10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Pov. Samanthy
-07.09.2018r.***

...Około 4 rano poszłam spać....

Zgadnijcie kto przyszedł do mojej głowy. Sam Loki Laufeyson! Jej. Znowu będzie mi tłumaczył że jestem jakąś przepowiednią. Po prostu ekstra. E K S T R A. Podeszłam do Lokiego. On się uśmiechnął i zaczął rozmowę.
-Witaj Samantho. Urodziny się udały? Wszystkiego naj...lepszego
-tak.......dzięki? Czym zawdzięczam sobie wizytę "księcia"?
-wypadałoby cię nauczyć kontrolować nowe moce. Nie chcę byś zniszczyła Midgard przede mną.
-aha....
-pokarz co umiesz.....

pojawiła się mała polanka z kilkoma kukłami. Chyba mam do nich strzelać czy coś. Podeszłam do białej linii i "wyciągnęłam" kamienie z ziemi (takie gigantyczne skały. Ostro zakończone) uniosłam je w powietrze i wystrzeliłam w pierwszego manekina. Loki się przyglądał. Skupiłam się i wyczarowałam mały sztylecik, lekko nim nacięłam skórę na ręce. Szybko wyczarowałam miskę zebrałam krew i zaczęłam się zaleczać. Po ranie nie została nawet blizna. Miskę podniosłam za pomocą telekinezy. Postawiłam przy pobliskiej skale. Z mojej krwi zrobiłam zwierzę. To była sarenka. Loki stworzył 2 wilki. Rzuciły się one na sarenkę. Zabiły ją ale nie zjadły. Podeszłam do wilków. Zacisnęłam rękę jeden wilk mocno cierpiał, po chwili zdechł. 2 też mocno cierpiał. Gdy umierał dotknęłam jego serca i zabrałam mu duszę. Podeszłam do sarenki i dotknęłam jej serca. Ożywiłam ją. Podeszłam do Lokiego i popatrzyłam na niego.

-Nieźle ale ludzi w ten sposób nie ożywisz. Potrzebowałabyś minimum 10 ludzkich dusz. Chyba że nauczysz się wskrzeszać oddając swoją energię. Bardzo bolesny i osłabiający proces....
-Poco stworzyłeś wilki?
-poco stworzyłaś sarnę? Mam takie samo pytanie. Odpowiedź pewnie też będzie taka sama.
-Nie. Stworzyłam życie z mojej krwi! Ty stworzyłeś wilki znikąd zabiły część mnie.....nie wiem czemu ale to nie bolało.....
-Nie związałaś się z tą sarną...

                                                ...................(przerwa jakieś 15 minut).............................
-Umiesz tworzyć iluzje?
-Nie wiem. Nie próbowałam.
-to spróbuj.
-dobra.

Skupiłam się na iluzji. Zobaczyłam pewne nitki. To za ich pomocą tworzy się iluzje. Złapałam te nici i machałam rękami w powietrzu. (Dopiero teraz skapłam się że miałam zamknięte oczy. Otworzyłam je) wyobraziłam sobie mnie.

Po chwili stworzyłam kilka moich kopi. Loki podszedł i uderzył jedną iluzja lekko się zachwiała. Podszedł do kolejnej i rzucił jakieś zaklęcie nic się nie stało. Byłam z siebie taka dumna....

Ćwiczyliśmy jeszcze trochę. Rozmawialiśmy na różne tematy i CHYBA się zakumplowaliśmy. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie. "Loki objął mnie ręką?!"

-Wiesz....nie wierzę że to mówię naprawdę, ale jesteś bardzo utalentowana i chyba...!%*\*&*_*(*((#
-co?- po chwili obraz mi się zachwiał
-powiedziałem że cię.....-teraz straciłam obraz widziałam ciemność i słyszałam jakieś szmery.
-Loki!-zawołałam i podniosłam się do pionu. Zderzyłam się z kimś-Ał!
-No to było zderzenie czołowe.-zaśmiał się Clint widząc mnie i ojca łapiących się za głowy.
-poco mnie budziliście? -spytałam bo zauważyłam że są wokół mojego łóżka wszyscy avengersi (wczorajsi goście, którzy zostali na noc w willi)
-Stive szedł korytarzem i słyszał jak wołałaś jakieś dziwne słowa. Poszedł nas zawiadomić i przez dobre pół godziny Tony tobą trząsł w kółko powtarzając twoje imię.-powiedział Bruck
-no a jak to nie skutkowało to wzięłam szklankę i cię oblałam zimną wodą- odparła Nat
-myślałem że coś cię męczy bo wiesz masz moc ognia. Potem wołałaś imię tego Jelenia-odparł Tony. Poczułam coś dziwnego potem przez ułamek sekundy widziałam na czerwono i wyostrzyły mi się zmysły. Spojrzałam z gniewem? na Tonego, wstałam z łóżka w mignieniu oka byłam ubrana w mój lateksowy strój do walki z całym sprzętem. Avengersi stali z drugiej strony łóżka, a Tony powoli się cofał. Szedł w kierunku lustra. Czemu nic nie mogę zrobić?! To nie ja! Nie wiem co mi się stało! Czemu chcę chronić Lokiego?!
-Chyba jednak coś się stało....Sam co ci jest? Skarbie czemu masz czerwone oczy? -spytał z lękiem?
-Nie obrażaj go!- warknęłam do Tonego i go popchnęłam. Ten się wywalił i leżał na ziemi. Przymierzałam się do wymierzenia sierpowego, ale poczułam że ktoś mnie złapał za ręce. To byli Stive i Clint. No właśnie BYLI bo wylecieli przez okno. Łał ale ja mam siłę. Czekaj. Czemu ja krzywdzę moich przyjaciół?! Nie chcę! Nat chciała mnie zaatakować ale ja nie wiem czemu to przewidziałam. Taki szósty zmysł. Zrobiłam salto nad Natashą i podcięłam jej nogi. Rzuciłam zaklęcie i przymroziłam jej nogi oraz ręce do ziemi. Bruck chciał zmienić się w Hulka ale rzuciłam na niego zaklęcie osłabiające, a Thor się ulotnił. Został Tony który przywołał do siebie zbroję i zaczął mierzyć do mnie z broni. Odwróciłam się do niego przodem za pomocą pnączy (Nie wiem skąd się wzięły) uwięziłam go, kapitanka i Clinta. (Oni już przybiegli z całym sprzętem.) usłyszałam śmiech. To Loki. Nat chciała się uwolnić z resztą tak jak wszyscy. Loki podszedł do mnie i powiedział:
-Dziękuję Sandro jak dobrze że sobie przypomniałaś siostro....ale teraz śpij. Pokaż Sami co zrobiła jej druga osobowość.- pstryknął palcami. Poczułam ból głowy. Cholernie silny ból głowy. Widziałam przez moment na czerwono. Spojrzałam na avengers ze łzami w oczach. Upadłam na ziemie. Zobaczyłam mroczki przed oczami. Poczułam jak ktoś mnie podnosi na ręce....
-przepraszam...-wyszeptałam końcem sił i urwał mi się film...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro