11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Anthonego Starka. 07.09.2018r.  Prywatna Willa W Malibu.

Około 5 rano Stive przybiegł do salonu i zawołał że Sami coś mamrocze podczas snu. W sumie na początku się nie dziwiłem bo spała zaledwie godzinę ale potem uświadomiłem sobie że moja córka ma moce ogni i telekinezy, co może mieć z tym związek w 86%. Udałem się z całą drużyną do jej pokoju. Faktycznie coś mamrocze pod nosem. Widzę nawet kilka kropli potu na jej czole. Coś jest na rzeczy.
-trzeba ją obudzić - powiedział Clint
-Naprawdę? Nie wiedziałem-odparłem z ironią. Zacząłem delikatnie szturchać Samanthę. Nic. Szturchałem ją i mówiłem dość głośno jej imię. Nic!
-Obudzi ją ktoś?!-zapytałem, bo jak zwykle reszta nic nie robi i czeka tylko aż coś spieprzę (tak najlepiej by było jakbym spieprzył zupę...XD...)

Po chwili Nat oblała Sami wodą.
-Loki!- zawołała moja córeczka. Ja wtedy postanowiłem nią jeszcze trochę poruszać (żadnych skojarzeń zboczuchy!)
Co okazało się być błędem bo dostałem w głowę. Moją cenną głowę.
-Ał!-powiedzieliśmy jednocześnie.
-To było zderzenie czołowe- zaśmiał się Clint
-czemu mnie obudziliście? -zapytała Sami. I jej wszystko opowiedziałem (Chcecie wiedzieć co? To przeczytajcie poprzedni rozdział) Gdy skończyłem tłumaczyć jej oczy zaczęły świecić na czerwono. Wstała z łóżka i zaczęła do mnie podchodzić, a w między czasie jakoś przebrała się w strój bojowy z pełnym sprzętem.
-Chyba jednak coś się stało.....Sami czemu masz czerwone oczy? Kochanie?-zapytałem z lekką trwogą w głosie.
-Jak śmiesz go przezywać?! -zawołała. Wahała się z uderzeniem. Potem już miała atakować ale Clint i Mrożonka ją złapali za ręce. Kilka sekund później byli na parterze....

(No i walka! Ja jestem leniem i boję się że coś spieprzę więc do walki cofniecie się o rozdział wstecz. Przeczytacie, chyba że pamiętacie i wrócicie czytać dalej...)

Usłyszałem śmiech. To Loki. Nat chciała się uwolnić z resztą tak jak wszyscy. Loki podszedł do Sami i powiedział:
-Dziękuję Sandro jak dobrze że sobie przypomniałaś siostrzyczko....ale teraz śpij. Pokaż Sami co zrobiła jej druga osobowość.- pstryknął palcami. Oczy Sami przestały być czerwone. Z powrotem miała je różnobarwne. Spojrzała na nas, a z jej oczu wypłynęły łzy. Loki znikł, znikły dziwne zaklęcia którymi atakowała....jak on nazwał to coś co opętało moją córkę?....wiem Sandra, która jest jego siostrą! Sami upadła.

Podbiegliśmy do niej wziąłem ją lekko na ręce sprawdziłem puls. Żyła. Potwierdziło to cichutkie ale szczere..."przepraszam"...

************************
I to by było na tyle....

Pozdrawiam serdecznie
   Wka122

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro