" On wcale nie musi cię zdradzać..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyny bardzo szybkim krokiem prowadziły mnie do centrum handlowego notorycznie spoglądając przed siebie, za siebie i wokół siebie. Nasz spacer prawie przerodził się w sprint, dlatego w końcu zatrzymałam się i z założonymi rękami na piersiach  czekałam na wyjaśnienia. Moje przyjaciółki również się zatrzymały i spojrzały na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

- Nie patrzcie się tak na mnie, tylko w tej chwili wytłumaczcie mi, o co wam chodzi. Może nie wyglądam na wielce inteligentną, ale nie dam z siebie robić aż takiej idiotki. Powiedzcie, co się stało, bo wy nawet nie umiecie ukrywać, że coś jest nie w porządku. Rozglądacie się tak, jakbyście przed kimś uciekały!- tupnęłam nogą, jak obrażone dziecko, ale w tej chwili kierowały mną tylko negatywne emocje.

- Wiesz, ja nie jestem zwolenniczką powiedzenia "najbrzydsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa".- przyznała blondynka.

- Możesz do jasnej cholery, przestać mówić do mnie jakimiś szyframi?! Powiedz to, co masz powiedzieć i nie zachowuj się jak pieprzona tajna agentka!- podniosłam głos, czując w swoich żyłach wzrastającą furię.

- Jesteś pewna, że chcesz to wiedzieć? Bo ja nie jestem. Spróbuj najpierw porozmawiać ze swoim chłopakiem, a nie wyżywaj się na nas.- odpowiedziała blondynka, a ja poczułam jak robi mi się słabo.

- Co?- powiedziałam, bo na razie byłam w stanie tylko to powiedzieć.

O co jej chodzi? Dlaczego miałabym o cokolwiek pytać się Shawna? Niemożliwe, żeby już coś przeskrobał, przecież dopiero od wczoraj jesteśmy razem. Niemożliwe, prawda? No ale gdyby było niemożliwe to raczej Caro nic takiego by nie mówiła. Boże, czy wszystko musi się sypać akurat dzisiaj? W moje urodziny? W osiemnaste urodziny? Miał to być jeden z piękniejszych dni mojego życia, a jedyne o czym marzę, to o tym, żeby właśnie ten dzień się już skończył.

Spojrzałam na moje przyjaciółki, lecz przede mną stała już tylko Ashley a Caroline była już conajmniej sto metrów przed nami. Szatynka próbowała udawać, że nie spogląda w daleki punkt za mną, ale zbytnio jej się to nie udawało. Nie chciałam się odwracać, bo panicznie bałam się tego, co tam zobaczę. Wolałam chyba żyć w nieświadomości niż dowiedzieć się tej cholernej prawdy.

- Proszę, powiedz mi. Nie jestem na tyle odważna, żeby to zobaczyć.- przełknęłam głośno ślinę tak,że chyba słyszała to połowa miasta.

- Zanim wyciągniesz pochopne wnioski posłuchaj mojej wersji. Według mnie on nie musi cię zdradzać, to może być jego siostra albo znajoma.

Przymknęłam powieki, słysząc te słowa. W głębi duszy wiedziałam, że mogę to usłyszeć, ale jednak nie byłam na to zbytnio przygotowana. Przygryzłam wargę i z lekkim wahaniem odwróciłam się w stronę Shawna i jego tajemniczej "znajomej".

Shawn ubrany w ciemne jeansy i szarą bluzę. Młoda jasnowłosa dziewczyna z kokiem w zwiewnej sukience z lekko zaokrąglonym brzuchem, dlatego wnioskuję, że jest w ciąży. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że trzymają się za ręce, a chłopak co raz dotyka brzucha dziewczyny.

- Pamiętaj, on nie musi cię zdradzać. To jeszcze nic nie znaczy. Możliwe, że to jakaś kuzynka.- dziewczyna poklepała mnie po ramieniu w celu dodania otuchy.

- Wiem.- wysiliłam się na sztuczny uśmiech i wyciągnęłam telefon.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że czasami kłamstwo jest lepsze od prawdy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro