XI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danny's POV:

Chwyciłem kaptur i przeciągnąłem bluzę przez głowę, po czym złożyłem ją na pół i zawiesiłem na krześle stojącym przy łóżku. Kątem oka wyłapałem wzrok Mai siedzącej na kanapie w podobny sposób, jak przed śniadaniem. Musiałem się czym prędzej opamiętać, ale moje przyrodzenie chyba zaczęło funkcjonować prawidłowo odkąd dziewczyna zaczęła mi się nieco podobać. Za czasów Stephanie czasami nawet łyknąłem wiagrę, po prostu za cholerę nie mógł wstać po awanturze, a ona uwielbiała kiedy brałem ją przy ścianie po kłótniach. Czasami nie miałem najmniejszej ochoty na cokolwiek a ona i tak nalegała, a kiedy nie daj Boże nie mogłem go postawić, wytwarzała się kolejna awantura. Łatwiej mi było mieć w portfelu kilka niebieskich pigułek i spokój ducha.

- Masz ich pełno. Tatuaży - Skomentowała, na co odwróciłem się do niej całym ciałem. Zostałem w swoich joggerach i czarnej koszulce z krótkim rękawkiem - Mają jakieś znaczenie?

Po części chciałem, żeby w końcu zwróciła na nie uwagę. Zawsze to jakiś temat do rozmowy.

- Mam ich jeszcze więcej - Odparłem wyciągając przed siebie ręce i patrząc na czarne gryzmoły, które w większości żadnego drugiego dna nie miały. Po prostu podobał mi się motyw, niektóre projektował Hugo Tennessee, dobry kolega którego poznałem w barze. Rozegraliśmy razem mnóstwo partyjek pokera - Zależy który.

Dziewczyna wstała z kanapy i podeszła bliżej, przyglądając się tatuażom zdobiącymi całe moje ręce. Za lewy nadgarstek mnie przytrzymała, nieco pochylając głowę.

- Ahoj - Zaśmiała się, pewnie dostrzegła niewielką kotwicę - Ten mi się bardzo podoba.

- Miałem trzynaście lat - Poczułem wstyd, przyznając się do tego - Interesowałem się wtedy piratami, ojciec był taki wściekły, że do osiemnastki nie miałem prawa podciągać rękawu.

- A latem? - Uniosła głowę. Nasze spojrzenia się zetknęły.

- Wychowałem się w Minnesocie, często bywało zimno. Nalegał, żebym zapisał się do drużyny hokejowej, potem do wojska. Z tym, że ja miałem w głowie robienie muzyki.

- Ojej - Ożywiła się. Usiadłem na brzegu łóżka, ona zaraz obok mnie - Mama mnie zapisała na lekcje śpiewu.

- Nie lubisz śpiewać? - Przekręciłem się, żeby móc na nią patrzeć. Dziewczyna również to zrobiła, ale unikała mojego wzroku. To był kolejny raz, kiedy miałem ochotę dać jej buziaka, ale postanowiłem na razie odpuścić.

- Nie umiem - Na ułamek sekundy zerknęła na moje usta, co nie ułatwiło mi odpuszczenia.

- Jeszcze Cię do tego przekonam. Miałaś złego nauczyciela, tu, przed Tobą siedzi lepszy - Chciałem puścić jej oczko, ale nawet by tego nie zauważyła. Jej wzrok był wlepiony w mój łańcuszek na szyi.

- A to... - Wyciągnęła rękę w jego stronę i niemal natychmiast chciała ją cofnąć, ale chwyciłam jej nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Złapała go w palce.

- Po ojcu - Wyznałem - Burak z niego był, ale i tak, najlepszy ojciec na świecie. I nie bój się mnie dotykać, nie ugryzę Cię.

Przez głowę przewinęło mi się, jak gryzę ją w pośladek. Zamarłem, moje oczy pewnie błyszczały a ja musiałem uspokoić swoją wyobraźnię, zanim będzie za późno. Albo gdybym ugryzł ją delikatnie w sutka... Boże. Jestem straszny.

- Wiem, że nie - Odparła i puściła łańcuszek, umieszczając dłoń na swoim kolanie - Nie chciałam żebyś poczuł się nieswojo, gdybym Cię złapała.

- Łap za co chcesz - Powiedziałem cicho, zanim się opamiętałem. Udawałem jednak, że to nic i klepnąłem ją po przyjacielsku w ramię. Wiem, jak bardzo ją to irytuje, ale sprawia mi radochę. Jej wyraz twarzy w szczególności - Mała, ja już się położę. Zaczyna mnie boleć głowa.

- Um... Dobrze - Odparła i już chciała wstawać, ale zatrzymałem ją, zaciskając lekko dłoń na jej nadgarstku. Była zaskoczona, ale nie przestraszyła się. To dobrze.

- Możesz tu siedzieć - Uśmiechnąłem się. Denerwowało mnie powoli to, że nie chce na mnie patrzeć, więc lekko podniosłem jej głowę, łapiąc jej brodę między palcami.

Zobaczyłem coś, od czego moje serce gwałtownie przyspieszyło i dopadły mnie duszności. Na jej bladą, piegowatą twarzyczkę powoli wstępował rumieniec, oblewając obszar pod oczami i czubek nosa. Biała bluza jeszcze bardziej to podkreślała. Przygryzłem mocno wargę, nieświadomie.

- Chciałbym, żebyś patrzyła mi w oczy za każdym razem kiedy rozmawiamy - Wybełkotałem, samemu nie mogąc się skupić na jej tęczówkach. Po prostu widok uroczego rumieńca całkowicie zbił mnie z tropu. Dlaczego tak jej się stało?

Maja's POV:

Danny wcale nie chciał chyba iść spać, bowiem potwornie się kręcił i przewracał z boku na bok dobre piętnaście minut. Zaproponowałam mu, żeby nakrył się kołdrą, ale nie chciał. Stwierdził, że jest za gorąco i prędzej by się ugotował.
Ja siedziałam na skraju łóżka z telefonem w dłoni, przeglądając Instagram. Tak naprawdę chciałam dokładnie zbadać profil mojej mamy. Prawie wszystkie zdjęcia były sprzed wyjazdu na Florydę. Miała kilka fotek z Paryża, Wenecji i Szwecji, zaś ostatnie, najświeższe przedstawiało ją z walizką w przestrzennym pomieszczeniu, wyglądającym dosyć znajomo.

Przyjrzałam się jeszcze dokładniej ze zmarszczonymi brwiami. Za moją mamą stała fontanna. Fontanna ze szklanym, drapieżnym kotem z otwartym pyskiem. Kiedy dotarło do mnie gdzie była w momencie robienia zdjęcia, wstałam jak oparzona.

- Danny! - Krzyknęłam i pewnie zbladłam.

- Pająk jest gdzieś na suficie? - Mruknął po chwili i przetarł dłonią twarz. Dałam mu spać może dwadzieścia minut, był jeszcze bardziej zmęczony niż wcześniej.

Kiedy na mnie popatrzył podniósł się odrobinę na łokciu i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Widząc, że trzymam odblokowany telefon usiadł po turecku i się wyprostował, przybierając poważny wyraz twarzy.

- Odpisała?

- Jeszcze lepiej - Wskoczyłam do niego na łóżko i przysiadłam tuż obok na kolanach. Pokazałam mu zdjęcie, przez które dostałam nagłego olśnienia - Widzisz? Była tu! Była w tym hotelu i to całkiem niedawno! - Mówiłam rozemocjonowana, czułam, że wszystko się we mnie gotuje - Skoro tu była mamy jakiś trop!

Przyglądał się uważnie zdjęciu ze zmarszczonymi brwiami, pocierając palcami brodę. Po krótkiej chwili spojrzał na mnie i kiwnął dwa razy głową.

- Dobra jesteś, pani detektyw. Ale nie jesteśmy w stanie niczego wyciągnąć od personelu ze względu na bezpieczeństwo klienta. Nie mają prawa udzielać jakichkolwiek informacji.

- Może nie bezpośrednio, ale podstępem - Uśmiechnęłam się. Uniósł lekko brwi.

- Jakim znowu podstępem?

- Coś wymyślimy.

- Najpierw może udajmy się do niej i zobaczymy czy otworzy drzwi - Pogładził mnie dłonią po udzie. Serce mi stanęło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro