyciłem.
- Colin. Colin Miller - przedstawiłem się, na co Tom się uśmiechnął.
Ja też lekko, prawie niewidocznie, się uśmiechnąłem.
- Chcesz... Chcesz się zaprzyjaźnić...? - spytał nagle Tom gdy puściliśmy swoje ręce.
Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć, bo byłem raczej typem Introwertyka, jednak biorąc pod uwage to, że Tom mi pomógł, to raczej nasza przyjaźń nie byłaby złym pomysłem.
- No... W sumie... Moge spróbować - odparłem w końcu.
- To świetnie - powiedział Tom i się uśmiechnął.
Wtedy zadzwonił dzwonek, co zwiastowało kolejną lekcje.
- Choćmy. Teraz Fizyka - rzekł Tom i skierował się do wyjścia z biblioteki.
Ja poszedłem za nim.
Potem udaliśmy się do naszej klasy i usiedliśmy w ławce.
Gdy zaczęła się lekcja, ja prawie wogóle nie słuchałem tego, co mówił nauczyciel, bo byłem jak zwykle zbyt zajęty rozmyślaniem.
A po głowie ciągle chodziło mi jedno pytanie.
Dlaczego Tom mi pomógł i dlaczego chciał się ze mną zaprzyjaźnić...?
---------------------------------------------------------
Ohayo!
I jak wam się podoba rozdzialik?
Czy nie przesadziłam z tą akcją jak na drugi rozdział?
Czy mam coś zmienić?
No cóż, moim zdaniem rozdział mi wyszedł i nie jest aż taki zły XD.
Z przykrością musze stwierdzić, że rozdziały do tej książki będą pojawiać się najpewniej tylko w weekendy, gdyż w tygodniu mam dużo lekcji online.
Ale może się też zdarzyć, że napisze coś w tygodniu XD.
Chciałam też wam bardzo podziękować za 500 followów, bo naprawdę ja nie wierze, że to się wogóle dzieje!
Jesteście wspaniali!
I teraz pomóżcie mi wymyślić jakiś special XD.
W komach możecie pisać swoje propozycje.
Tymczasem ja już się z wami żegnam i dozobaczenia następnym razem!
Narka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro