9~ Dlaczego?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Nightmare

Z rana obudziło mnie dobijanie do drzwi biura. Nie chętnie wstałem z łóżka. Dream przez sen coś tam mruczał i chciał mnie złapać za rękę. Popatrzyłem na niego i wstałem, ktoś cały czas się dobijał.

- SZEFIE ZAMEK SIĘ PALI!! - usłyszałem głos Error'a za drzwi. Wybiegłem sprawdzić co się dzieje. Pół zamku stało w płomieniach. Nie wiem jak mogło do tego dojść... Sprawdzałem wszystkie komnaty po kolei, czy nikt nie został uwięziony gdzieś. Na całe szczęście wszystkim udało się uciec. Ruszyłem w stronę gabinetu dymu i ognia było coraz więcej. Wejście było zawalone jakimiś dechami, palącymi się. Nie mam jak się do niego dostać.... Nie mogę pozwolić żeby mu coś się stało! Z sufitu zaczął odpadać kolejne części. Prawie mi spadł na głowę. Musiałem uciekać. Nie mam jak go uratować...

Ledwo co udało mi się wybiec z zamku... Wejście główne się zawaliło. Moja ekipa stała przez płonącą budowlą.

- JAK DO TEGO DOSZŁO?!¡! - miałem ostrego wkurwa...

- Szefie... Nikt nic nie wie....

Patrzyłem na dalej palący się mój cały dobytek... Łzy napłynęły mi do oczodołów. Szybko je wytarłem. Nie mogę okazywać słabości, przy nich... Nikt nie wie co będzie dalej. Nie obchodzi mnie to... Teraz muszę znaleźć Dream'a!

- Jesteście już wolni... Możecie wrócić do swoich au, i tak już to nie ma sensu...

Nic nie mówili... Nie spodziewali się tego po mnie. Heh... Też bym był zaskoczony.

Skip Time

Po moim starym domu, została tylko ruina... Dalej mi coś nie gra... Ciągle czuję pozytywne uczucia Dream'a. Które są coraz bardziej wyczuwalne... Opuściłem ruiny tego co kiedyś nazywałam domem. Ruszyłem w stronę pozytywnych uczuć mojego brata. On w ciąż żyje! Czyje do!

Pov. Dream

Jestem taki szczęśliwy... Udało mi się... Nie wiem jak się dałem radę. Było ciężko i nie było to jedno z prostszych zadań... Jeszcze w takich warunkach. Ale udało mi się urodzić syna (macie jego zdjęcie w mediach, nie pytajcie jak on urodził sam, mogia jest 2:20... Odwala mi dlatego taki rozdział).

- DREAM! - usłyszałem głos mojego brata, po chwili jego sylwetkę. - nic ci nie jest?!

Wypytywał mnie o wszystko... Jakimś cudem dawałem radę odpowiadać na nie. Gdy już zacząłem odpływać, poczułem jak Night mniej podnosi. Potem to już nie wiem co się działoz bo zasnąłem...

°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
Wiek rozpiął krótszy ale jest już 2:32 i jestem padnięta. Wena uciekła... Jeszcze pieseł ze mną śpi bo czemu nie.

To ona. Tak mnie wspiera duchowo w pisaniu rozkładu xD

Bayo~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro