7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Harry. Harry. Harry wstawaj! No weź, jestem taka podekscytowana!- Emily potrząsała Harrym jak workiem ziemniaków.- No proszę, jeszcze musisz spakować swoje książki!

Harry westchnął zrezygnowany. Ale coś mu sie nie zgadzało. Przecież był spakowany od tygodnia. Dlaczego niby miałby chować swoje książki?

- Dlaczego niby miałbym się znowu pakować?- wymamrotał, usiłując znaleźć okulary na szafce nocnej. Gdy mu to się udało spojrzeli na siostrę. Była ubrana, umytą i uczesana, a jej oczy lśniły ekscytacją. Harry ucieszył się mimo woli. To znowu on był tym porządniejszym, spokojniejszym bratem.
- O której ty wstałaś? I chyba nie obudziłaś Dursley'ów?
Emily żucila się na łóżko.
- Och, chyba jednak tak. Wiesz, rozczesywałam włosy a z nimi- złapała kosmyk rudych włosów- może być nie mały problem i w pewnym momencie zrzuciłam wszystko co było na umywalce. - Zrobiła chwilowa pauzę- przypadkiem ich szczoteczki do zębów wpadły do kibla- dodała z figlarna miną.
Harry dowiedział się jeszcze, że zrobiła sobie BARDZO obfite śniadanie, a temat powyciąganych podręczników jakoś tak zaniknął.
***
- No, tutaj macie peron 9, a tam peron 10. Gdzieś pomiędzy nimi powinien być wasz peron, 9¾.
Wuj Vernon odszedł rechocząc okropnie. Emily miała ochotę poćwiartować go, podsmażyć i przerobić na gulasz, który potem dalamy Dudley'owi.
-Harry, jak my go znajdziemy? W sensie że peron.
Chłopak zaczął rozglądać się po King's Cross.
- Nie wiem, może się ktoś zapytamy?
Emily porządnie się zezłościła.
- Harry, nawet mnie nie denerwuj! Przecież my nie jesteśmy jak inni ludzie, jesteśmy czarodziejami! Wysłaliby nas do psychiatry, gdybyśmy się o to spytali!
-Sluchaj Emily, jeśli masz jakiś lepszy pomysł...- Przerwał jednak, i zaczął nasłuchiwać.
-Uch, wszędzie pełno mugoli.
Rodzeństwo spojrzało po sobie
- Mugoli!- Wyszeptała jednocześnie podążając za nimi. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że była to dosyć duża rodzina, w której każdy był rudy co bardzo odcinało się od monotonnego wyglądu stacji.
- Oni są czarodziejami, tak jak my!- Pisneła Emily jak mała dziewczynka. Wyjechała z wózkiem z jej rzeczami przed Harry'ego, ledwo nie wywracając jej wózka.
Harry podszedł do kobiety i zagadał:
-Przepraszam, czy wie pani jak dostać na peron 9 i...
-9 i ¾? Och oczywiście że wiem złotko! Ty pewnie też pierwszy raz do Hogwartu. Mój najmłodszy syn, Ron również w tym roku go rozpoczyna. Możesz pojechać z nim. Zobacz Fred i George wam pokażą, wiesz oni są na trzecim roku, wiedzą o co chodzi- Kobieta paplała i paplała, tymczasem wcześniej wspomniani chłopcy zasalutowali matce i wbiegli w filar, pomiędzy peronem 9 a 10. Harry spodziewał się, że całkowicie się rozwalą, a ich rzeczy będą się walać wszędzie, więc odsunął się trochę. Bliźniacy jednak zniknęli w głębi muru.
-Och! To pewnie twoja siostra- kobieta zauważyła młodą Potter-chodź, chodź do nas, pojedziesz za chłopcami, w trójkę to się co najwyżej wywrucicie.
Emily uśmiechnęła się. Ta kobieta roztaczała wokół siebie miła aurę.
Kiedy Harry z Ron'em powtórzyli wyczyn bliźniaków, ustawiła się na parę kroków od filaru.
Popchnęła wózek mocno się rozpędzając. Chwilę przed "zderzeniem" z filarem zamknęła oczy. Poczuła, że otula ją coś chłodnego, zimnego wręcz. Po chwili znowu poczuła ciepło. Kiedy jakimś cudem udało jej się wyhamować, otworzyła oczy. Znajdowała się w całkowicie innym świecie. Było tu kolorowo, wesoło. Ze zdumieniem odkryła, że gdzieś pod sufitem lata sowa. Z uśmiechem podążała wzdłuż pociągu, podziwiając różnobarwność ludzi. Gdy zwiedziła dosłownie cały peron, zatrzymała się przy pociągu. Był dosyć starodawny, miał czarną lokomotywę, a czerwone wagony ciągnęły się w nieskończoność.
Na ostatnią chwilę udało jej się wciągnąć swój kufer do magicznego ekspresu. Szukała Harry'ego, jednak dosłownie nigdzie go nie było. Dała za wygraną i chciała po prostu usiąść w jakimś przedziale z uczniami w jej wieku. Jednak, zanim zdążyła do jakiegokolwiek wejść, ujrzała dwie rude czupryny. Ich właściciele weszli do przedziału niedaleko. Dziewczyna oczywiście od razu ich rozpoznała. To oni pokazywali jak przedostać się do tutejszego świata!
Po krótkich rozważanie za i przeciw Emily poszła za nimi. Chyba nie będę stać przez całą podróż jak kołek?
Jednak parę kroków przed szklanymi drzwiami zwątpiła. A co jeśli okaże się, że pomyliła ich z kimś innym? I ja wyśmieją? I będzie siedzieć w korytarzu jak jakaś idiotka? Och, dlaczego Harry na mnie nie zaczekał!
Zrobiła głęboki wdech i wydech.
Otworzyła szeroko szklane drzwi.
-Hej, nie widzieliście może mojego brata? Był razem z waszym, że Ron'em.
Oprócz bliźniaków w przedziale siedział jeszcze jeden chłopak, ciemnowłosy. Fred (lub George?) Przerwał niezręczna ciszę.
-Czekaj, ty jesteś siostra Harry'ego?
-Tak.
-Potter'a?
- Tak.
-Jak masz na imię?
-A co to przesłuchanie? Emily.
- Twój brat jest 5 przedziałów w prawo.
Emily spiorunowala chłopaka. Podczas tych paru minut, zdąrzył ją mocno zirytować.
- Dzięki- prychnęła. Zamykając za sobą drzwi przedziału, usłyszała tylko głos któregoś z chłopaków: ,,Ale z niej nieźle ziółko!"
   Emily zdenerwowana zacisnęła żeby. Krocząc wśród przedziałów, szukała tego właściwego. Twarz jej złagodniała dopiero wtedy, gdy zobaczyła swojego brata śmiejącego się z tym rudym, Ron'em?
-Czesc Harry!-zawolala rozsuwając szklane drzwi- jak tam, miło tak bez swojej siostrzyczki?
-O Emily! Przepraszam, szukałem cię, ale nigdzie cię nie było i...- Harry urwał i wyraźnie zmarkotniał. Zmrużonymi oczyma wpatrywał się w punkt za plecami Emily. Dziewczyna zdezorientowana obróciła się na pięcie. Teraz od nosa Malfoy'a dzieliło ja ledwie kilka centymetrów.
-Draco, a co ty tutaj robisz?- zapytała zdziwiona - nie siedzisz z kolegami?
- Och, postanowiliśmy się przejść. Chciałem porozmawiać z wami na kilka spraw.
Dziewczyna niezauważalnie skrzywiła się. Pretensjonalny ton Malfoy'a niezbyt jej się podobał. Wyczuła na sobie wzrok Ron'a, który wbijał w nią oskarżycielskie spojrzenie. Westchnęła. Dlaczego Malfoy nie może się tak po prostu odwalić?
- Pamiętam nasze ostatnie spotkanie, w sklepie Malkin. Nie przedstawiliście mi się z nazwiska. A tak nie wypada. - blondwłosy przechadzał się po przedziale z rękami z tyłu. "Jeszcze trochę i cię walnę, Malfoy. Jak można w tak krótkim czasie zirytować tyle osób? Jesteś gorszy od tych głupich rudzielcow"- Pomyślała Emily.
- Potter, Malfoy, nasze nazwisko to Potter- Harry wstali podszedł do Draco'na. Chłopak górował nas Malfoy'em co najwyżej dwa centymetry.
-Potter? TEN Potter?- Malfoy nie dowierzał. Zamrugał kilka razy, a jego "pomagierzy" szeptali między sobą.
- Nie, ten drugi. A teraz wypad mi stąd, bo po pierwsze: chłopcy muszą się przebrać w szaty, a po drugie: JA muszę się przebrać w szatę. Emily straciła cierpliwość. Wyciągnęła z kufra swoją szatę i wypychając nieproszoną trójkę z przedziały sama udała się do toalety. Chłopcy byli zbyt osłupienie, by protestować.
                             ***
Podróż dobiegła końca. Z pociągu wylewały się setki uczniów- od tych najmłodszych, podekscytowanych nowym miejscem, po tych starych, zaprawionych w boju czarodziejów, totalnie olewający wszystko wokoło, zajmując się tylko sobą- Emily rozglądała się entuzjastycznie po okolicy. Było tutaj pięknie, zjawiskowa, bajkowo! Niebo było granatowe, powoli zachodzące czernią. Wśród uczniów latały świetliki, nadając jeszcze bardziej magiczny klimat. Emily tak się zanurzyła w tym. Świecie, że nie usłyszała wołania Hagrida, aby wszyscy pierwszoroczni wsiadali do łódek. Dopiero Harry wyrwał ją z transu, ciągnąć jej rękaw. Emily dotychczas myślała, że świetliki i piękne niebo to ósmy coś świata. Jednak kiedy ujrzała zamek, który na tle księżyca, z zapalonymi latarniami w oknach prezentował się tak nieziemsko, że aż zaniemówiła z wrażenia. Ledwo odnotowała to, że właśnie wychodzą z łódek i kierują się w stronę szkoły, w stronę Hogwartu.
-Woooow... O matko, o boże, o Jezu, jak ty pięknie, nie sądziłam że coś takiego istnieje...- dziewczyna gorączkowo do się szeptała, nie mogąc wyjść z podziwu. Wystrój wnętrza był wspaniały. Stare meble (ale wdobrym stanie!) MNÓSTWO schodów i... Ruszające obrazy! Emily aż pisnęla, gdy jeden z nich przemówił:
-Ah, Pierwszoroczniacy, zapraszamy, zapraszamy!
Nawet się nie zorientowała, gdy dotarli do miejsca docelowego. Cała grupka jedenastolatków stała przed wielkimi wrotami.
- Pirszoroczniacy, to Profesor MgGonagal.- odezwała się olbrzym.
- Dziękuję Hagriddzie za przedstawienie- przed dziećmi stanęła wysoka kobieta, w zielonej sukni; siwiejące włosy miała upięte w kok- jak dobrze wiecie, znajdujecie się teraz w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Są tu cztery domy- przerwała by wszyscy poczuli powagę sytuacji- Grffindor, Ravenclow, Huffelpuff i Slytherin. Dom do którego traficie, będzie waszym domem w czasie roku szkolnego, a wasi rówieśnicy będą wasza radziną. Każdy dom może zdobyć punkty. Jeśli zchanbicie go swoim zachowaniem-zostaną  odjete- jeśli przysporzycie chluby, to je dostaniecie. Reszty dowiecie się, kiedy zostaniecie przydzieleni do domów. Zapraszam!
Profesor MgGonagal zamaszyscie otworzyła drzwi. Uczniowie zostali wprowadzenie na salę.
************************************
Witam, witam chciałam tylko powiedzieć, że rozdział który miał być jutro, jest dziś. Resztę informacji na tablicy. Liczę na komentarze i gwiazdki. No, to ja lecę spać, bo mi się już palce plątaja, dobranoc!


















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro