24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

6,5 tys. słów
⚠️Radzę nie czytać na trzeźwo i w miejscach publicznych. Zalecam poczekać do późnego wieczora, bo można poczuć niezły cringe.⚠️

Perspektywa Liama:

*wcześniej*

Opierając policzek o dłoń wpatrywałem się w cyrk jaki odgrywał się w salonie. Siedziałem właśnie na barowym krześle przy wyspie kuchennej, a przez szparę idealnie widziałem, co ci debile odwalają. Niestety, w tamtym momencie nie potrafiłem skupić swoich myśli i śmiać się razem z innymi. Moja głowa to istny chaos i im bardziej próbuje wszystko sobie poukładać, tym bardziej wszystko się plącze. Chyba nie muszę mówić co jest tego powodem? Tak powodem mojej dysfunkcji logicznego myślenia jest Brett i Theo.

Ostatni dylemat, którego wybrać, stał się o wiele gorszy. Myślę o nich w dzień i w nocy, jednak nadal nie jestem w stanie określić, z którym chciałbym się związać. Niby jestem młody i wszystko przede mną, jednak moim zdaniem nawet tak błahe sprawy, jak związek nastoletni, może mieć różne skutki w przyszłości. Jestem zdania, iż każdy związek, nawet ten początkowy powinien być traktowany poważnie, bo może się okazać, iż to właśnie ten jedyny.

Dokładnie taką sytuację mieli moi rodzice.

- Co tam trójkąciku.- powiedział zaczepnie.

Nie musiałem być geniuszem, aby wiedzieć, kto jest na tyle głupi, aby mówić takie rzeczy na głos. Momentalnie zacząłem się rozglądać, czy ktoś przypadkiem tego nie usłyszał, a gdy już się upewniłem, uniosłem swój wzrok w górę, po czym posłałem Stiles'owi najbardziej zabójcze spojrzenie jakie potrafiłem wykonać.

- Zwariowałeś?!- zapytałem pół krzykiem, pół szeptem. Stiles nic sobie z tego nie zrobił, a jedynie wywrócił rozbawiony oczami.

- Oj już się nie wkurzaj. Każdy jest zajęty grą chłopaków.- stwierdził, po czym usiadł na krześle po drugiej stronie wyspy.

Nadal wpatrywałem się w jego piwne tęczówki, jednak moje spojrzenie nie zagościło na nim długo. Czemu? Ponieważ po wczorajszych wyznaniach jest mi trochę niezręcznie.

Wczoraj dowiedziałem się czegoś czego bym się w życiu nie spodziewał. Dowiedziałem się, że mój najlepszy przyjaciel podkochuje się w naszym nauczycielu od malarstwa. Te informacje bardzo mną wstrząsnęły, bo nigdy bym nawet nie podejrzewał, że Stiles'a mogą kręcić faceci. A do tego tak starzy.

No ale nie mi oceniać. W końcu o gustach się nie dyskutuje.

Oprócz tego iż czuję się lekko nieswojo z tą informacją, czuję się też lekko nagi, ponieważ i ja wyjawiłem mu swój sekret. O dziwo Stiles szybciej oswoił się z tą informacją i nie miał takiej trudności jak ja.

- Ej stary. Co tak zamulasz?- powiedział Stiles, pstrykając mi palcami przed twarzy.

Otrząsnąłem się z swojego chwilowego zamyślenia, po czym z lekkim opóźnieniem spojrzałem na szatyna przede mną. Stiles z łokciami opartymi o blat pochylał się lekko w moją stronę, a na jego ustach gościł lekki uśmiech. Stiles od zawsze był ze mną i mimo, iż poznaliśmy się dopiero w trzeciej klasie, to jest dla mnie tak samo ważny jak Theo, którego znam od piaskownicy. Chłopak może i wydaje się głupi, jednak nigdy go za takiego nie brałem. Uważam, że jest cenniejszy niż większość ludzi na tej imprezie razem wzięci. Tylko on jest w stanie spojrzeć z perspektywy drugiej osoby i nie bazować tylko na swoich doświadczeniach.

- Dalej masz mętlik w głowie?- dopytał.

Momentalnie kiwnąłem mu głową, po czym spojrzałem w stronę tłumu. Nie miałem pojęcia co mógłbym mu teraz odpowiedzieć, jednak coś czuję, że Stiles'owi taka odpowiedź wystarczyła.

- Ja na twoim miejscu wybrał był wieże Eifla.- dodał nagle przez co z niedowierzaniem przeniosłem swój wzrok na bretta.- Ale to już wiesz, przecież wczoraj ci to mówiłem.

- Tak, ale z drugiej strony, Theo znam dłużej i wiemy o sobie wszystko.- wyznałem szczerze, na co szatyn nie wiedzieć czemu zaśmiał się lekko.

Momentalnie zmarszczyłem brwi i posłałem mu pytające spojrzenie. Chłopak odchrzaknął, po czym z tym swoim rozbawionym wzrokiem, pochylił się w moją stronę.

- idąc tym tokiem myślenia, to i ja mam u ciebie szansę.- wyjaśnił i po czym mrugnął okiem.- w końcu też dużo o sobie wiemy.

W tamtym momencie, będąc lekko zawiany, nie rozumiałem, że ktoś może żartować. Dopiero donośny śmiech Stiles'a sprowadził mnie na ziemię i zwrócił małą cząstkę logicznego myślenia. Zrobiło mi się głupio, jednak nie dałem tego po sobie poznać. Przewróciłem jedynie oczami, po czym wystawiłem środkowy palec w jego stronę.

- Ha, ha. Bardzo zabawne.- rzuciłem zrezygnowany.- Ty lepiej zajmij się swoim problemem miłosnym.- dodałem wzdychając.

Chwyciłem za dwa czyste kubki, po czym jednym zwinnym ruchem ułożyłem je na blacie pomiędzy nami. Zerknąłem na szatyna, aby upewnić się, że też chcę drinka, a gdy kiwnął mi głową, zgarnąłem szklaną butelkę.

- A właśnie.- zacząłem nalewając wódki do kubków.- Co z zajęciami w poniedziałek. Nie będziesz już chodzić na kółko?

Odstawiłem butelkę na blat, po czym chwytając gazowany napój spojrzałem na szatyna przede mną. Chłopak ze złączonymi ustami w wąską linię patrzył na swojego drinka, zapewne bijąc się ze swoimi myślami. Całe szczęście nie trwało to długo, bo już po chwili odchrzaknął i uniósł swój wzrok na mnie.

- Będę.- odparł stanowczo.- Może i zostałem odrzucony, ale nie widzę sensu, aby sie nawzajem unikać. Będzie to trudne, bo moje uczucia się nie zmieniły, ale co zrobić?- wzruszył ramionami.- Może to rzeczywiście tylko zauroczenie.

Stiles skończył, po czym wymuszając uśmiech uniósł swój kubek w górę. Momentalnie zrobiłem to co on, a gdy wznieśliśmy toast wypiliśmy drinka.

- Stiles!- usłyszałem znajomy krzyk.

Obaj odłożyliśmy kubki, po czym spojrzeliśmy w stronę salonu. Od razu poczułem dziwne ciarki, gdy zorientowałem się iż wszyscy patrzą się w naszą stronę.

- Co jest Mike?- zapytał, obracając się na krześle.

- Twój brat twierdzi, że w dzieciństwie niczego się nie przestraszył. Możesz to potwierdzić?- zapytał z uśmiechem

Stiles oblizując górne zęby, przez chwilę milczał, jakby nad czymś się zastanawiał. W salonie nastała niewiarygodna cisza, a w tle słyszałem tylko rozmowy innych dobiegające z korytarza. Szatyn nagle uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym zadowolony zeskoczył z krzesła.

- Dylan! A pamiętasz tą sytuacje w przedszkolu?- zapytał rozkładając ręce.

W salonie momentalnie zapanował gwar. Dylan zmarszczył brwi, po czym posłał swojemu bratu zabójcze spojrzenie, które zapewne miało go powstrzymać przed wyjawieniem prawdy. Niestety Stiles to Stiles. On nigdy nie przepuści okazji, aby upokorzyć swojego brata.

Oderwałem wzrok od szatyna, po czym przeniosłem go na kubek. Po paru minutach w salonie rozległ się głośny śmiech, jednak ja nie potrafiłem dzielić tej chwili razem z nimi. Chyba za dużo rozmyślam.

Momentalnie wyciągnąłem dłoń po szklaną butelkę, po czym nalałem jedną trzecią kubka. Nie chciałem nalewać, aż tak dużo, jednak przez moje rozdrażnienie zapomniałem się. Tylko jeden drink dla rozluźnienia, a później spróbuję rozwiązać ten problem.

*******

Z głową opartą o dłoń i lekko przymkniętymi oczami wpatrywałem się w do połowy pusty kubek. Jeden...jeden drink... miał być tylko jeden cholerny drink. Jakim cudem zamienił się on w siedem? W siedem cholernie mocnych drinków, które smakowały ohydnie. Miałem się tylko odstresować i na spokojnie pomyśleć, a skończyło się na tym, iż mój rozsądek spakował się i opuścił moje ciało.

Pomrugałem parę razy powiekami, po czym zerknąłem przed siebie. Tłum powoli zaczął się rozchodzić, co oznaczało koniec gry. Jako pierwszy w oczy rzucił mi się Thomas, który szybkim krokiem zmierzał w stronę wyjścia. Dopiero później spostrzegłem Bretta, który swoim wzrostem wyróżniał się wśród innych. Chłopak chyba wyczuł, że na niego patrzę, bo momentalnie zerknął w moją stronę. Całe szczęście udało mi się szybko spuścić wzrok.

Póki odbywała się gra, czułem się w miarę spokojny, ponieważ brali w niej udział Theo i Brett. Teraz gdy wiem iż dobiegła ona końca, przez moje ciało przeszła nieprzyjemna fala ciepła. Znów będą blisko mnie i choć ich obecność mi nie przeszkadza, to presją jaką na mnie nieświadomie wywołują staje się męcząca.

I teraz mam dwa wyjścia. Albo gdzieś bokiem uciekam z imprezy wcześniej informując Stiles'a, że się upiłem i nie najlepiej się czuje. Albo, w końcu zachowam się jak facet i podejmę dojrzałą decyzję.

Cóż... niestety ja zawsze miałem coś z tchórza.

Nie myśląc długo ułożyłem dłonie na blacie, po czym dźwignąłem się w górę. Chciałem stąd uciec jak najszybciej, abym przypadkiem nie zrobić czegoś głupiego. Niestety z tym upiciem nie żartowałem, a skutki tego nadeszły szybciej niż się spodziewałem. Gdy schodziłem z krzesła moja kostka wykrzywiła się, a ciało mimowolnie poleciało w bok. Oczami wyobraźni widziałem te siniaki na moich biodrach, które spowodowane będą upadkiem na te twarde płytki. Niestety lub stety Bóg miał dla mnie inne plany.

W momencie gdy leciałem w bok nagle poczułem pewien opór i to jak ktoś łapie mnie w tali. Ktoś uchronił mnie przed upadkiem. Zaciekawiony spojrzałem w górę, a przez moje ciało przeszły dreszcze, gdy zobaczyłem dobrze mi znaną osobą.

- Liam, ile wypiłeś?- zapytał Theo

W tym momencie byłem jeszcze bardziej zawstydzony niż wcześniej, a fakt iż jego dłoń zaciskała się na moim biodrze w niczym nie pomagał. Pomrugałem parę razy powiekami, po czym lekko ściągnąłem jego dłoń z mojego biodra. Odchrzaknąłem lekko, po czym spojrzałem w oczy mojego przyjaciela.

- Dużo.- wyznałem szczerze. Próbowałem ustać równo na nogach, jednak marnie mi to wychodziło.- Chyba muszę pójść do domu. Nie najlepiej się czuje.

- Odprowadzić cię?- zapytał przejęty.

Od razu uniosłem dłoń w górę, aby podziękować i odmówić. Niestety wypiłem już za dużo i moje ciało znów zachwiało się w pijacki sposób, a Theo zmuszony był, zareagować. Chłopak znów wyciągnął rękę w moją stronę, po czym ułożył dłoń na dole moich pleców, skutecznie chroniąc mnie przed upadkiem. Zdezorientowany pokiwałem głową na boki, po czym spojrzałem w górę. Theo wydawał się być zaniepokojony moim stanem, a jego wzrok dokładnie badał moją twarz. Niekontrolowanie uśmiechnąłem się pod nosem na jego zachowanie, bo on zawsze wszystko wyolbrzymiał. Pamiętam jak raz rozciąłem sobie palec, gdy przeskakiwaliśmy przez płot. Theo tak się przestraszył, że zaczął dramatyzować i tylko cudem zdołałem go uspokoić i wyjaśnić, że nic mi nie będzie i nie umrę z wykrwawienie. Niestety i tak musiał wylać mi na palec pół butelki wody utlenionej.

Theo do dobry chłopak.

I na dodatek stał się bardzo przystojny.

- Chodź.- powiedział nagle.

Zdezorientowany uniosłem swój wzrok, po czym otworzyłem usta, aby zapytać, gdzie chce iść. Niestety Theo nie dał mi możliwości dojścia do głosu. Po prostu chwycił mnie pod ramię, po czym zaczął wyprowadzać z zatłoczonej kuchni. Nie protestowałem mimo iż w mojej głowie dalej tlił się pomysł ucieczki.

Na chwiejnych nogach wyszliśmy na korytarz, po czym zaczęliśmy kierować się w głąb domu. Było to dla mnie dziwne, bo przecież w takich sytuacjach powinien wyprowadzić mnie na świeże powietrze.

Niestety ja była za bardzo pijany, by zacząć protestować.

- Gdzie idziemy.- wymamrotałem w momencie gdy podeszliśmy do schodów.

- W takim stanie nie doprowadzę cię do domu więc położysz się w jednym z pokoi. Ja usiądę obok i poczekam w razie czego.- wyjaśnił dźwigając moje pijane ciało.

Zaśmiałem się lekko pod nosem, po czym zacząłem stawiać koślawe kroki. To miłe z jego strony, że tak się martwi.

Wejście na górę zajęło nam zdecydowanie więcej czasu niż zakładałem. Myślałem, że pójdzie nam to szybciej jak się skupię, jednak przez moją niezdarność prawie spadłem ze schodów. Całe szczęście miałem przy sobie Theo.

- Otwarte.- powiedział Theo naciskając klamkę.

Chłopak wprowadził mnie do środka, a ja dźwignąłem swoją głowę w górę. Pokój był duży i urządzony w nowoczesnym stylu. Po lewej stronie znajdowały się szafy z pustą przestrzenią na wiszący telewizor, na wprost nas umieszczone było duże okno prowadzące na przestronny balkon, a po prawej ulokowane było szerokie łóżko z tapicerowanym zagłówkiem. Znałem to miejsce, bo już kiedyś tu byłem. Na ostatniej imprezie zabrał mnie tu Brett. Leżeliśmy wtedy na leżakach i razem oglądaliśmy gwiazdy. Dobrze się wtedy bawiłem i naprawdę miło to wspominam.

- Usiądź tu.- kontynuował Theo.

Chłopak doprowadził mnie do łóżka, po czym delikatnie odłożył na brzeg materaca. Momentalnie usiadłem na brzegu, a w tym samym momencie chłopak ruszył w stronę okna, które teraz znajdowało się po mojej prawej stronie. Lekko znużony obserwowałem jego ruchy i to jak uchyla okno, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.

- Zawsze taki byłeś.- wypaliłem niekontrolowanie.

Theo obrócił się w moją stronę, po czym powoli zaczął ruszać w moją stronę. Może i było ciemno jednak księżyc, który prawdopodobnie był w pełnię idealnie oświetlał pomieszanie. Lubię takie noce.

- Czyli?- dopytał podchodząc do mnie, przez co byłem zmuszony unieść głowę w górę.

Zaśmiałem się lekko pod nosem, po czym przekręcając głowę lekko w bok zerknąłem w jego oczy, które w tym momencie świeciły się w tej swój uroczy sposób. Od zawsze miałem Theo z bardzo przystojnego, jednak przez moje upicie do mojej głowy trafiają bardzo kudłate myśli.

- Od zawsze byłeś troskliwy i myślałeś o innych. To urocze.- wyznałem szczerze.

Niestety Theo nie podzielał mojego zdania, bo od razu parsknął kipiącym śmiechem i spojrzał gdzieś w bok. Widać było, że w tym momencie rozmyśla o czymś i walczy z samym sobą, aby się przełamać. Jego zamyślenie nie trwało długo, bo już po chwili westchnął głośno i znów spojrzał w moją stronę. Chłopak powoli zniżył się, a gdy klęknął na jedno kolano uniósł swój wzrok, aby spojrzeć w moje oczy. Obserwowałem jego poczynania i to z jaką czułością wpatrywał się w moją twarz. Myślałem, że to wszystko działo się w jakiejś innej rzeczywistości i nawet muzyka która dobiegała z dołu nie była w stanie zniszczyć tej chwili.

Lubię Theo... jednak nie wiem czy to przyjaźń czy coś więcej.

- Liam.- zaczął spokojnym tonem.- Ja taki nie jestem. Nie jestem troskliwy, a już na pewno nie myślę o innych.- wyznał szczerze.- Ale to raczej normalne, że tak uważasz. W końcu tylko dla ciebie taki jestem.

Momentalnie zmarszczyłem brwi na jego wyznanie. Uchyliłem lekko usta, a w tym samym momencie Theo oparł swoją dłoń na moim kolanie. Było to dla mnie niezrozumiałe bo, nie dopuszczałem do siebie myśli, że tylko mnie może tak traktować.

- Liam, jesteś dla mnie naprawdę ważny.- dodał, delikatnie masując moje kolano kciukiem.- Może połóż się już. Ja poczekam na krześle.- dodał ja ja uśmiechnąłem się pod nosem.

Nie chciałem spać. Tak jestem pijany, jednak teraz gdy wyszliśmy z tej dusznej kuchni, a moich uszu nie drażni ta głośną muzyka, poczułem się trochę lepiej.

- Nie chcę spać.- odparłem, unosząc dłonie. Uśmiechnąłem się lekko, po czym bez skrępowania ułożyłem swoje dłonie na jego barkach, czułem jak się spina, jednak przez alkohol nie przejąłem się tym.

- Mówiłeś, że chcesz do domu.- powiedział patrząc głęboko w moje oczy.

Od razu kiwnąłem mu głową. Mogłem brnąć w to dalej i znów zacząć uciekać od odpowiedzialności. Jednak przez powiew wiatru i nadal działający alkohol, poczułem nagły przypływ odwagi. Skoro pierwszy plan nie zadziałał czas aby się przełamać i zacząć działać.

- Tak mówiłem.- kiwnąłem głową.- Ale prawda jest taka, że chciałem to zrobić bo jestem tchórzem. Chciałem uciekać, zamiast stanąć przed wami i zdrowo porozmawiać. Ale to chyba u mnie normalne.

Theo po moich słowach wyglądał na jeszcze bardziej zdezorientowanego niż wcześniej, co nie ukrywam, lekko mnie rozbawiło. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym przeniosłem swoje dłonie z barków na policzki. Jego skóra była szorstka mimo dokładnie ogolonej twarzy, oraz bardzo ciepła, co było pewnie zasługą alkoholu.

- Porozmawiać z nami? O czym? I z kim jeszcze?- pytał zdezorientowany.

Zaśmiałem się na jego słowa, po czym delikatnie przejechałem kciukiem po jego policzku.

- Z tobą i z Brettem.- wyznałem nieskrępowany.- Theo, pamiętasz imprezę w pierwszej klasie? Pamiętasz co mi wtedy powiedziałeś, gdy zostaliśmy sami?- zapytałem. Przez chwilę panowała między nami cisza, jednak ja wiedziałem, że Theo pamięta tą sytuację, bo jego mięśnie spięły się jeszcze bardziej.

- Pamiętam.- kiwnął głową.- Czemu do tego wracasz?

- Bo wiem, że twoje słowa nie były mówione w kontekście przyjaźni.- wyjaśniłem, a źrenice chłopaka powiększyły się lekko.

- Kiedy to zrozumiałeś?- dopytał odsuwając lekko głowę.

- Od razu, ale bałem się.- powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Theo zamilkł, a w jego głowie zapanował pewnie jeden wielki chaos. Nie dziwię mu się. Zawsze grałem głupka udając, że nie jestem świadomy jego uczuć.

Theo po krótkiej chwili odchrzaknął, po czym zacisnął swoją dłoń na moim kolanie. Momentalnie zabrałem większy wdech, a po moim ciele rozeszła się dziwna fala ekscytacji. Fakt, iż byłem pijany nie pomagał, a nawet otwierał w mojej głowie nowe drzwi z myślami, które nie powinny pojawić się w mojej głowie.

Cóż... przynajmniej trzeźwy Liam by tak uważał, jednak nie ten. Tej pijany, jest ich ciekawy i otwarty na nowe doświadczenia.

- A teraz?- wyszeptał, patrząc prosto w moje oczy, a jego dłoń przesunęła się lekko w górę.- Co o tym myślisz.

Na mojej twarzy momentalnie pojawił się cwany uśmiech, a po ciele rozeszły się lekkie dreszcze. Czułem jak z każdą kolejną sekundą ekscytacja we mnie rośnie, a fakt iż Theo przeniósł swoją dłoń na moje udo dodatkowo wyzwalała we mnie emocje, których do tej pory nie czułem.

- Nie wiem.- droczyłem się wzruszając ramionami.

Theo od razu zorientował się, że gram, dlatego jego kącik ust momentalnie powędrował w górę. Dalej trzymałem dłonie na jego ciepłych policzkach, jednak gdy tylko zaczął się unosić, szybko zjechały one znów na barki. Jego twarz zbliżyła się do mojej i zatrzymała parę centymetrów przed moją twarzą. Czułem jego ciepły oddech na wargach, jednak o dziwo nie przeszkadzało mi to.

- Może dasz się przekonać.- wyszeptał prosto w moje usta.

Nic nie odpowiedziałem, a jedynie uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Cóż nawet, gdybym chciał się odezwać, to nie udało by mi się to. Theo nie czekając na moją odpowiedź wykonał ostatni ruch, po czym delikatnie złączył nasze usta. To mój pierwszy pocałunek z chłopakiem, jednak nigdy bym nie pomyślał, że może być on, aż tak ciekawym przeżyciem.

Chłopak przesunął swoją prawą dłoń w górę i układając ją na moim policzku, pogłębił pocałunek. Momentalnie poczułem ciepło na całym ciele, a mój oddech ugrzęzł w gardle, gdy nasze języki otarły się o siebie. Nie protestowałem i po prostu oddałem się chwili.

Z początku nasz pocałunek był spokojny i delikatny, jednak szybko nabrał on agresji. W momencie gdy ponowiliśmy pocałunek, zacisnąłem dłonie na barkach Theo i przysunąłem go w swoją stronę. Chciałem mieć go blisko i poczuć go całym sobą. Chciałem smakować tą chwilę i choć wiem, że robię źle, to i tak brnąłem w to dalej.

Niestety ta chwila nie mogła trwać wiecznie. Nie, dopóki po ziemi stąpa człowiek, który swoim wzrostem i posturą wzbudza podziw u innych chłopaków.

W momencie, gdy brałem większy wdech i zaciskałem swoje dłonie na barkach Theo, usłyszałem coś niepokojącego. Oprócz odgłosu naszych pocałunków usłyszałem jeszcze pisk otwierających się drzwi od pokoju. I to zadziałało mnie mnie automatycznie. Nie myśląc długo odsunąłem swoją twarz od Theo, przerywając tym samym nasz agresywny pocałunek, po czym spojrzałem w stronę wyjścia.

I wtedy poraz kolejny doznałem szoku. Bo w drzwiach nie stała jakaś randomowa osoba, a sam Brett, który niemalże zabijał bruneta wzrokiem. Nadal miałem ułożone dłonie na barkach chłopaka, a mój oddech, jak i Theo, był przyspieszony. Nawet gdyby nie widział by tej sceny, która odgrywała się przed chwilą, to i tak jest w stanie dużo wywnioskować z naszej samej postawy.

Pomiędzy nami zapanowała cisza, w której to obaj chłopacy mierzyli się wzrokiem. Normalnie czułbym się w tej sytuacji niezręcznie, jednak tak jak już mówiłem, przez alkohol stałem się odważniejszy, a co poniektóre bodźce w mojej głowie przestały normalnie funkcjonować.

- Czyżbym coś przerwał?- zapytał groźnie Brett, ani na moment nie odrywając wzroku od Theo.

Chłopak zamknął drzwi, który zagłuszyły dźwięki dobiegające z dołu, po czym powoli zaczął zbliżać się w naszą stronę. Theo, który zdążył już zdjąć rękę z mojego policzka wstał z klęczka, po czym niewzruszony obrócił się w stronę wyższego.

- Tak, więc bądź tak miły i idź zobaczyć czy czasem Olivii ktoś nie podrywa.- odparł pewnie.

Theo wiedział co powiedzieć, aby dogryźć wyższemu. Olivia od zawsze była oczkiem w głowie Bretta i wiedziała o tym cała szkoła. Dlatego każdy był w szoku, gdy zaczęła chodzić plotka, iż Luke zaczął z nią kręcić. Przecież Brett już nie raz bawił się w przesłuchania z jej potencjalnymi partnerami. Wszystkie kończyły się tak sam. Każdy dziwnym trafem odpuszczał sobie dziewczynę.

No ale cóż.. słysząc odpowiedź Bretta, na tą docinkę odnoszę wrażenie, że pomału zaczyna się z tym faktem oswajać, iż jego mała dziewczynka dorasta.

- Olivii pilnuje Luke.- odparł niewzruszony, po czym wykonując parę kroków stanął idealnie na wprost Theo.- Ty idź lepiej zobacz co u Mike'a.- dodał i nie wiedzieć czemu mina mojego przyjaciela lekko stężała.

- Jego pilnuje Chris.- wycedził uśmiechając się sztucznie.

Pomiędzy chłopakami zapanowała cisza, w której to patrzyli sobie prosto w oczy. Ta sytuacją mogła by wydawać się dziwna, jednak nie dla mnie. Ja wiedziałem o co im chodzi.

Atmosfera z sekundy na sekundę stawała się gęstsza, jednak przez alkohol nie czułem presji. Czułem ekscytację, a do mojej głowy wpadały różne myśli. Zaśmiałem się lekko pod nosem, po czym oparłem dłonie z tyłu na materacu. Moje zachowanie nie umknęło uwadze pozostałej dwójki, dlatego już po chwili poczułem ich zaciekawiony wzrok na sobie.

- Zabawni jesteście.- powiedziałem rozbawiony.

Obaj zerknęli po sobie, po czym wymieniając się podejrzliwym wzrokiem, znów spojrzeli w moją stronę. Ta sytuacją mnie męczyła. Theo nie chciał dać za wygraną i to samo było z Brettem. Oni nawet nie wiedzą jak wielką presję na mnie wywołują..jednak jest coś jeszcze. Teraz gdy jestem pijany chce w końcu zacząć działać.

Niestety ten pijany Liam, ma wyłączoną funkcję logicznego myślenia.

- Co tu robiliście?- zapytał, nadwyraz spokojnym tonem.- A ty Liam chyba za dużo wypiłeś. Strasznie bełkoczesz.

- Wiemy to.- wtrącił Theo.- Możesz już iść na dół, a ja się nim zajmę.

- To moją impreza, więc pozwól, że to ja zajmę się jego uczestnikami.- odgryzł mu Brett

I wtedy maja cierpliwość osiągnęła swój limit. Nie myśląc długo dźwignąłem swoje pijane ciało, po czym z trudem odbiłem się od materaca. Lekko podekscytowany ruszyłem na lewo, po czym mijając Bretta stanąłem przed drzwiami. Czułem na sobie ich zaciekawione spojrzenie, jednak nie ruszało mnie to.

- Chciałbym z wami porozmawiać.- powiedziałem, po czym bez chwili namysłu przekręciłem kluczyk w drzwiach.

Z uśmiechem na ustach obróciłem się w ich stronę, po czym w ciemności wyszukałem pozostałą dwójkę. Nie było to trudne, ponieważ światło padające z dworu idealnie oświetlało ich sylwetki.

- O czym? I czemu zamknąłeś drzwi?- pytał Brett

Nic nie odpowiedziałem, a po prostu ruszyłem z miejsca. Powoli zbliżałem się w ich stronę, a z każdym kolejnym krokiem moją ekscytacja rosła. Chciałem raz na zawsze zakończyć ten temat.

- Chciałem porozmawiać o was.- zacząłem, ustając przed nimi- Wiem czego ode mnie oczekujecie.

Po moich słowach obaj spojrzeli po sobie, po czym znów przenieśli wzrok na mnie. Oni już wiedzą do czego dążę. Wiedzą, że chce porozmawiać o ich wyznaniach.

- To chyba dobry pomysł.- odparł szybko Brett, po czym spojrzał na Theo- Rozwiążmy tą sprawę raz na zawsze i miejmy to za sobą.

- Nie mam nic przeciwko, ale mam jedno pytanie. Po co zamknąłeś drzwi?- dopytał drugi.

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, po czym wykonałem następny ruch mojego planu. Uniosłem swoje dłonie w górę i układając je na klatkach piersiowych chłopaków pchnąłem ich. Obaj wykonali krok w tył, a gdy zbliżyli się do łóżka instynktownie usiedli na nim. W tym momencie byli zdziwieni i lekko zdezorientowani, jednak oddali mi się bez chwili namysłu. Byłem pijany i to bardzo, więc takie rozwiązanie wydawało mi się najlepsze.

- Liam..- wyszeptał zdziwiony Theo, jednak to mnie nie powstrzymało

Patrzyłem z góry na ich oświetlone twarze przez księżyc, a do głowy trafiały kolejne złe myśli.

- Długo się nad tym zastanawiałem.- zacząłem kładąc dłonie na ich ramionach.- Ale to jest bardzo trudne.

Zbliżyłem się do nich i bez najmniejszego skrępowania klęknąłem na materacu. Moja prawa noga wylądowała pomiędzy nogami Bretta, natomiast lewa pomiędzy nogami Theo. Chciałem mieć ich blisko, dlatego nie myśląc długo uniosłem swoje dłonie i ułożyłem je na ich policzkach. Mimo, iż było ciemno to i tak byłem wstanie dostrzec, tą dezorientację w ich oczach.

- Lubię was obu i nie chcę tracić żadnego.- wyszeptałem, delikatnie masując ich policzki kciukiem.

- Do czego dążysz?- zapytał Brett

Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, a ciało zareagowało momentalnie. Znów ułożyłem swoje dłonie na ich barkach po czym kolejny raz tego wieczoru pchnąłem ich w tył. Nie protestowali, znów robiąc, to o co ich prosiłem. Zadowolony oparłem dłonie na wysokości ich głów, po czym zerknąłem, to na jedno, to na drugiego. Może i byli lekko zaniepokojeni moim zachowaniem, jednak w ich oczach dostrzegłem coś jeszcze. Małą iskrę ekscytacji.

Powoli obniżyłem swoją głowę, po czym zjechałem prawą ręką w dół na klatkę piersiową Bretta. Nie mam pojęcia skąd u mnie tyle odwagi, ale jedno wiem na pewno:

- Tej nocy chcę was obu.- wyszeptałem.

Na powrót wyprostowałem się, po czym zerknąłem na ich twarze, aby sprawdzić reakcje. Ich przenikliwy wzrok elektryzował mnie, co ani trochę mi nie przeszkadzało. Powiem więcej. To mnie dodatkowo nakręcało.

Po paru dłuższych sekundach, w końcu nastąpił przełom. Brett i Theo niemalże w tej samej chwili obrócili głowy w swoją stronę, po czym wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Wiedziałem, że moja prośba może wprowadzić ich w osłupienie, jednak nie spodziewałem się tego, że tak zgodnie podejmą decyzję. Tak, są pijani co widać gołym okiem, jednak nie sądziłem, że będą w stanie podjąć taką decyzję.

- A spróbuj mnie tylko dotknąć, a osobiście oderwę ci jaja.- warknął Brett, patrząc wprost na Theo.

- Czytasz mi w myślach? Chciałem powiedzieć dokładnie to samo.- odgryzł się.

I potem wszystko zadziało się szybko. Nim się zorientowałem Brett pchnął mnie w tył i wymusił wrócenie do poprzedniej pozycji. Na moich ustach momentalnie zagościł szeroki uśmiech, gdy jego dłonie mocno zacisnęły się na moich udach. Theo, który w między czasie wstał z łóżka i stanął za mną, delikatnie wkradł się pod moją bluzkę i zaczął pieścić moje biodra. Czułem jak na moje ciało wpływa przyjemna fala ciepła, która dodatkowo mnie pobudziła. Nie minęła sekunda, a już po chwili poczułem usta mojego przyjaciela na moim karku. Odchyliłem głowę w bok dając mu lepszy dostęp, a on w tym samym momencie zaczął przesuwać swoje dłonie w górę. Moja bluzka uniosła się, ukazując tym samym mój nagi tors, a zimny powiew wiatru owiał moje ciało. Na moim ciele momentalnie pojawiła się gęsią skórka, jednak nie była ona spowodowana chłodem, a tym co zrobił Brett. Wyższy przeniósł dłonie na moje biodra, po czym mocno ściskając je, zaczął składać mokre pocałunki na moim ciele.

Mimo iż byłem pijany, to czułem ich każdy dotyk, każdy pocałunek i każdy cieplejszy oddech przy mojej skórze. Czułem ich silne dłonie na moim ciele. To jak składają pocałunki na moim karku i klatce piersiowej, to jak delikatnie błądzą dłońmi po moim ciele, by po chwili mocno je zacisnąć. Przy każdym agresywniejszym ruchu z moich ust wydobywały się ciche jęki, których za nic w świecie nie potrafiłem powstrzymać. Ale czy musiałem? Nie, tej nocy chcę oddać się chwili.

Obaj wiedzieli co robić, dlatego i ja nie chciałem zostać w tyle. Ułożyłem dłoń na żuchwie Bretta, po czym wymusiłem, aby spojrzał w moją stronę. Chłopak zrobił, to bez mrugnięcia okiem, dlatego postanowiłem kontynuować. Schyliłem się do chłopaka i delikatnie złączyłem nasze usta. Ten pocałunek był inny niż ten, który parę minut temu przeżywałem z Theo, jednak był tak samo przyjemny.

Reakcja chłopaka była natychmiastowa. Jego dłonie zacisnęły się na moich biodrach, przez co niekontrolowanie jęknąłem mu w usta. Zaciągnąłem się powietrzem pogłębiając pocałunek, a w tym samym momencie poczułem klatkę piersiową Theo na swoich plecach.

Całowałem Bretta czując usta Theo na swojej szyi. Czułem jak Theo chcąc uwagi przyciąga moje pośladki do siebie i napiera na nie. Znów jęknąłem, po czym odsunąłem się od Bretta i instynktownie uniosłem dłonie w górę. Theo szybko pozbawił mnie koszulki, a gdy rzucił ją na podłogę chwycił w dłoń moją żuchwę i obrócił ją w prawo. Zrozumiałem o co mu chodzi, więc nie myśląc długo odchyliłem głowę w tył i wbiłem się w jego usta. Nasz pocałunek nie był delikatny, a agresywny do tego stopnia, że moje pośladki samoistnie naparły ma jego spodnie, gdzie wyczułem wypukłość. W międzyczasie wplątałem palce we włosy Bretta, który powrócił do obdarowywania mojej klatki piersiowej pocałunkami. Przez moje ciało przechodziły dreszcze, a ekscytacja wzrastała, z każdą kolejną sekundą. Chciałem tego, chciałem mieć ich przy sobie i po prostu oddać się pożądaniu.

Oderwałem się od ust Theo, po czym spojrzałem w dół na Bretta, który zaczął dobierać się do moich spodni. Chłopak przesunął głowę w bok, aby po chwili zassać się na moim biodrze. Poczułem przyjemny dreszcz, który rozlał się po moim ciele, jednak to wszystko było tylko początkiem. Wyższy powoli odpiął moje spodnie, po czym włożył swoje dłonie do środka i nie zdejmując ubrania zatrzymał się na moich pośladkach. Jego dłonie zacisnęły się na materiale bokserek, a ja momentalnie zabrałem większy wdech.

- Theo.- zaczął wyższy na co drugi momentalnie oderwał usta od mojej szyi.

Kątem oka widziałem jak Theo zerka przez moje ramię na chłopaka, a gdy ich spojrzenia w końcu się skrzyżowały Brett kiwnął głową w stronę szafki nocnej. Theo od razu zrozumiał o co chodzi, więc nie czekając ani chwili dłużej ruszył w tamtym kierunku.

- Dolna szuflada.- poinstruował go

Obserwowałem jak Theo schyla się i zaczyna grzebać w szafce, niestety nie było mi dane dalej na niego patrzeć, ponieważ Brett nie chciał marnować ani chwili. Nim się zorientowałem chłopak chwycił mnie w tali, po czym jednym zwinnym ruchem podniósł i rzucił na łóżko. Wylądowałem na miękkim materacu, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, gdy po niespełna sekundzie zobaczyłem jak Brett zbliża się w moją stronę. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę i chwytając za bluzkę przyciągnąłem do siebie. Chłopak położył się obok mnie i podpierając na łokciu złączył nasze usta. Znów zaczęliśmy się agresywnie całować, a moja ręka zaczęła wkradać się pod jego bluzkę. Moje ciało znów zapłonęło, gdy dotknąłem jego brzucha. Brett jak na swój wiek miał ładnie wyrzeźbiony tors i z przyjemnością błądziłem po nim dłonią.

- Będziesz tego żałować.- wyszeptał w moje usta.

Czy będę? Tego Liama to nie interesuje.

- Absolutnie...- zacząłem, jednak nie miałem zamiaru kończyć tego zdania.

Nagle obok siebie po drugiej stronie, poczułem jak materac ugina się, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, gdy na swoich plecach poczułem nagi tors Theo. Chłopak rzucił małe pudełko w stronę Bretta, a ten szybko je przejął i zaczął rozpakowywać. Nie musiałem być geniuszem, aby zorientować się co znajduje się w środku.

Theo złożył dwa pocałunki na mojej szyi, po czym delikatnie obrócił mnie w swoją stronę, by po chwili zjechać dłonią do moich spodni. Chłopak zaczął zdejmować ze mnie ubranie, a po niespełna paru sekundach moje buty jak i spodnie wylądowały na ziemi. Zostałem w samych bokserkach, jednak o dziwo nie czułem się z tym nieswojo. Kątem oka widziałem jak i Brett zdejmuje bluzkę i zaczyna rozrywać małe foliowe opakowanie.

- Liam.- powiedział Brett, wtapiając się w moją szyję. Znów poczułem ten przyjemny dreszcz, gdy jego naga klatka piersiowa przylgnęła go moich pleców.- Pamiętaj, że jeśli poczujesz się nieswojo masz nam to powiedzieć.

Momentalnie uniosłem dłoń i wplątałem w jego włosy, gdy ten dalej jeździł nosem po mojej szyi. Mój wzrok natomiast skupiony był na Theo, którego spojrzenie mówiło to samo co przed chwilą zakomunikował Brett.

Jednak ja wiedziałem czego chce i wątpię, abym był zdolny to przerwać.

- Jeśli poczuje się źle, to wam powiem.- odparłem aby ich uspokoić.

Po moich słowach Brett i Theo nie wytrzymali i po prostu wraz ze mną oddali się chwili. Theo szybko wbił się w moje usta, a ja z chęcią oddałem pocałunek. Brett natomiast zajął się moją szyją, a w międzyczasie zaczął zdejmować moje bokserki.

Naprzemiennie całowałem się z nimi i badałem dłonią ich ciała. Z każdą kolejną sekundą podniecenie we mnie rosło, a fakt iż byliśmy już kompletnie nadzy, dodatkowo zachęcał mnie do działania. Czułem nabrzmiałą męskość Theo, na swoim udzie oraz męskość Bretta na moim pośladku.

Nagle po paru głębszych pocałunek poczułem jak Theo wkrada się dłonią pomiędzy moje kolana, po czym unosi jedną nogę w górę. Nie miałem ku temu nic przeciwko, jednak i tak niekontrolowanie spiąłem się lekko, gdy poczułem nacisk na moje wejście.

- Spokojnie. Teraz tylko będę cię rozciągać.- poinformował Brett.

Kiwnąłem głową, po czym dla większego komfortu podparłem się na łokciu i zająłem ustami Theo. Chłopak od razu oddał pocałunek, jednak i tak nie był on w stanie odwrócić mojej uwagi. Brett delikatnie wszedł we mnie pierwszym palcem, a ja jęknąłem głośno w usta Theo. To uczucie z początku było lekko niekomfortowe, jednak z czasem zacząłem się przyzwyczajać.

Ta sytuacja jest bardzo kontrowersyjna i zapewne, ten trzeźwy Liam będzie mnie jutro wyklinać. No ale czemu się dziwić.

Z jednej strony miałem Brett, który rozciągał mnie i pieścił moją szyję, natomiast z drugiej Theo, który podtrzymywał moją nogę w górze i namiętnie zajmował się moimi ustami, z których co jakiś czas wydobywały się głośne jęki. W tym momencie we mnie wrzało i żadna ilość wody nie była w stanie mnie ugasić.

W końcu po paru długich chwilach Brett wyjął ze mnie palce, po czym rzucił pudełko w stronę Theo. Chłopak opuścił moją nogę i szybko wyjął jedną prezerwatywę z pudełka. Nie ingerowałem w pozycję jaką mamy przyjąć, dlatego z niecierpliwością czekałem na rozwój sytuacji.

Brett obrócił mnie w swoją stronę, po czym chwycił moją żuchwę wymuszając tym samym, abym na niego spojrzał. Patrzyłem w jego oczy, gdy ten powoli sunął dłonią w dół, do mojej nogi, aby na powrót ją podnieść. Chłopak zabrał dłoń z mojej twarzy, po czym poprawiając się na łokciu wpił się w moje usta. Wiem po co to robi, chce odwrócić moją uwagę.

Ułożyłem dłoń na jego policzku oddając pocałunek, a w tym samym momencie poczułem jak Theo przysuwa się w moją stronę. Jego klatka piersiowa przywarła do moich pleców, a przy wejściu poczułem opór. Tym razem nie były to palce, a coś zdecydowanie większego. Spiąłem się lekko zaciskając dłoń na ramieniu Bretta, a ten w odpowiedzi pogłębił pocałunek. Theo zaczął powoli we mnie wchodzić, a z moich ust wydobyło się głośne jęknięcie. Kolejna fala ciepła wpłynęła na moje ciało, gdy chłopak zatopił się we mnie do końca i powoli zaczął poruszać.

- Theo.- jęknąłem odchylając głowę w jego kierunku.

Chłopak skradł mi szybki pocałunek, po czym zaczął wykonywać kolejne pchnięcia. Czułem się w tym momencie niesamowicie, a z moich ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki. Nie obchodziło mnie to, jak będę się czuć na następny dzień. Teraz liczyli się tylko oni. Nie chciałem być też bierny, dlatego szybko przystąpiłem do działania. Wymusiłem na wyższym, aby przysunął do mnie swoje biodra, a gdy już to zrobił chwyciłem w dłoń nasze przyrodzenia i delikatnie zacząłem je pieścić. Chłopakowi musiał spodobać się mój ruch, bo już po chwili mruknął mi zadowolony w usta i delikatnie zacisnął dłoń na mojej nodze, którą podtrzymywał.

Moje ciało, przez intensywne pchnięcia Theo, poruszało się w górę i w dół, a w pomieszczeniu było można usłyszeć, moje głośne jęki, sapania Theo i Bretta oraz obijające się o siebie ciała.

- Zaskakujesz.- wyszeptał mi w usta. Momentalnie uśmiechnąłem się pod nosem, po czym chwyciłem w zęby dolną wargę Bretta. Chłopak był wyraźnie zadowolony z mojej postawy. Z resztą nie tylko on, bo i Theo wydawał się być usatysfakcjonowany.

Chłopak wchodził we mnie zdecydowanymi ruchami, które doprowadzały mnie do istnego szaleństwa. Już nie kontrolowałem jęków i po prostu odchyliłem głowę w górę pozwalając Theo robić ze mną co chce. Szeptałem ochryple jego imię, a gdy poczułem, że jestem blisko spojrzałem na Bretta i kiwnąłem głową.

Nie chciałem być nie fair w stosunku do niego, dlatego musiałem go o tym poinformować. Brett wcisnął w moje usta mocny pocałunek, po czym zerknął na Theo i kiwnął mu głową. Chłopak zrozumiał o co chodzi dlatego szybko wcisnął nos w moją szyję zaciągając się zapachem i wykonał jeszcze parę mocniejszych pchnięć. Theo nie miał zamiaru jeszcze dochodzić, dlatego z nadal nabrzmiałym przyrodzeniem powoli wyszedł ze mnie. Nie miałem pojęcia, co teraz się wydarzy, jednak z podekscytowaniem czekałem na rozwój wydarzeń.

Brett opuścił moją nogę, po czym wstał i usadowił się pomiędzy moimi nogami. Leżałem na plecach, a kątem oka widziałem jak Theo ściąga prezerwatywę, po czym klęka na wysokości moje brzucha. Chciałem spojrzeć na niego, jednak Brett uniemożliwił mi to. Jego dłoń chwyciła moją żuchwę i nim zdążyłem zorientować się co zaraz się wydarzy, chłopak wcisnął w moje usta mocny pocałunek. Od razu go oddałem, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, gdy przy wejściu poczułem jego nabrzmiałą męskość. Brett wdarł się językiem w moje usta, a ja chętnie oddałem się mu pozwalając na wszystko. Niekontrolowanie mruknąłem mu w usta, po czy rozłożyłem nogi dając mu lepszy dostęp. Chłopak zjechał dłonią do mojej szyi, po czym zacisnął na niej swoje długie palce. Napalony zachłysnąłem się powietrzem, a już po chwili poczułem jak wchodzi we mnie.

Po moim ciele rozeszła się przyjemna fala ciepła, a moje paznokcie wbiły się jego plecy i mało delikatnie stworzyły czerwone linie. Chłopak wcisnął w moje usta ostatni mocniejszy pocałunek, po czym wyprostował się i unosząc moje nogi oparł je sobie na ramionach. W tym samym czasie Theo zbliżył się do mnie i klękając na wysokości mojej głowy, wplątał palce w moje włosy. Zerknąłem w górę, na chłopaka, a moje ciało zadziałało momentalnie. Podparłem się na łokciach i unosząc dłoń w górę, chwyciłem jego męskość, zrobiłem to bez najmniejszego skrępowania.

Powoli zacząłem pieścić chłopak, a w tym samym momencie poczułem jak Brett wchodzi we mnie. Zatrzymałem na chwilę rękę, po czym nabierając powietrza odchyliłem głowę w tył. Chłopak powoli wszedł we mnie do końca, po czym dał mi czas na przyzwyczajenie się, za co bardzo mu dziękowałem. Gdy przyzwyczaiłem się spojrzałem na Bretta spod rzęs, po czym z lekko rozchylonymi ustami kiwnąłem mu głową. Chłopak delikatnie zaczął się poruszać, a z moich usta zaczęły wydobywać się ciche posapywania. Moje ciało znów poruszało się w górę i w dół co przy tak stanowczych pchnięciach było nieuniknione. Na moje ciało znów wpłynęła przyjemna fala, która z każdą kolejną chwilą rozpalała moje fantazje.

Po paru pchnięciach przyzwyczaiłem się do męskości Bretta, dlatego teraz wszystko stało się brutalniejsze, co swoją drogą bardzo mi się podobało. Chłopak wchodził we mnie, co jakiś czas zaciskając dłonie na moich kostkach lub udach, a z moich ust wydobywały się głośne jęki i zachrypnięte imię wyższego. Poruszałem dłonią, pieszcząc męskość Theo, jednak wiedziałem, że na tym się nie skończy. Chłopak chwycił za moje włosy, po czym przysunął się, a moje ciało zadziałało momentalnie. Spojrzałem w górę na Theo, po czym bez najmniejszego skrępowania przyłożyłem jego męskość do swoich ust. Zassałem się na główce co jakiś czas jeżdżąc po niej jezykiem, a gdy ten z podniecania zacisnął dłoń na moich włosa postanowiłem pójść dalej. Wyłożyłem go z ust, po czym spoglądając w górę na Theo przejechałem językiem z dołu w górę dokładnie go nawilżając.

Brett nadal wchodził we mnie stanowczymi ruchami, natomiast ja postanowiłem zająć się Theo. Na powrót zassałem się na jego główce, po czym powoli zacząłem obniżać swoje usta. Przez alkohol nie myślałem logicznie, a taka gra bardzo mi się podobała. Gdy byłem w połowie zassałem się na nim, a z ust Theo wydobyło się ciche przekleństwo, które wywołało u mnie pewnego rodzaju satysfakcję. Jego dłoń zacisnęła się na moich włosach, a już po chwili to on przejął kontrolę, na co chętnie się zgodziłem. Theo poruszał moją głową, w swoim własnym rytmie, a po moim ciele rozeszły się przyjemne dreszcze, gdy nagle Brett trafił w bardzo przyjemny punkt. Jęknąłem dalej mając Theo w swoich ustach, a moja prawa dłoń wylądowała na udzie Bretta, gdzie zacisnąłem swoje palce. Chłopak od razu zrozumiał aluzję, dlatego teraz wchodził tylko pod tym kątem. Moje ciało z czasem stało się wiotkie i podatne na ich każdą komende.

Moje ciało niekontrolowanie zaczęło się spinać, a umysł wariować. Poczułem nagły przypływ podniecenia, a tam na dole niewyobrażalną przyjemność, która rozlała się po moim całym ciele. Była ona podobna do tej przyjemności, którą musiałem sam sobie wywoływać ręką, jednak ta jest zdecydowanie przyjemniejsza i intensywniejsza.

Jęknąłem głośno zaciskając dłoń na udzie Bretta, a Theo instynktownie wprowadził szybsze tempo. Wszyscy byliśmy w kulminacyjnej części, przez co nie chamowaliśmy naszych zachowań i dźwięków, które wydawaliśmy. Jęczałem słysząc ich głośne sapanie, aż w końcu zacząłem osiągać szczyt. Doszedłem czując ogromną przyjemność, a już po chwili poczułem jak i pozostała dwójka dochodzie we mnie.

Chciałem, aby ta noc była niezapomniana.

I tak też było.

Następnego dnia, nie byłem w stanie skupić swoich myśli.

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Ah ten nasz Liam. Sorry za błędy i do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro