Rozdział XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error p.o.v.*

Na dole pod wodą był zatopiony okręt. Był bardzo duży z czarnymi żaglami. (Fani "Piratów z Karaibów" już wiedzą co to za okręt XD)
-Inky moglibyśmy zobaczyć co to za okręt.-zaproponowałem.
-N-No moglibyśmy...-zarumienił się lekko. Kawaii.

*Merman Ink*

Dlaczego się tak przy nim jąkam?...Może dlatego że nazywa mnie tak zdrobiniale...DOBRA INKACZ (XD) SKUP SIE!¡ Nie rozmarzaj się...(czytać to słowo dokładnie! To nie jest rozmnażać się °^°/dop. Ink) Pokiwałem głową na tak i już wskoczyłem do wody. Error zaraz za mną, nabrał powietrza i zanurkował. Już było widać Ptasie Gniazdo* tego okrętu. Złapał się mojego ramienia i zanurkowaliśmy głęboko w odmęty oceanu. Nie poznawałem tego okrętu, ale Error zdawał się go poznawać.

*Capitan Error*

Jakim kurwa cudem...TO JEST CZARNA PERŁA!!! Jakim wogóle cudem ktoś ją zatopił...mój dawny, skradziony okręt. Zostawię go tu...nazazie. Chciałbym coś sprawdzić, ale zaczyna mi brakować tlenu...wytrzymam...

*Merman Ink*

Twarz Error'a robi się lekko złotawego odcieniu.
-Error...chyba nie brakuje ci tlenu?-spytałem zaniepokojony. On w odpowiedzi pokiwał przecząco głową. Chwilę po tem zaczął tracić lekko świadomość.
O nie nie nie. Skłamał.
Wziąłem głęboki wdech i...






















Pocałowałem go by dać mu tlen.
(I bo chciał X3/dop. Autorka
°///°/dop. Ink)
Niemal natychmiast odzyskał świadomość i już nie zasypiał...tylko byle by się nie zoriętował co zrobiłem...
Postanowiłem wypłynąć na powierzchnię. Oni szybko nas wciągnęli na pokład. Error opowiedział chłopakom co widział.

Była już noc, jak zwykle na kolacje jadłem ryby. Wtedy podszedł do mnie Error i mnie przytulił.
-Dziękuję Inky.-na jego zdrobnienie mojego imienia znowu się zarumieniłem. Czyli on wdział co zrobiłem...odwzajemniłem przytulenie.
-Wystraszyłeś mnie...
-Wiem zachowałem się nie odpowiedzialnie.
-I za to cie kooo-lubie.
-Co?
-Zachciało mi się Coli...

*******************************
Nie pytajta mnie skąd on wymyślił...Cole...*wcale mi z ladówki nie ukradł ostatnio...WCALE*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro