Rozdział XIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Sea Wolf Lux*

Co za tępy chuj z mego "ojca" Dream'a. On nic nie rozumie.
-Zawsze myślałeś, że jestem jak ty...nie...muszę być jak ty.
Ale ja wole dryfować z moimi przyjaciółmi i rodziną kiedy mi się chce i jak mi się chce. I nie słuchać jakiegoś dałna w koronie na dupie (głowie), który każe krzywdzić nawet tych co jeszcze nic nie zrobili, bo co!? Bo są pirarami!?
Nie, wole słuchać kapitana który jest dla nas jak rodzina.
-Ale ja chciałem cie chronić!
-Kapitan Error mówił prawdę. On mnie nie porwał. Tylko JA się do niego przyłączyłam!-
Zsunęłam rękaw i na moim nadgarstku widniał tatuaż wilka wśród fal krwi i oceanu z napisem "Wilk Morski Lux"
-Oto mój stopień. Więc jeśli zechcesz skrzywdzić moją RODZINĘ jeszcze raz, zabije cię bez skrupułów.
-...-Dream ewidentnie nie wiedział co zrobić. By zszokowany.-NIE! Ty nie jesteś moją córką!
-A to ci nowość...bo wiesz ja już dawno nią nie jestem!-przejechałam szablą po na ukos oczodołu Dream'a. Przez co na ukos oczodołu zostanie już na zawsze wcięcie. Złapał się za ranę upuszczając szablę Error'a. Szybko ją złapałam i uniosłam. Liny puściły naszych a splotły flotę królewską i Dream'a. Ich statek był niedaleko naszego więc wyrzuciłam te szumowiny na "ich" statek. Przez liczne dziury w kadłubie naszego statku, okręt zaczął tonąć.
Podbiegłam do kapitana i pomogłam mu wstać. Razem podeszliśmy do Cross'a.
-Tato...
-Bruh-powiedział smutno Epic.
-Zabieramy go stąd! Będzie żył...obiecuje.-
Wzięliśmy go z Epic'em i położyliśmy go w jednej z szalup.
-WSZYSCY DO SZALUP!!-wydał rozkaz nasz Kapitan Error.
Kiedy już wszyscy płynęliśmy w szalupach, nasz okręt pochłoną ocean.
-Super...to ci szczęście...
-Kapitanie! Wzięłam tą szablę co miał Dream.
-...dziękuję...ale na co ona się nam teraz przyda skoro nie mamy okrętu?-
Machną nią w górę ze złością i wtedy ucłyszeliśmy jak coś wynurza się z odmętów oceanu.

*Capitan Error*

-Czarna Perła...-mrukną NightMare.
-Możliwe że nie odpłynęliśmy od niej tak daleko jak myślałem...ZAŁOGA NA OKRĘT!!
Wszyscy popłynęliśmy w stronę naszego dawnego okrętu.
Gdy weszlismy na pokład, szablą rozwinąłem żagle, chwyciłem za ster. Nagle rzeczywistość uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba...
-...Inky gdzie jesteś...

*******************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro