Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było już południe.

Weszliśmy do środka zamku. Aż roiło się tu od służących, więc pare razy zgubiłam z oczu Willa.

Szliśmy po schodach i za chwilę zapukaliśmy do drzwi.

—Proszę!—odkrzyknął męski głos.
Kiedy weszliśmy, zorientowałam się, że jesteśmy w gabinecie barona Aralda.

Był to umięśniony, ale lekko otyły mężczyzna. Miał on brązowe włosy, brodę oraz oczy, na sobie niebieską koszulę i czarne spodnie. Ciągle sięgał do miseczki z cukierkami, która znajdowała się na jego biurku.

Spojrzał się na nas.

—Witaj Willu. Przyprowadziłeś ze sobą nową uczennicę? Przecież Madelyn nie ukończyła jeszcze szkolenia u ciebie?— powiedział, przyglądając mi się ciekawie. Było to stwierdzenie, a za razem pytanie.

Will potrząsnął przecząco głową.

—Informatorka— odparł, jakby to wszystko wyjaśniało.

Usta barona ułożyły się w milczące "a".

—Baronie Araldzie, czy mógłbyś zawołać też Halta i Pauline?

—Pewnie—odpowiedział Arald. I po chwili wziął do ręki mały dzwoneczek, i potrząsnął nim. Do pomieszczenia wszedł kolejny mężczyzna- pewnie sekretarz barona.

—Tak, Panie?— spytał.

-Martinie, czy mógłbyś zawołać do nas Halta i lady Pauline, proszę?

—Oczywiście— odpowiedział człowieczek i zniknął za drzwiami.

—Jak masz na imię?—spytał mnie Arald.

—Alex—odpowiedziałam. Baron już chciał rzec, że to chyba imię chłopięce, ale na moje szczęście nie zdążył, bo drzwi otworzył Martin.

—Halt i lady Pauline pszyszli, Panie.

Sekretarz wyszedł, a zwiadowca i kurierka weszli do pomieszczenia.
Will i baron wstali, aby się przywitać, wiec też wstałam.

—Dzień dobry— powiedziałam do Halta.

—Czy taki dobry, dopiero zobaczymy— odpowiedział lekko uśmiechnięty. Zazdrościłam mu tego uśmiechu, bo w tamtej chwili ja nie miałam go w sobie. Po prostu zaczęłam się trochę bać tego głosu Foldara- o ile to na prawdę był on. A jeśli chodzi o Halta, przez ten czas widziałam się z nim nie jeden raz, aby na przykład "ćwiczyć moją cierpliwość". Potem przyszła kolej na mnie i lady Pauline.

—Dzień dobry, pani Pauline.

—Dzień dobry, Alex— pewnie Halt już coś jej o mnie opowiedział, że zna moje imię.  Wcześniej nie miałyśmy okazji się spotkać.—I proszę, nie mów do mnie "pani". Samo Pauline zupełnie wystarczy—dodała kobieta. Odpowiedziałam jej uśmiechem.

—Dobrze... Pauline.

Kiedy wszyscy się już ze sobą przywitali, baron Arald spoważniał i powiedział:

—Dobrze, więc przejdźmy do rzeczy—tu spojrzał na Willa, który dokończył:

—Chodzi o Alex. Słyszała ona w głowie głos. Podobno należy do Foldara, tak jej się przedstawił.

Wszyscy zamilkli, a ich spojrzenia skierowały się na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro