#6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Cała spięta siedziałam w miękkim fotelu patrząc na wujka Bena zniecierpliwiona. Zgarbiony z zmrużonymi oczami wpatrywał się w pocztówkę, którą wręczyłam mu kilka minut temu, chwile po tym jak wbiegłam do jego domu zdyszana.

    Gdy przeczytałam w piwnicy wiadomość do dziadka, napisaną przez rzekomą Almę Peregrine od razu zdecydowałam się pojechać do mojego tymczasowego lokum i opowiedzieć wszystko wujowi.

    Powiedziałam mu wszystko co wiedziałam na temat śmierci dziadka, jego ostatnie słowa i to, że nie wierze w bajeczkę o bezpańskich psach. Był przy mnie podczas gdy budziłam się z krzykiem, gdy przyśnił mi się sen o potworach (co zdarzało się bardzo często, można powiedzieć codziennie) i gdy porostu potrzebowałam się wygadać. Mówiłam mu to wszystko, a potem on przedstawiał mi swoje propozycje tego co chciał mi przekazać dziadek Hal. Stwierdziłam więc że to również powinien wiedzieć.

    Po chwili spojrzał na mnie i bez słowa podał kawałek sztywnego papieru. Pomimo, że kolejne myśli napływały mi do głowy nie odezwałam się ani słowem i tylko czekałam na kolejny ruch z jego strony.

- Co chcesz z tym zrobić? - spytał, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem - powiedziałam szczerze po krótkiej chwili. - Pocztówka jest z przed dwóch lat, może ona jeszcze żyje?

- Jeśli tak, (co jest mało prawdopodobne) to odwiedzając ją mogłabyś dowiedzieć się co chciał ci powiedzieć Hal. Mówiłaś, że Pani Peregrine w historiach z dzieciństwa zmieniała się w ptaka. Może to ją miał na myśli mówiąc "znajdź ptaszysko" - zaproponował patrząc do kartek notesu, w którym miał zapisaną bajkę o sierocińcu. Podyktowałam mu ją podczas którejś nocy gdy obudził mnie koszmar.

- Dziadek miał obsesje na punkcie tej historii. Może tylko majaczył, a ja biorę to wszystko zbyt poważnie? Może... - mówiłam coraz szybciej zamartwiając się coraz bardziej, ale na szczęście wujek przerwał mi za nim wpadłam w histerię, łapiąc mnie za rękę i delikatnie ją gładząc.

- Bel spokojnie, przecież nie wszystko co mówił twój dziadek jest nieprawdą. Wiesz, że na sto procent mieszkał w sierocińcu, przecież gdzie indziej skoro w jego kraju była wojna? Jego opiekunka wcale nie musiała się zamieniać w ptaka, tak? - mówił kojącym głosem, uświadamiając mi, że ma rację. Widząc jak się uspokajam dodał - Słuchaj może pojechałabyś tam porozmawiać z nią, żeby odpowiedziała na twoje pytania? Odpoczniesz, zamkniesz pewien rozdział... pożegnasz się - powiedział niepewnie.

    Spojrzałam prosto w jego oczy zauważając w nich subtelną, ledwo widoczną różnicę. Nie patrzał na mnie z czułością, jak w wcześniej, a dobrze ukrytą... chciwością. Zmarszczyłam delikatnie brwi i nie przerywając kontaktu wzrokowego, pokiwałam głową, nie świadoma, że zgodziłam się na coś co miało odmienić moje dotychczasowe życie.

~*~

    Byłam rozdarta. Nie wiedziałam czy dobrze robię zgadzając się na wyruszenie na wyspę, w dodatku sama. Jednak pomimo to bilety już zostały kupione, a ja nawet gdy nachodziły mnie wątpliwości nie mogłam zrezygnować. Nie będę też ukrywać, że byłam podekscytowana pierwszym w życiu wyjazdem do Europy. Miejsce może nie było jakoś wyjątkowo słoneczne i nie przyciągało prawie ciągłą mgłą, ale było to miejsce z historią. Historią mojego dziadka, która powoli stawała przede mną otworem.

~*~

°501 słów°

Krótki, przejściowy rozdział, który pisałam wyjątkowo długo (Nie ma się czym chwalić). Następny najprawdopodobniej będzie bardziej ciekawy.

Bywajcie w zdrowiu drodzy przyjaciele, do następnego rozdziału!❤️

_Hlin_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro