D R U G I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"— Chciałbym, abyśmy byli razem, — powiedział całując go w policzek.

[...] A-Ale my nie możemy być razem, to nie możliwe - powiedział, lekko się jąkając, a [...] swoją dużą dłonią zatkał mu usta.

Ciii, możemy być razem, to jest możliwe - pocałował Marka w kąciki jego ust, a on wciągnął powietrze.

Zabawę czas zacząć, Maruś - pomyślał i przybrał na swoje usta fałszywy uśmiech."

Mama Marka właśnie była w pokoju dyrektora, nie mogła uwierzyć, że jej własny syn popełnił samobójstwo.

— Proszę Pani, ale jak to możliwe, że mój syn to zrobił! — wykrzyczała była już tym zmęczona, oraz zirytowana, a dyrektorka spojrzała na nią z pod łba.

— Proszę się uspokoić. Znaleźliśmy pańskiego syna w łazience, nie żyjącego. Może Pani mi nie uwierzy, ale na jego ustach był uśmiech. Obok niego była kamera, która nic nie zawierała czyli nie wiemy, dlaczego to popełnił, ani kto jest sprawcą — pani Kruszel już nie mogła wytrzymać łez, które cisneły jej się do oczu.

— Proszę mi powiedzieć, że to nie prawda, a Marek żyje i jest ze swoim bra - chciała dokończyć, ale jej oczy zalały się łzami. — Bratem, Marek już nie ma brata.

Pani Dyrektor spojrzała na nią krzywym wzrokiem, analizując jej słowa. Jak to nie ma brata?

— A co z Robertem? — spytała nie wiedząc jak ma się zachować w tym momencie.

Pani Kruszel spojrzała na nią bolącym wzrokiem.

— Mój mąż go zabrał — powiedziała i spuściła głowę zażenowana, oraz ze smutkiem.

*

Po czasie, gdy ojciec Marka był w domu i bawił tak jak sam nazwał — tego bachora.
Dostał list od syna, na początku miał to w dupie, ale kiedy dzień później dostał wiadomość, że Marek umarł jak najszybciej otworzył go i przeczytał.

Cześć tato.

Nie wiem czy mogę cię tak nazywać, dla mnie nie byłeś moim ojcem. Nawet do końca Cię nie znam. Zostawiłeś mnie i mamę w wieku 10 lat, a mojego brata, który miał 4 po prostu zabrałeś. Na prawdę Ciebie nie zrozumiem.
Zapewne zastanawiasz się co zrobiłeś? Dużo najpierw biłeś swoją żonę, oraz syna. Potem ich wyzywasz, bijesz twoje życie? A zapomniałem, że jeszcze piłeś alkohol. Nie mam pojęcia czy masz dzieci, ale mam nadzieję, że nie, oby nie mieli tak popierdolonego ojca. Jestem ciekaw czy to czytasz, ale pewnie masz mnie w dupie tak jak wszyscy. Wiesz, gdy to czytasz twój "ukochany" syn nie żyje.

To twoja wina.
Marek.

— Tato co tam masz? — Robert znalazł się koło swojego ojca, a on szybko podarł kartkę na małe kawałeczki. Nie mówił Robertowi, że ma brata, oraz matkę.

— Nic specjalnego, jakiś.. rachunek — powiedział szybko, po czym wstał i wyrzucił ten list, który już nie przypominał listu.

Patrzył się smutnym i gniewnym wzrokiem w ścianę.

— Szkoda, że nie mogłem Ciebie poznać na nowo Marku. — powiedział i wrócił do Roberta.

Kolejny rozdział 💍

Jak tam niedziela mija? ❤

Boże, ten nowy odcinek u kamerzysty i przerobiony głos kruszwila XDDD Coś pięknego 🖤

Widzimy się możliwe, że jutro ;*;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro