Nieproszony Gość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

W Inazumie siedzieliśmy jeszcze dwa tygodnie.
To był najprzyjemniejszy czas w moim życiu.

- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Blondi. - to był dzień w którym trzeba się rozstać z tym miłym towarzystwem. - Co ty na to, żebym listy ci wysyłała?

- Z przyjemnością będę na nie wyczekiwać. - oznajmiłam z uśmiechem.

- Jeszcze coś! - wyciągnęła z swojego plecaka jakieś zdjęcie obramowane w ramkę. - Pamiętasz to? Ramkę sama zrobiłam. Proszę, na pamiątkę. - odebrałam od niej ten prezent. Na zdjęciu byłam ja, Keiko, Heizou i Moja ulubiona trójka ludzi.

- Na pewno o was nie zapomnę, Keiko. - przytuliłam ją. Później schowałam ten prezent do torebki.

- Oho, sorka, że zaglądam ale czy widzę prezent od Lady Miko? - zaśmiała się cicho. - Pokaż.

W sumie czemu nie. Tylko muszę uważać by nie zauważył tego kapelusznik.

Przy dziewczynie wyciągnęłam i otworzyłam różowe pudełko. Znajdywała się jakaś buteleczka.

- Daj sprawdzić... - przyjrzała się. - Dobra wszystko wiadomo.

- Czyli?

- To pomoże ci przy zabawie z chłopakiem. - wyjaśniła.

- Rozumiem... - schowałam to szybko znów do torebki. -
Później to przetestuję.

- Hehehehehe. Dobra, nie zatrzymuję. - poczochrała mnie po głowie. - Zaraz odpłyną bez ciebie! - popchnęła mnie do statku.

- Hej młoda! Długo się nie widziałyśmy! - kapitanem statku oczywiście była Beidou. Całe szczęście. Kazuha też był.

Będąc na statku pomachałam jeszcze na pożegnanie Keiko i Heizou.

- To co? Pijemy? - zaproponowała wesoło piratka. - Trzeba ostatni raz wspólnie świętować. Nie wiadomo kiedy jeszcze poświętujemy.

- Ja mogę z–

- Ty Kazuha nie! Ostatnio jak piłeś to wyskoczyłeś z statku coś krzycząc! Jak to było... Wiatr cię woła?

Zaczęłam się z tego śmiać, że też spokojny chłopak ledwo się napije a takie sytuacje odwala.

- Dobra, jednak odpuszczam. - westchnął zawstydzony.

- Też. - oznajmiła blondynka.

- Ja chętnie! - zgłosił się rudy.

- Mała, może też się skusisz? - nalegała brunetka.

- Wolę nie.

- Spróbuj. Jak coś będę cię pilnował. - Scara nalegał przytulając mnie. - Musisz raz się rozluźnić.

Niechętnie ale zgodziłam się. Nigdy jeszcze nie piłam więc czemu by nie.

~~~~~~~~~~~~~~

Beidou opowiadała jakieś historię oraz żarty i już drugi kubek piwa zaczęła pić. Ma mocną głowę do tego jak widzę.

Jeden z jej żartów tak bardzo mnie rozbawił, że wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem czy przez to, że byłam trochę podpita czy normalnie też bym się ubawiłam bez tego alkoholu.

- Wohoho, pierwszy raz widzę cię taką rozbawioną. - zdołałam usłyszeć podczas mojego śmiechu głos Signory. Jakimś cudem też to mnie rozbawiło na tyle, że o mały włos nie spadłam z krzesła. Jednak granatowowłosy mnie mocno trzymał.

- Może już wystarczy ci tego hm? - odebrał ode mnie kubek i odłożył na stół.

Gdy się uspokoiłam o nie wiem ilu minutach, piratka znów opowiedziała inny żart. Nie wytrzymałam. Znów zaczęłam się śmiać.

- Beidou, już dość tych żartów. - też rozbawiony Kazuha poprosił ją.

- Ale dziewczyna świetnie się bawi!

- A to rzadkość. - powiedział rudy kończąc swój trunek. - Już wiem dlaczego tak odmawiała.

- Brzuch mnie boli.. - udało mi się przez śmiech coś powiedzieć.

- Jej już wystarczy. - rzekł podnosząc mnie kapelusznik.

- Jeszcze chwilę! - poprosiłam dalej rozbawiona.

- Nie kochanie. Musisz wypocząć. - niósł mnie idąc w stronę jednych z pokoi dla gości.

- Ledwo co noc się zaczęła!

- Jak mówię tak ma być. - będąc w pokoju od razu położył mnie na łóżko.

Czułam się taka wyluzowana, że nie chciało mi się sprzeciwiać. Nawet wiedziałam co się działo i co robiłam.

- Ale zostań tu, proszę...

- Oczywiście, że zostanę. - usiadł obok mnie głaszcząc po głowie. Jego dotyk naprawdę jest delikatny, uspokajający i ciepły. Chcę więcej...

- Tak bardzo cię kocham... - szepnęłam już zmęczona.

- Też cię kocham skarbie. Idź już spać. - pocałował mnie w czoło. Jakimś cudem udało mi się szybko zasnąć.

~~~~~~~~~~~~~~~

Ktoś zaczął mnie całować po twarzy, później po szyi. Tak mi się dobrze spało...

- Scara...? - spytałam powoli wybudzając się.

- Zaraz będziemy na miejscu. - rzekł dalej mnie całując. Chciałam wstać, ale ból głowy mi uniemożliwił. - Trzeba było tyle pić? - zaśmiał się cicho.

- To tylko jednorazowe. - mruknęłam i po jakimś czasie udało mi się podnieść.

- Będę tego pilnować. A teraz się przygotuj.

~~~~~~~~~~~~

- To zaszczyt było was poznać. Jesteście naprawdę zwariowaną grupą. - był to kolejny czas pożegnania się z niektórymi ludźmi. - Mała, jak głowa?

- Jeszcze się trzyma, Beidou. - uśmiechnęłam się.

- Też się cieszę, że was poznałam. - pożegnała się blondynka z piratką i poszła sprawdzać czy nasi strażnicy mają wszystkie nasze bagaże.

- Adele, żebyś o nas nie zapomniała. - jasnowłosy podarował jakiś prezent. - Z Beidou to zrobiliśmy. Mam nadzieję, że będzie ci dobrze służył.

- Oczywiście, że nie zapomnę o nikim. - przytuliłam chłopaka. Odwzajemnił mi to.

- Niech tobie towarzyszy wiecznie spokojny wiatr. - powiedział. Zrozumiałam jego słowa. Miłe z jego strony.

- Crystall!!! - krzyknął do mnie Tartaglia. Na szybko jeszcze raz się z Beidou i Kazuhą pożegnałam i dołączyłam do swojej grupy.

~~~~~~~~~~~~~

- Częściej królowe trzeba poprosić o wolne. - zaproponował rudy.

Właśnie wchodziliśmy do pałacu. Podróż z Liyue do Snezhnayi minęła nam przyjemnie.

- Hej Crystall! Masz gościa! - na drugim końcu głównej sali zobaczyłam Columbinę. Przed nią klęczała jakaś czarnowłosa osoba przetrzymywana przez strażników.

- Ej, dobra, puśćcie mnie! Ja tylko chcę z nią pogadać i później znikam! - chwilowo nie poznałam głosu tej osoby.

- Przyprowadzić ją tu! - rozkazała strażnikom Signora. Gdy tylko odwrócili tą osobę bym widziała twarz... Znów wspomnienia wróciły...

- Adele! - wyrwała się strażników i biegła w moją stronę. Odruchowo ukryłam się za Signorą.

- Czy ktoś ci pozwolił przybliżać się do niej? - pewnie Childe wyczuł i zatrzymał ją.

- Kim ty jesteś i czego od niej chcesz? - spytała groźnie blondynka.

- Jestem Hina, jej przyjaciółka.

- Nie jest moją przyjaciółką... - szepnęłam by tylko Signora to usłyszała.

- Adele, wiem, że masz to wszystko za złe, ale uwierz, że teraz mam dobre intencje.

Kłamie.

- No nie widać, skoro ona nawet nie chce cię widzieć. - odezwał się Scara.

- Ale mówię szczerze! Mogę wszystko wyjaśnić!

- Ma dwie minuty... - zgodziłam się. Nie powinnam, ale normalnie nie odpuści.

- Mów. - rozkazała słysząc moją zgodę.

- Naprawdę nie spodziewałam się tego po nim. Nie wiedziałam, że on taki jest! Niedawno to odkryłam! - zaczęła. - Udało mi się zniknąć i nie wie teraz gdzie jestem! Szukałam cię wiele tygodni by powiedzieć, że on serio cię szuka!

- Tylko tyle? - najprawdopodobniej Childe był tym wszystkim znudzony.

- Chcę pomóc ciebie ochronić! Zaufaj mi!

- Zaufaj? - to słowo mi się obijało o uszy. Wyszłam zza pleców kobiety ale dalej stałam za nią. - Jesteś taka sama jak on.

- Adele, ja–

- On cię tu przysłał. Jak odejdziesz to od razu mu powiesz o tym wszystkim! Jesteś jego szpiegiem!

- Nie tym razem–

- Myślisz, że od razu zapomnę jak tobie kiedyś powiedziałam gdzie uciekam? - przerwałam jej. - Tak bardzo byłaś po jego stronie, nie wierzyłaś mi... Mimo tego jak widziałaś co robił, byłaś po jego stronie.

- Adele proszę–

- Jeszcze chcesz się sprzeciwiać temu? Drugi raz ci nie zaufam!

Zrobiło mi się zimno, znów się trzęsłam, znowu zaczęła mnie boleć głowa. Znowu stałam się słaba.

- Crystall.. - Signora zaniepokojona mnie trzymała za ramiona.

- Nienawidzę cię... - zrobiło mi się na tyle słabo, że straciłam obraz przed oczami.
 

  
 
Scaramouche Pov

- Adele!

- Łapy precz od niej! - zatrzymałem tą całą Hine. - Straże, zabrać ją i niech gnije za kratkami!

Nie opierała się i bez mówienia odeszła z strażnikami.

I na chuj tu przyszła? Bardziej Adele się zestresowała. Przez nią znów dostała ataku paniki.

- Kochana obudź się. - Signora próbowała, ale nie przynosiło to jakiegokolwiek skutku.

Rudy wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce i postanowiliśmy ją zanieść do lecznicy.

~~~~~~~~~~~~~

- Pani Crystall nic nie jest. - zbadała jej stan pielęgniarka. Odetchnąłem z ulgą. - Jest tylko osłabiona i musi jednak więcej pić. - położyła na stoliku obok niej butelkę z wodą i kubek.

- Przypilnuję ją. - naprawdę zamorduję tą babę.

- Idziemy przesłuchać ją. Zostań z nią. - oznajmiła Signora i razem z Tartaglią wyszli z pokoju.

Oddech dziewczyny był spokojny. Jej twarz też. Mam wrażenie, że ktoś naprawdę na niewinną osobę się uwziął i nie da jej nigdy spokoju.
Ledwo co przeżyła coś miłego w swoim życiu, by później coś to zrujnowało. Jest jakiś sposób bym ją od tego wszystkiego uratował?

Ciągle trzymałem ją za rękę. Czekam aż chociaż się poruszy. Muszę coś wymyśleć, by więcej nic jej się nie stało. Cholerna suka z tej Hiny...

Słysząc westchnienie dziewczyny byłem spokojny. Szybko nalałem do kubka wodę i jej ten kubek podałem.
W ciszy napiła się.

- Zniknęła?

- Siedzi teraz gdzieś pod ziemią. - odpowiedziałem.

- Rozumiem. - odstawiła kubek na stolik. - Nie mam siły...

- Błagam nie myśl o tym. - zacząłem głaskać ją po twarzy.

- Musisz wiedzieć...

- Nic nie muszę –

- W torebce jest notes. - przerwała mi. - Wszystko jest w szczegółach.

- Nie, nie będę ci czytać pamiętnika. Nawet nie nalegaj. - pocałowałem jej dłoń. - Odpoczywaj.

- Dziękuję i naprawdę przepraszam za kłopot.

- Pamiętaj kochanie, nie twoja wina.

Później przyszła pielęgniarka i oznajmiła, że będzie musiała leżeć przez pare dni. Dobrze, że teraz jest spokojniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro