#4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od razu dostrzegając jedną z prawie pustych ławek udałam się tam. Była to trzecia pod ścianą. W pierwszej siedziała blondynka o brązowych oczach z niższą dziewczyną o tego samego koloru oczach, ale za to brązowych włosach. Jej rysy wyglądały na bardzo dziecięce... Jestem ciekawa ile ma lat. W drugiej natomiast siedziała para dziewczyn. To były te, co mnie nakryły na gapieniu się na nie.

Powolnym i niepewnym krokiem podeszłam do swojej wybranej ławki. Nastolatka siedząca w niej najbliżej ściany miała bardzo krótko ścięte włosy o kolorze blond, i zielone oczy. Ubrana była w szarą bluzę bez zamka i dresy. Widząc mnie uśmiechnęła się niemrawo zabierając swój plecak z wolnego krzesła. Skąd ja to znam...

Odwzajemniłam uśmiech, siadając na miejscu. Nim zdąrzyłam się rozpakować, osoba przede mną powoli z widocznym wyszczerzem odwróciła się do mnie na przeciwko. Ustawiła swoje krzesło tak, by było jej wygodnie, po czym rozłożyła swoje ręce prawie na całej połowie ławki.

- Hej, jestem Veronica! - zaczęła z entuzjazmem. - Miło mi cię poznać! - szczerze, to jedyne co mogłam robić w tej sytuacji to się bardziej jej przyjrzeć.
Mmm... Jej fryzura była dość podobna do dziewczyny z fioletowymi końcówkami. Ta natomiast miała je miętowe, kolor włosów trochę był jaśniejszy od tamtej. No, i niebieskawe oczy. - Ta obok mnie to Rosalie! - odruchowo moja uwaga na jej gadanie się wzmocniła. Nieźle, jakaś laska prawie, że jest moją imienniczką! Jeżeli mi się zachce, czwartego września złożę jej życzenia. Nie wiadomo. Brunetka zareagowała na to burknięciem czegoś niezrozumiałego. - Em... Jesteś w kurtce? Nie za gorąco ci? - ona tak serio?

- No nie? - wręcz zapytałam, niż odpowiedziałam, przy tym zdejmując kurtkę, na ślepo ją zawieszając na oparciu krzesła, na którym siedzę. Czułam, że ze zdenerwowania się zaczerwieniłam. Chol*ra.

- Masz rodzeństwo?

- Co? - to jedyne co zdąrzyłam palnąć, zanim ta zaczęła gadać. To był odruch, takto bym nie zdąrzyła odpowiedzieć. Tak, czy nie. Ejj, tak, czy nie? NIE!

- Ja mam! Siostrę! Młodszego nieznośnika! JEST STRASZNA! Do ilu szkół chodziłaś? - jej niewinne pytania wręcz zadawały mi ciosy w samo serce. Ze zdenerwowania przeszłam na bezbronną osobę, która miałaby wypłakać tysiące łez. Przygryzając dolną wargę, zaczęłam sobie wspominać. Roxann. Casper. Simon. Susie. Fritz. I Ronin. To z nimi spędziłam najpiękniejsze chwile życia. - Mhm, rozumiem, ja tam do jednej chodziłam. Razem z Rose, co nie?

- Tia... - słysząc zachrypnięty głos alty dziewczyny obok lekko się wzdrygnęłam. - Teraz skup się na- - jej wypowiedź przerwał ogłuszający wręcz dzwonek, natychmiast zatkałam uszy dłońmi, ale to nic nie dało. Jęknęłam cicho z bólu, zsuwając łokciami po ławce, zamknęłam oczy.

Gdy je otworzyłam, Veronici nie było, jak i jej plecaka. Tak samo jej ,,sąsiadki", prócz mnie, dziewczyny w bliznach, kilku chłopaków i krótko ściętej blondynki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro