Rozdział dwunasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jaśminową Łapę obudził rozgardiasz w obozie. W legowisku nie było już Kuniej Łapy. Łaciata uczennica wyszła z legowiska. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana. Słońce było dawno po wschodzie. Podeszła do niej Jasna Gwiazda.

- Nie ma dzisiaj zajęć.- mentorka powiedziała.- Stwierdziłam że przyda się każdemu chwila odpoczynku.

- Super!- Jaśminowa Łapa pisnęła. Przywódczyni uśmiechnęła się rozbawiona, potem odeszła.

- Naprawdę mamy wolne?- zapytała Bukowego Ogona.

- Tak! Wszyscy.- odparł wojownik.

- Myślę że Jasna Gwiazda chce coś powiedzieć, dlatego potrzebuje klanu w obozie.- Jaśminowa Łapa powiedziała. Bukowy Ogon wstał do pozycji siedzącej.

- Możliwe. Z nią nic nie wiadomo.- stwierdził.

- Widziałeś się już dzisiaj z Błękitną Rzęsą?- zapytała.

- Tak. Kociaki są cudowne. Wyglądają jak malutkie, puszyste kuleczki.

- Bo nimi są!- uczennica zaśmiała się.

- Może masz rację.

- Niech wszystkie koty zbiorą się pod Wysoką Skałą!- głos Jasnej Gwiazdy rozbrzmiał w obozie. Jaśminowa Łapa posłała Bukowemu Ogonowi triumfujące spojrzenie. Ten przewrócił oczami.- Tej nocy rozmawiałam z Klanem Gwiazdy. Wybacz mi Lisi Promieniu, ale nasi szlachetni przodkowie uważają że bycie zastępcą skończy się dla ciebie jak dla Sokolego Pióra. Tak więc muszę pozbawić ciebie tego miana.- w obozie zapadła cisza.- Udam się do Księżycowego Kamienia na długą rozmowę z Klanem Gwiazdy. Sami oni nie są pewni kto powinien pomagać mi w zarządzaniu klanem. Nie będzie mnie długo. Odejdę, ale wrócę.- Jasna Gwiazda zeskoczyła z Wysokiej Skały.

- A kto zajmie się klanem pod twoją nieobecność?- zapytała Pawie Skrzydło.

- Nie zapomniałam o tym, który chciał odebrać lisowi choćby ciało. Lamparcie. Nie masz imienia wojownika, ale pod moją nieobecność zajmiesz się moim klanem. Wierzę że poprowadzisz go dobrze.- przywódczyni spojrzała na szarego kocura.

- Dziękuję za ten zaszczyt Jasna Gwiazdo.- powiedział.

- Nie ma za co.- szylkretowa kotka wyszła z obozu. Klan chwilę jeszcze stał w miejscu. W końcu Lampart odezwał się.

- Jasna Gwiazda zarządziła że dzisiaj macie wolne. Ja nie będę się sprzeczać z jej zdaniem. Możecie robić na co macie ochotę.

Po tych słowach klan zaczął się rozchodzić.

- Pójdziesz ze mną na polowanie?- zapytał Bukowy Ogon.

- Jasne! Trochę mi burczy w brzuchu...- Jaśminowa Łapa odparła. Wyszli z obozu. Powietrzu czuć było zapach Jasnej Gwiazdy.

- To gdzie idziemy?- zapytała Jaśminowa Łapa.

- Może do Wysokich Sosen?- Bukowy Ogon spojrzał na nią.

- Nie mam nic przeciwko.- uczennica odpowiedziała i ruszyła kłusem na przód. Bukowy Ogon zaraz ją dogonił i zrównał z nią.

- Szybka jesteś.- powiedział.

- Dziękuję. Ale ty też.- Jaśminowa Łapa uśmiechnęła się.

- Och! Jak miło jest słyszeć komplementy.

- Też tak uważam.

Potem biegli w milczeniu. Dotarli do Wysokich Sosen.

- No to gdzie ta zwierzyna?- zapytała Jaśminowa Łapa.

- Musisz ją sobie znaleźć.- Bukowy Ogon spojrzał na nią zdziwiony.

- No bo wiesz. Myślałam że mi ją upolujesz...- Jaśminowa Łapa spojrzała na niego z miną niewiniątka.

- Dobry żart. Powodzenia!- Bukowy Ogon poszedł szukać zwierzyny. Jaśminowej Łapie udało się upolować mysz. Zjedli razem.

- Widziałem jak polujesz. Niezła jesteś.- pochwalił.

- Dziękuję. Staram się.

- No wiesz. Inaczej mogłabyś zginąć z głodu.

- Nie śpieszno mi do tego.

- Mam nadzieję.

- Mmm?- Jaśminowa Łapa spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

- Po prostu cię lubię. Tak jak każdego z Klanu Pioruna.- Bukowy Ogon wzruszył ramonami.

- Wracamy?- zapytała kotka.

- Tak. Mam ochotę na plamę słońca.

Wrócili do obozu spokojnym krokiem. 



I jak? Dobrze? Źle? Co myślicie o rządach Lamparta? A Jasnej Gwiazdy? Co ogólnie o tym myślicie? Jeśli macie jakieś pomysły, to piszcie, może wykorzystam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro