✨ Rozdział 3.4✨

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aether Pov

Nowy, kolejny dzień się zaczął.
Szybko poszedłem ignorując przyjaciółkę, która dalej w sumie jeszcze spała do Good Hunter.

Od razu zauważyłem różowowłosą towarzyszkę.

- Nad czym się zastanawiasz?

Chyba znowu wyrwałem ją z zamyśleń, bo wyglądała, jakby analizowała pytanie.

- Teraz myślę, gdzie się znajduje ta kula, w której podróżowałam.

- Z tego co pamiętam, jest w innym pokoju, gdzie analizuje budowę i pochodzenie tej komety jakiś astrolog.

- Po co?

- A tu jesteście! - przerwała i podbiegła do nas Barbara. - Pani Jean ma do was sprawę!

~~~~~~~~~~~~~~~~

Szliśmy za blondynką w stronę pokoju Jean. Zauważyłem ją gdy wychodziła z pokoju.

- Astrolog mi powiedział, że coś znalazł w komecie. - od razu przeszła do rzeczy. - Pomyślałam, że ty Polly byłaś w niej, to powinnaś o tym wiedzieć też.

Po jej wyjaśnieniu szybkim krokiem szliśmy we trójkę (bo Barbara wróciła do katedry) do pokoju, w którym pracował znany przez Jean znajomy naukowiec.

- Badając tą asteroidę można powiedzieć, że wykopałem jakieś pudełko. - od razu kiedy weszliśmy opowiadał trzymając w ręku dany przedmiot. - Było też podpisane skrótami P.J.

- Chyba chodzi o Polly. - skierowałem swój wzrok na wspomnianą dziewczynę.

Naukowiec podał tylko przedmiot dziewczynie.

- Coś jeszcze było? - dopytała Jean.

- Jakiś list. - szybko odpowiedział.

Widziałem jak złotooka otwiera pudełko i coś błyszczącego wyciągnęła.

- Broszka? - mruknęła. - Pan czytał list?

- Otóż... Język jest obcy.. - mężczyzna w ręku trzymał kartkę. - Szukałem we wszystkich słownikach tłumaczenia chociaż kilku słów, ale nic to nie dało.

- Może ja spróbuję przetłumaczyć? - zgłosiłem się. Myślę, że jak może być to z rodzinnego świata różowowłosej to powinienem jakoś się rozczytać.

Po dostaniu do ręki kartkę od razu starałem się rozczytać.

Byłem trochę w błędzie.

- Choć to krótki list, tylko rozumiem pojedyncze słowa. - skupiłem się jeszcze raz. - Na początku pisze "Drogie słońce". Jeszcze rozumiem tylko: Pamiątka, moc, uważaj na siebie.

- Trochę przetłumaczyłeś, ale i tak to za mało, żeby zrozumieć sens całego listu. - zastanowiła się Jean. - Polly, uda ci się przetłumaczyć całość?

- Pani Jean, może później, bo dalej nie kojarzy niektórych rzeczy i powoli sobie przypomina. - szybko wyjaśniłem zerkając też na swoją towarzyszkę.

- Rozumiem. Najlepiej, żeby zatrzymała ten list, bo to w sumie jej własność. - tymi słowami zakończyła spotkanie blondynka.

Naukowiec wrócił do pracy, Jean do swojego biura, a ja z złotooką poszliśmy na miasto, przy okazji dając jej list.

Schowała to wszystko do swojej torby, którą nie dawno stworzyła i do teraz z nią chodzi.

- JA WAM DAM ZOSTAWIĆ MNIE SAMĄ! - przyleciała do nas zdenerwowana Paimon.

- A wyspałaś się?

- Nie.

Na tą odpowiedź prychnęła śmiechem dziewczyna.

- A tobie co? - zdenerwowana wróżka spojrzała gniewnie.

- Przepraszam, po prostu zdenerwowana wersja ciebie jest trochę zabawna zarazem urocza. - odpowiedziała złotooka z uroczym uśmiechem na twarzy.

- Nie mydlij mi tu swoim uśmiechem!

Na te słowa każdy z nas zaczął się śmiać.

- Wracając, dzisiaj mamy wolny dzień od zadań. - oznajmiła wróżka. - Możemy coś porobić fajnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro