(Sal pov)
Nie mam pojęcia dlaczego, ale wyszedłem razem z nimi na dwór - prawdopodobnie dlatego że bałem się zostać sam w środku. Na zewnątrz czekała na nas spora grupa jakichś ludzi, którzy mieli w rękach broń i opierali się o samochody.
O cholera... To faktycznie jacyś gangsterzy. W Niemczech tego aż tak nie widać... Nigdy nie widziałem tam żadnego gangu.
- No dobra, co wy tu odpierdalacie idiotas?! - krzyknęła Carla. - Byliście tu tydzień temu, czego znowu chcecie?!?
- Mamy niedokończone sprawy, panienko. Jak długo jeszcze będziesz się opierać i sprawiać nam kłopoty? - spytał jeden z nich, szykując kij baseballowy.
- Spokój. Co wyście za jedni? - Del-2 zrobił krok w przód.
- A ty kto, glina?
- Właściwie to tak - powiedział, wyjmując swoją odznakę. - Dell Crafter, Policja UnderTale. Jeśli nie chcecie kłopotów, mówcie co tu robicie.
- Ta, już sram w gacie - powiedział inny. - Mamy niedokończone sprawy z tą tutaj... Mianowicie musimy się pozbyć jej i jej synalka.
- A co ja wam takiego zrobiłem?!? - krzyknął Lucas.
- Ty nic, ale twój stary nieźle narozrabiał... Twierdził że znalazł miłość swojego życia i dla niej chciał zostawić nasz gang... Nie mogliśmy sobie na to pozwolić, musieliśmy się pozbyć problemu. A przy okazji... wami też możemy się zająć.
Co do huja...?!?
- Gavin był gangsterem...? I wy... - widziałem jak ręce Carli zaczynają się trząść. - Sukinsyny... SUKINSYNY!!! ZAMORDUJĘ WAS!!!
- Carla, uspokój się - Diego zbliżył się do niej. - Nie możesz dać im się sprowokowa-
BANG!
Aż podskoczyłem gdy jeden z nich strzelił w jego stronę. Diego zachwiał się, a gangster strzelił jeszcze kilka razy, aż ten w końcu nie upadł na ziemię.
- Frank, co do kurwy?!? - krzyknął jeden z nich.
- Ślepy jesteś?! To ten koleś! Ten, którego sklepaliśmy kilkanaście lat temu!
- Zaraz, ten który podobno nie żyje? Nie pierdol...!
- Poznałem go po głosie! Nawet wygląda tak samo! Ja pierdolę...! To niemożliwe!
- Ał. Kurwa. W tej formie postrzelenie nie jest fajne.
- Diego, żyjesz?! - Carla pomogła mu wstać.
- Ta... Spokojnie, jestem dosłownie nieśmiertelny - stanął na nogach. - A te dupki nieźle mnie wkurwiły...!
- CO DO HUJA?!? Wpakowałem w niego pół magazynka...!
W tym momencie Diego zaczął się śmiać. Wiedziałem już, że będzie się działo.
- Ha... Hahahaha... HAHAHAHAHAHAHAHA!!! Ty naprawdę myślałeś że mi coś zrobisz?!? - krzyknął, transformując się w swoją drugą wersję. - Zapłacisz za swój debilizm...! Zapłacisz za wszystko co zrobiłeś i mi, i mojej siostrze!
- O nie, ja spie- GH! - nagle ten, który zaczął uciekać, padł na ziemię. W jego szyję wbite były długie, ostre nożyczki.
- CO JEST, KURWA?!? - wrzasnąłem, zaskoczony.
- POCZUJ MOC DANGANRONPY, KURWO!!! - wrzasnął Dos, trzymając w dłoni drugą parę, gotowy do rzutu. - Który jeszcze?!
- M-myślisz że się ciebie boimy?! - krzyknął lider przeciwnej strony. - ZABIĆ ICH WSZYSTKICH!
W tym momencie YouTube chwycił mnie za ramię i pociągnął mnie za stojący niedaleko kontener, akurat w momencie gdy tamci otworzyli ogień. Yuri i Henry schowali się po drugiej stronie za samochodem, z kolei Del-2 został by osłaniać Carlę i Lucasa.
- Co do kurwy się dzieje?!? - krzyknąłem. Byłem przerażony tym, co się działo.
- W dużym uproszczeniu... Chyba wywołaliśmy coś w rodzaju wojny gangów - powiedział android. - I nie do końca mi się to podoba...!
- Spokojnie, sytuacja pod kontrolą! - Carla zaczęła strzelać w stronę gangsterów. - Kurwa, nie macie pojęcia jak dobrze jest się w końcu móc ich pozbyć!
- Nie mam nic przeciwko ostrym kobietom, ale to przegięcie jak na moje standardy - skomentował Yuri, którzy przeszukiwał swoje kieszenie. - I akurat dzisiaj musiałem zostawić całe uzbrojenie w bazie na Syberii... Ja pierdolę.
- Masz szczęście że mama trzyma mnóstwo rzeczy w szafie! - Lucas rzucił mu karabin maszynowy. - Dla każdego coś się znajdzie!
- Ja chyba podziękuję...! - krzyknąłem. - Przemoc do nie do końca moja działka...
- Za tobą!
Odwróciłem się i zobaczyłem, jak nagle jeden z gangsterów bierze zamach swoim kijem. Zrobiłem unik, po czym niemal automatycznie zdjąłem z pleców gitarę i przywaliłem mu w głowę. Upadł na ziemię, nieprzytomny.
My byliśmy bezpieczni, ale...
- MOJA GITARA! SCHEIßE!!! - krzyknąłem. Mój instrument, ten który służył mi od samego początku, który kupiłem jeszcze w liceum za ciężko zarobione pieniądze, był kompletnie zniszczony. - TO WSZYSTKO PRZEZ WAS, SUKINSYNY! PIERDOLĘ TO, ZAJEBIĘ WAS!!!
- Co, zmieniłeś zdanie?
- Tak! ZAMORDUJĘ ICH!!!
- To trzymaj! - rzucił mi jakiś ciężki pistolet, chyba też jakiś karabin. Bez zastanowienia wychyliłem się zza osłony i zacząłem strzelać w ich kierunku.
Padali na ziemię w błyskawicznym tempie, wszędzie było pełno krwi, ale w tamtej chwili nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia... LICZYŁA SIĘ TYLKO ZEMSTA.
- Nie wiedziałem że tak dobrze potrafisz strzelać! - usłyszałem Yuri'ego.
- Ja też nie...!
- Myślę że to nic zaskakującego biorąc pod uwagę z jakiego kraju jesteś.
- To dość rasistowski komentarz, zdajesz sobie z tego sprawę? CO DO HUJA?!? - krzyknąłem gdy spojrzałem na Dosa. Wokół niego znajdowała się ledwo widoczna aura, która odpychała nadchodzące pociski z dala od niego. - Nawet nie mogą ciebie trafić!
- Gdy osiągniesz pewien poziom rozpaczy, jesteś dosłownie nietykalny... Nikt i nic nie jest w stanie cię zabić.
- Fascynujące, ale docenilibyśmy pomoc - mruknął Henry, strzelając w ich stronę swoim rewolwerem.
- Wiecie co...? Tak myślę że powinni odwalić robotę za nas... Czas na coś co nazywam Falą Rozpaczy - w tym momencie Dos wziął zamach ręką i pchnął w ich stronę jakąś masywną ścianę światła czy czegoś.
Trafieni przez nią gangsterzy zachwiali się... po czym nagle zaczęli atakować siebie nawzajem! Patrzyłem w szoku jak jeden znajdujący się najbliżej nas chwyta drugiego i rozwala jego głowę o lampę uliczną. Nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałem tyle krwi...
- Sal - nagle YouTube wciągnął mnie za osłonę. - Nie patrz na to...
Zamknąłem oczy i próbowałem wyrzucić ten obraz z głowy, ale nie mogłem... Dotarło też do mnie że... że sam... że sam zabiłem kilku z nich.
- Sal...
- YouTube... Zamknij się. Proszę - wydusiłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro