Rozdział XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Nimfadora zjadła obiad i deser w towarzystwie przyjaciół. Następnie spędziła z nimi wspólnie czas, aż do kolacji. W duszy cieszyła się, że Bill po nią przyszedł. Ich obecność sprawiała, że czarownica czuła się świetnie, a do tego była niewyobrażalnie szczęśliwa.
— Dora, co powiesz na uczczenie naszego wolnego dnia od pracy? — Zagadał Bill.
— A konkretnie? Nie będę robiła niczego co mnie zmęczy — odparła Tonks.
— Więc co powiesz na coś odprężającego?
— Co masz na myśli? — Spojrzała na niego z zapytaniem.
— Może pójdziemy do pubu?
— Wolałabym posiedzieć w domu — stwierdziła kobieta. — Co powiesz na film?
— Film? — Powtórzył.
— Ciężko wytłumaczyć co to jest. Mój tata jest mugolem i ogląda w wolnym czasie telewizję. Mugole odgrywają różne sceny, a inni to oglądają — starała tłumaczyć to tak, żeby zrozumiał.
— Brzmi ciekawie — rzekł rudy czarodziej i wstał z kanapy. — Chodźmy — uśmiechnął się.
   Nimfadora pożegnała się z wszystkimi i podziękowała Molly za zaproszenie na obiad. Razem z swoim przyjacielem wyszła przed dom na Grimmauld Place dwanaście.
   TRZASK. Teleportowali się w tym samym momencie. Oboje stali przed domem Tonks. Czarownica zaprosiła Billa do środka i wskazała mu salon. Usiedli na kremowej kanapie i Dora za pomocą różdżki przywołała z kuchni przekąski, Ognistą Whiskey i dwie szklanki. Kolejnym ruchem swojej różdżki przywołała pilot do telewizora.
— Jak to działa? — Zapytał rudy czarodziej.
— Wystarczy nacisnąć o tu — pokazała okrągły guzik, po czym go wcisnęła.
   Telewizor znajdował się na ścianie. Wisiał pomiędzy szklanymi drzwiami, które prowadziły do ogrodu, a oknami. Pod telewizorem znajdowała się niska szafka z różnymi drobiazgami. Czarny ekran zaświecił się i w telewizorze pojawili się ludzie. Nimfadora przełączyła kanał i odłożyła pilot na szklany stolik.
— Jak to się nazywa? — Bill patrzył na film z zaciekawieniem.
— "Gdy nastanie noc", jeśli się nie mylę — odpowiedziała.
— Dlaczego mugole się tak ubierają i mówią, że są wampirami? — zadał kolejne pytanie.
— Tak sobie wyobrażają wampirów.
— To jest przecież niedorzeczne — stwierdził.
— Mój tata twierdzi, że wcale nie. Dla mugoli to jest straszne. Wampiry, wilkołaki i te sprawy. Słyszeli o nich, ale nie widzieli, więc pokazują to w taki sposób jaki sobie wyobrażą. A skoro nie mają o tym zbyt dużej wiedzy to boją się tego — mówiła Dora.
   Resztę filmu oglądali w ciszy, popijając Ognistą. Gdy film się skończył bez słowa zaczęli oglądać kolejny o życiu mugoli, który okazał się być nadwyraz interesujący. Tonks przywołała kolejną butelkę Whiskey. Zaczynał się już trzeci film, gdy czarownica poczuła się senna. Oparła swoją głowę o ramię Billa i przymknęła oczy. Czarodziej spojrzał na jej włosy i uśmiechnął się.
— Dora? — Po około trzydziestu minutach Bill się odezwał.
   Dziewczyna nie odpowiedziała, więc rudy mężczyzna delikatnie się odsunął, układając Nimfadore na kanapie tak, że jej głowa leżała na poduszce.
Accio koc! — Zawołał cicho i do salonu przyleciał szary puszysty koc.
   Bill przykrył nim swoją przyjaciółkę i przez chwilę przyglądał się jej jak śpi. Gdy skończył się uśmiechać sam do siebie, za pomocą różdżki wyłączył telewizor i wszedł do kominka. Nabrał do ręki proszu fiuu i rzucił nim o posadzkę.
— Kwatera Główna — powiedział cicho, ale wyraźnie i zniknął w zielonych płomieniach.

   Promienie porannego słońca padały przez okna na twarz Tonks. Przecierając oczy, usiadła i rozejrzała się wokół. Zobaczyła, że jest przykryta kocem, a Billa nie ma w pobliżu. Uśmiechnęła się pod nosem i wstała z kanapy. Wzięła szybką kąpiel i gdy się przebrała wyszła przed dom, żeby teleportować się.
   TRZASK. Stała na holu w Ministerstwie Magii. Skierowała się do windy.
— Poziom drugi, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów! — Powiedziała, a winda ruszyła.
   Wyszła z niej i poszła do Biura Aurorów. Gdy weszła do środka, przywitała się z przyjaciółmi i ruszyła do swojej kabiny. Zegar wskazywał 'praca'.
   Brakowało mi tego – pomyślała z uśmiechem, patrząc na biurko pełne papierów.
   Od razu zabrała się za segregowanie ich. "Użycie czarnej magii w obecności mugola", "Czarnomagiczne przedmioty", "Czarnoksiężnicy", a na ostatni stosik położyła dwa wydania Proroka Codziennego.
— Masz coś dla mnie? — Do jej kabiny wszedł McKinnley.
— Tak — odpowiedziała Tonks.
— Tylko nie mów, że twój kaktus potrzebuje rozmowy — dodał szybko praktykant.
— Jak już o tym wspomniałeś to podlej go — uśmiechnęła się Dora. — I idź do Proutfoota po raport z wczorajszych misji.
— Już się robi — rzekł Mac i poszedł.
   Po kilku minutach wrócił z kilkoma pergaminami. Tonks zabrała je i zaczęła przeglądać. Zatrzymała wzrok na ostatniej kartce i wstała.
— Na biurku masz stosik z czarnomagicznymi przedmiotami. Zajmij się nimi. Przeczytaj te papiery dobrze i idź odczaruj te przedmioty, a później napisz mi raporty — nie spojrzała na niego ani razu i ominęła go w przejściu. — Proutfoot!
— Jestem u siebie w kabinie, Tonks! — Zawołał.
   Czarownica weszła do jego kabiny i podała mu pergamin. Czarodziej przyjrzał mu się i spojrzał ponownie na Dore.
— Co to jest?
— Nie czytałaś dzisiejszego wydania Proroka? — Zdziwił się.
— Nie miałam na to czasu — odparła dziewczyna.
— Dzisiaj na nocnej zmianie dostaliśmy zgłoszenie o Mrocznym Znaku nad domem w Bristolu. Pojechaliśmy to sprawdzić i znaleźliśmy ciało czarodzieja pochodzącego z niemagicznej rodziny. Ktoś rzucił w niego Avade — wytłumaczył.
— Jak dużo wie Skeeter?
— Tylko o Mrocznym Znaku. Nie udało jej się jeszcze uzyskać informacji o śmierci tego chłopaka — odpowiedział.
— Czemu jest tak spokojnie? Przecież to znak, że Sam Wiesz Kto na prawdę powrócił!
— Scrimgeour kazał zachować spokój. Knot twierdzi, że to jakiś głupi żart i zakazuje rozpowszechniania plotek o powrocie Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Dyrektor zakazał mówić o tym komukolwiek spoza naszego biura — mówił Proutfoot.
— W porządku. Daj mi resztę informacji na temat tego zdarzenia — uspokoiła się, a czarodziej dał jej kilka kartek.

"Tobias Flurente
Wiek: dwadzieścia lat
Status krwi: mugolak
Przyczyna śmierci: śmierć od zaklęcia Avada Kedavra..."

   Przeczytała całość i oddała papiery Proutfootowi. Wyszła z biura i ruszyła w stronę windy, gdzie spotkała pana Weasleya.
— Tonks czytałem Proroka Codziennego, to prawda co tam piszą? — Zapytał czarodziej.
— Nie tutaj, Arturze. Idę do Molly, żeby skontaktowała się z Szalonookim — mówiła szybko Dora. — Hol Główny! — Weszli do środka.
— W porządku — nie powiedział nic więcej, ponieważ w windzie było dużo osób.
— Do zobaczenia! — Zawołała do Artura, wybiegając z windy.
   TRZASK. Dora poczuła delikatne szarpnięcie w okolicy pępka i chwilę później stała na Grimmauld Place.
   Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się w Londynie przy Grimmauld Place dwanaście – powtarzała w głowie, aż naprzeciw niej wysunął się dom z tym numerem.
   Przeszła przez zaniedbany ogródek i gdy zatrzymała się przed drzwiami, stuknęła różdżką w klamkę. Szła powoli przez ciemny korytarz. Otworzyła drzwi do jasnego pomieszczenia i wchodząc do niego, potknęła się o próg.
— Tonks! — Wrzasnęła Molly. — Zrobisz sobie krzywdę w końcu — pomogła jej wstać.
— Dziękuję — otrzepała kolana i rozejrzała się wokół. — Mam informacje dla Zakonu.
— Dzieciaki idźcie do swoich pokoi! No już!? — Pani Weasley nie chciała, żeby jej dzieci, Harry i Hermiona w jakikolwiek sposób byli połączeni z Zakonem Feniksa.
   Dopóki nie ukończą Hogwartu nie ma możliwości, żeby dołączyli do Zakonu. Molly pilnuje, żeby dzieciaki nie dowiedziały się więcej niż trzeba. Z wielkim oburzeniem i po długich namowach wyszli, zamykając za sobą drzwi.
Muffliato! — Ruda kobieta rzuciła zaklęcie w kierunku wyjścia z pokoju.
— Czytałaś Proroka Codziennego? — Zapytała Tonks.
— Tak, dzieci od rana o tym mówią — odparła Molly.
— Jednak nie zamieszczono tam głównej informacji. W domu, nad którym unosił się Mroczny Znak znaleziono martwe ciało — powiedziała Dora, a pani Weasley zakryła dłonią usta. — Mugolak — dodała.
— Za czasów, gdy Sama Wiesz Kto rósł w siłę takie sytuacje były normalne. To straszne, że wszystko zaczyna się na nowo — mówiła cicho.
— Przekaż proszę to Alastorowi. Knot twierdzi, że to żart i ktoś zrobił to specjalnie, żeby narobić hałasu o powrocie Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Prorok nie ma dostępu do tych informacji, więc nikt się o tym nie dowie. Szczególnie, że Scrimgeour zakazał mówić o tym komukolwiek spoza naszego biura.
— Już idę wysłać mu sowe — ściągnęła zaklęcie przeciw podsłuchiwaniu.
— Ja wracam do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro