8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszystkie oczy były zwrócone w  stronę wchodzącej grupki dzieci. W Wielkiej Sali było pięć stołów; dwa po lewej stronie sali, dwa po prawej i jeden na samym końcu. Przy pierwszych czterech siedzieli uczniowie, a przy ostatnim nauczyciele. Profesor MgGonagal przyniosła na środek stołek, a na nim położyła stary kapelusz, który zaczął śpiewać. Nikt nie odrywał wzroku od tego magicznego przedstawienia.
-Nie mogę się już doczekać, Harry, aż będziemy razem w Gryffindorze -Emily szepnęła do brata renegocjowanym głosem- będzie wspaniałe!
Harry się uśmiechnął, jednak nagle złapały go ponure myśli.
- Ale skąd wiesz, że będziemy razem? Możemy trafić do różnych domów, przecież.
- Harry, głupku, nie pamiętasz co mówił nam Hagrid? I mama i tata byli gryfonami! Więc niby jakim cudem mamy być inni?
- A teraz będę wywoływać was z imienia i nazwiska.-zaczęła MgGonagal- Kiedy usłyszycie swoje imię, podejdźcie tutaj, usiądźcie i załóżcie tiarę przydziału. Ona przydzieli was do odpowiedniego domu. Huffelpuff - kobieta wskazała na stół przy oknach, po lewej stronie- Gryffindor-przesunęła dłoń nieco w prawo na stół domu lwa- Ravenclow i Slytherin.
Odchrząknęła i zaczęła wzywać dzieci. Emily serce waliło jak nigdy dotąd. Tak długo wpatrywała się w swoje stopy, że w pewnym momencie wzrok jej się zamglił. Zamknęła oczy, potrząsając lekko głową.
-Potter Emily

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i wyszła na przód. Idąc do Tiary przydziału, słyszała szepty. Wiele szeptów. 

-Potter? Czy TEN Potter miał siostrę?

-Nie wiem, nigdy o niej nie słyszałam...

-To znaczy, że Harry Potter też tu jest!

Emily zacisnęła zęby -o co im chodzi? Czym się ekscytują? I dlaczego, do jasnej ciasnej to HARRY  zwrócił na siebie całą uwagę? Przecież nic nie zrobił!- tyle pytań pojawił się w jej głowie, jednak zastąpiły je wyrzuty sumienia- Nie mogę mieć do niego pretensji, pretensji, nic nie zrobił- powiedziała sobie w myślach. Usiadła na stołu, wciskając sobie magiczną czapkę na głowę.

-Tak, tak Slytherin do ciebie pasuje, choć ta cząstka dobroci... - Emily otworzyła szerzej oczy w jej umyśle słyszała głosy! Jakkolwiek dziwnie to brzmi- i bystrość. Bardzo szybko łąpiesz nowe rzeczy, prawda?

-Tak..

Wyszeptała ledwo poruszając ustami

- I szlachetność. Ale z ciebie niezłe ziółko. Pomimo tego... Tak, Slytherin będzie dla ciebie najlepszym wyborem

Dziewczyna przeraziła się. Slytherin? Nie, nie, nie!

-Nie, proszę, nie... Chcę do Gryffindoru!

-Nie tobie o tym decydować

-Ale...

Tiara brutalnie jej przerwała

-SLYTHERIN!

Wszystkie jej marzenia legły w gruzach, a w jej oczach zamajaczyły się łzy. Jak w amoku wstała i podeszłą do stołu ślizgonów. Zorientowała się, że tylko ich stół klaszcze. Usiadła na pierwszym lepszym z brzegu wolnym miejscu i spuściła głowę. Odnotowała tylko, że Harry dostał się do do Gryffindoru. Zacisnęła mocno oczy. Przypomniała sobie jakie po nocach snuła marzenia... ona z Harry'm idą razem korytarzem, zaśmiewając się do rozpuku... Ona z nim siedząca w jednej ławce, zarysowując sobie nawzajem zeszyty...

Do końca uroczystości nic nie jadła

                                                                                ***

Pokój miała z dwoma dziewczynami - Cindy i Nyssą- Pomieszczenie było  ustonowane w zielonych barwach. Emily wybrała łóżko przy oknie, by nie przeszkadzać dwóm przyjaciółkom. Dormitoria mieściły się w lochach zamku. Gdyby teraz ktoś kazał jej wskazać drogę z Wielkiej Sali do miejsca w którym spędzi najbliższe 7 lat - nie potrafiłaby- cały czas, powstrzymywała się od płaczu. Kiedy wychodziła z Wielkiej Sali, kątem oka zauważyła smutny, a jednocześnie zszokowany wzrok Harry'ego, oraz spojrzenie Ron'a, które wyrażało po prostu obrzydzenie. I kiedy teraz leżała w czystej i pachnącej pościeli, nie musiała powstrzymywać łez. Popłynęły wartkim nurtem po jej policzkach, by w końcu wchłonął je materiał poduszki. Przewróciła się na plecy. Zasnęła w akompaniamencie głosów współlokatorek.

Rano zmierzając na śniadanie rozglądała się za Harry'm. Tak bardzo chciała z nim porozmawiać! 

-No i co Potter, podoba ci się w Slytherinie?

Emily stanęło serce. Przed nią nie wiadomo skąd zmaterializował się Malfoy. Odetchnęła mentalnie. Musi zachować spokój, bo inaczej nie da jej spokoju.

-A jak ci się wydaje? Jestem tu pierwszy dzień, nie zaczęłam nawet lekcji, więc skąd mam wiedzieć?

Malfoy wydawał się lekko zdziwiony agresywnością z jej strony.

-Bo wiesz wczoraj, o ile dobrze pamiętam, wyglądałaś jakoś niewyraźnie. I miałem wrażenie, że się zaraz rozpłaczesz, Potter.

-A ja, o ile dobrze pamiętam, siedziałeś wtedy gdzieś na końcu stołu. Aha i nie że coś, ale ja mam imię, MALFOY.  -  Brawo Emily, dobra riposta - pochwaliła siebie w myślach - Jeszcze tylko wytrzymać w jego towarzystwie 7 lat i challenge zaliczony - A teraz przesuń się, bo głodna jestem. 

 Niejedzenie wczoraj wieczorem okazało się jednak złym pomysłem. Była teraz przeraźliwie głodna.

-Emily... możemy pogadać?- Dziewczyna obróciła się zaskoczona- To ważne.

-Harry...-''Gorszego momentu nie mogłeś sobie wybrać?'' Dokończyła w myślach dziewczyna. Chciała odpowiedzieć że jasne, że okej, ale czując na sobie wzrok Malfoy'a, uzmysłowiła sobie, że w tym oto momencie zaczyna się jej droga przez mękę. Jej brat stał w towarzystwie Ron'a, który wpatrywał się w nią buntowniczym wzrokiem - A o czym chciałbyś pogadać, co? - dziewczyna przybrała ironiczny wyraz twarzy, bardzo podobny do tego od Malfoy'a - Ty jesteś w Gryffindorze, ja w Slytherinie. To dwa osobne światy, głupku. w dodatku trzymasz się z tym... - przerwała, starając się znaleźć takie określenie, by jednocześnie Ron czuł, że niezbyt go lubię, a zarazem żeby zbyt go nie urazić - rudym... Sorry Harry, ale my nie mamy sobie nic już do powiedzenia. Daj sobie spokój okej?

z każdym jej słowem Harry robił  się coraz bardziej wściekły. Obaj z Ron'em nie wiedzieli co powiedzieć. Emily odwróciła się i teatralnie odrzuciła włosy.

-Papa, braciszku!

-Nigdy. Więcej. Nie. Nazywaj. Mnie. Bratem! Jak mogłaś?! Pamiętasz co wczoraj mi mówiłaś? Kłamałaś! Zawsze kłamałaś!

Pociągnął Ron'a za sobą do Wielkiej Sali. Emily wpatrywała się w nich nieruchomym wzrokiem. Malfoy zagwizdał.
-No muszę przyznać E M I L Y, że dałaś mu nieźle popalić. 

-Ktoś musiał mu to powiedzieć, D R A C O. - Wciąż słyszała Ron'a i Harry'ego wyzywających ją i pomstujących na nią. - A teraz chodźmy już po te jedzenie, bo z tego co wiem, zostało na jakieś dziesięć minut.

Kiedy weszli do Wielkiej Sali, Przywitały ich, a raczej ją nieprzyjemne spojrzenie, Weasley'ów. Widocznie Ron zdążył już o wszystkim powiedzieć. Emily nie patrząc w ich stronę usiadła na swoim miejscu. Po jej prawej stronie usiadł Malfoy, a po jej lewej - któryś z jego pomagierów, Crabbe, czy tam Goyle - Dziewczyna westchnęła i wyszeptała:

-Pomimo iż weszłam tutaj z podniesioną głową, to w środku tak na prawdę sobie już nie radzę, Harry.

*******************************************************************************************

Witam!

Chciałabym podziękować @Hale_Bastet za motywacje do skończenia tego dzisiaj, oraz @Abet0xza pomysł o tym, że Emily trafiła do Slytherinu.

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro