~~Rozdział 57~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wchodząc do akademika spodziewał się wszystkiego, przecież nie tyle raz widział te zawiedzione, bojaźliwe, czy wyszydzające spojrzenia, naprawdę, nic nowego. 

Zwykle je ignorował, ponieważ nie brał ich pod swoją samoocenę, pod własną uwagę, czy nawet jako coś ważnego. 

Od dawien dawna musiał się zmierzać z tego typu wzrokiem, a nawet i groźbami, taki już ten świat, a życie się toczy.

Usiadł na kanapie i od razu zauważył różnicę między dzisiaj, a dniem przed ujawnieniem tożsamości jego głupiego brata. Wszyscy zamarli, a Ci najbliżej po pewnym czasie wstali i odeszli w pośpiechu, jakby się bojąc, bądź czując wielką odrazę do niego. Reszta znieruchomiała, szukając słów, bądź błądząc w swoich własnych myślach, ale Izuku to nie obchodziło, co mu to wnosiło do życia? Absolutnie nic.

Podniósł głowę, opierając się o oparcie przestronnej sofy i przyglądając się wysoko ułożonemu sufitowi. Coś do czego da się przyzwyczaić, przychodząc do wielkiej sekretnej hali Ligi, gdy chciało się przetestować coś bardziej destrukcyjnego i zagrażającego życiu.

Jego myśli wciąż błądziły, uciekały gdzie tylko się da, nie pozostawiając chwili wytchnienia, robiąc chaos w jego głowie, taki jak zwykle. Musiał przemyśleć swój kolejny krok, następną akcję, jednocześnie grając zagubionego nastolatka, którego najbliższa osoba okazała się być przestępcą. Dodatkowo coś go niepokoiło, ale nie wiedział co. Jakby o czymś zapomniał, czegoś niedowidział.

Wydawało mu się, że brakuje mu jednego puzzla w układance, który mógł zmienić wszystko, całą trajektorię dalszych wydarzeń, plany, działania. 

I to go irytowało, jednocześnie wprowadzając w stan głębokich przemyśleń.

Shigaraki żył i miał się dobrze, ponieważ często wychodził ze słowami "rekruci", czyli miał siłę, by tłuc nowych, niedorozwiniętych złoczyńców, którzy potrzebowali wyrazić im więcej szacunku i lojalności.

Tenko właśnie w taki sposób to robił, bardziej destruktywny, wyrywając im w sercach znak, który dla niektórych mógłby zostać okrzyknięty traumą. Wprowadzić w nich bojaźń do zdrady, a pozostaną Ci wierni ze strachu.

Midoriya zaś przyjmował ścieżkę psychiki. Manipulował faktami, charakterem, uczuciami. Zaczepiał przysłowiowe sznurki do swojej nowej kukiełki, która od tamtej pory tańczyła jak mu zagra, jednocześnie zbyt lojalna, by chociażby przejmować się o wydanie, zły ruch. Zawsze mógł się ich łatwo pozbyć, nie miał problemu z wyciągnięciem Nomu z klatki, poderżnięciem gardła, uduszeniem, zagazowaniem, podpaleniem żywcem, zadźganiem, powolnym torturą. Liczyło się dla niego zdobycie celu, chociażby po trupach.

W tym był bardzo podobny do All for One. Oboje byli skłonni do każdej zbrodni dla swojej chwały, oboje stosowali mentalność ofiary, oboje zdolni do morderstwa kogoś, z kim jeszcze sekundy temu śmiali się, rozmawiali.

Jednak jedna mała różnica mieściła się wśród nich.

Zielonowłosy kochał swoją rodzinę, gotów oddać za nich wszystko, co może i co nie. Liczyli się dla niego bardziej od samego siebie i wcześniej oddałby swoją duszę szatanowi, niżeli pozwoliłby ważnym dla siebie osobą skończyć żywot.

Z resztą byli tacy sami.

To jest fakt.

Nagle Izuku poczuł jak kanapa zapada się po jego dwóch stronach, skutecznie wyrywając go z myśli. Zamrugał kilka razy, opuszczając głowę na tyle, aby bez problemu móc zobaczyć, to taki dosiadł się do niego w tej dziwnej, trochę komicznej sytuacji, w której niemalże każdy usuwał mu się z drogi, albo pluł na niego.

- Podaj mi pilot, taśmowy !- krzyknął w stronę kruczowłosego Bakugo, opierając się na głowie gumowego nastolatka, aby móc łatwiej chwycić za poszukiwany przedmiot, ignorując jednocześnie fakt, że może to przeszkadzać małemu aktorowi.

- Łap, Kacchan!- odparł "poproszony", rzucając ciemny prostokątny przedmiot w stronę blondyna i opierając się o oparcie kanapy, na której siedziało trio zniszczenia. Agresywny nastolatek, spojrzał się na użytkownika daru Tape, jakby miał zamiar go zamordować, co zapewne potoczyłoby się za kilka chwil.

- Skąd się to wzięło, [przezwisko sero]?!- zapytał, zdenerwowany Katsuki, a w jego rękach pojawiły się pierwsze oznaki wybuchów, które delikatnie mocniejsze i mogłyby wyrządzić krzywdę zielonookiemu, który gdyby chciał i mógł, od raz przewaliłby czerwonookiego z jego biednej i Bogu winnej głowy.

- Przeglądaliśmy z Mina'ą zeszyty Izu-bro i znaleźliśmy to w jednym.- odpowiedział jakby nigdy nic, popijając przez kolorową słomkę swój pomarańczowy sok, wydając się nie zauważać emanującej złością aury jego znajomego.- Pasuje Ci, wię- 

- Przeglądaliście moje notesy?- wtrącił się mu w słowo zielonowłosy, ostatecznie zrzucając kończyny górne Bakugo z siebie i patrząc nieodgadnionym wzrokiem na ciemnookiego. Wystarczyło tylko skinięcie głowy, a nawet przeprosiny nie zadziałały na jego opanowanie.- Omae Wa Mou Shindeiru.- wypowiedział, rzucając się z pięściami na przestraszonego Sero, który zaczął uciekać, gdzie pieprz rośnie, albo i jeszcze dalej, kto wie, kto wie. 

"Groźba" zielonookiego zaczęła przybierać na ostrości, gdy dwójka nastolatków wpadła do kuchni (mimo iż przejściowo), a goniący chwycił za szklankę i wykonał rzut prosto w twarz użytkownika taśmy. Na szczęście ofiary, filiżankę pochwycił w porę Tokoyami, odkładając ją z powrotem na blat, udając, że nic, a nic się nie stało. 

Tak było dla niego bezpieczniej.

Pogoń zakończyła się tam, gdzie się zaczęła, za sprawą Todorokiego, który rzucił gumowemu nastolatkowi poduszkę, która niemal od razu znalazła się na twarzy powalonego Sero. 

- Ha! To Cię oduczy grzebania w cudzych... rzeczach...- Zaczął głośno i z entuzjazmem, ale już stopniowo przyciszał swój ton, a jego oczy wydawały się przykrywać mgłą. Już przy ostatnim słowie uścisk jego kompletnie znikł, a wypowiedział to tak ledwo słyszalnie, że niewiele osób mogło zrozumieć o co chodzi, czym kończy zdanie. Możnaby rzec, że ta sytuacja przypomniała mu coś złego, wspomnienia, których się bał, albo wydawały się zbyt smutne, aby myśleć o nich pozytywnie, albo chociażby ukryć swoją żałość.

Zielonowłosy zszedł powoli z wyższego kruczowłosego nastolatka, przecierając szybko oczy rękawem i siadając między heterochromikiem, a agresywnym blondynem. Uśmiechnął się szybko, udając, że ręce wcale mu nie drżą, a w tym delikatnym wyszczerzeniu się, nie ma ni grama smutku, który widoczny był gołą ręką.

- Skoro już skończyliście się wygłupiać...- zaczął władczo czerwonooki, trzymając w ręce pilota.

- Kto to mówi.- wtrącił zielonooki, ale bez swojego zwyczajowego rozbawienia, czy syku w głosie. Zadrżał mu delikatnie, ale niezbyt zauważalnie, choć osoby, które poznały go "bliżej", mogłyby stwierdzić, że mimo wszystko znowu jest na skraju.

Nie na co dzień okazuje się, że Twój brat jest jednym z najbardziej niebezpiecznych przestępców, którzy dosłownie wysadzili jedno miasto w Chinach.

- ... To możemy wreszcie zająć się poważnymi rzeczami.- stwierdził, włączając telewizję i od razu przeskakując kilka kanałów, aż znalazł idealny, wraz z najlepszą bajką świata, jaka może tylko istnieć. 

Oparł się o mniejszego od siebie aktora, kradnąc paczkę chrupiących plasterków pieczonego ziemniaczka z rąk Jiro i zaczynając się nimi zajadać, czując się jak ten młody bóg podczas oglądania najlepszych możliwych przygód, jakie mogą istnieć.

Kto ananasowy pod wodą ma dom?

- Spongebob Kanciastoporty!- odkrzyknął chór widzów w tym sama osobistość, która zaproponowała wspólny seans tej idealnej kreskówki "dla dzieci".

Nikt nie zauważył stojącego w kącie z założonymi rękoma kruczowłosego nauczyciela, przyglądającego się im z uwagą, jakby czekając na coś, ale jednocześnie szukając oznaki, że to "coś" się pojawi. 

Jednak po dłuższej obserwacji po prostu odepchnął się od ściany i ruszył w stronę wyjścia posyłając przelotne spojrzenie użytkowniczce quirk "Creation", która właśnie wchodziła do pokoju wspólnego z tacą zaparzonej herbaty, dla swoich znajomych z klasy.

Ciemnooka przez chwilę wpatrywała się w bezruchu na wychowawcę, jednak po chwili zignorowała ten czyn, tłumacząc, że przyszedł spojrzeć jak się sprawy mają i odszedł.

Nie wiedziała dlaczego stał tam dłużej niż trzeba było.

Nie posiadała wiedzy, dlaczego tak długo tam przebywał.

Jednak postanowiła nie drążyć tematu, mimo wszystko to nie jest zbytnio jej sprawa.

Pewnie Izuku Midoriya- przyszywany brat jednego z najgroźniejszych złoczyńców złapanych dosyć niedawno, ich byłego znajomego z klasy.

Tenko Shimura, znany pod pseudonimem Shigaraki Tomura.

Jak mogli nie zauważyć? 

~~~

Licznik Słów: 1207

Data napisania: 16.01.2022

Data publikacji: 16.01.2022

Notka:

Początkowo moim zamiarem było lanie wody, ale stwierdziłam, że pora na choć trochę więcej akcji po wcześniejszym rozdziale, więc ten tego... NO.

Wszystko i nic, w tym chce Story Time 🔫==>

>Miłego dnia/nocy
- 🐢🔫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro